N miała niedawno gościa. Koleżankę z przedszkola. Kiedy jechałyśmy do domu, Dziewczynka opowiedziała mi pewną historię.
Dziewczynka: "Wczoraj wieczorem poraził mnie prąd."
Ja: "Ojej, jak to się stało?!"
Dziewczynka: " Skapnęło mi trochę śliny i tak mnie poraził, że musiałam jechać do szpitala"
Ja: "Byłaś dzisiaj w nocy w szpitalu???"
Dziewczynka: "Tak. Karetka zabrała mnie z domu. Bardzo mnie bolało, jak poraził mnie prąd. Całą noc byłam w szpitalu. Miałam przeciętą rękę i musieli mi ją zaszyć."
Ja: "I dzisiaj byłaś w przedszkolu?"
Dziewczynka: "Tak. Mama rano zabrała mnie ze szpitala i zawiozła do przedszkola"
Możecie sobie wyobrazić, jaka byłam zaskoczona. I nie ukrywam, że zaniepokojona. Przyglądałam się potem uważnie Dziewczynce z nadzieją, że nic jej się u nas nie stanie. A potem przyjechała Mama Dziewczynki. Pijemy kawę, a ja nawiązuję do dzisiejszej rozmowy:
Ja: "Co się wczoraj stało?"
Mama Dziewczynki: "Nic takiego"
Ja: "Dziewczynka mówiła, że poraził ją prąd"
Mama Dziewczynki: "Tak. Kopnął ją"
Ja: "?????"
Mama Dziewczynki: "Ciągnęła wczoraj szalik po podłodze, a ja mówiłam, żeby tego nie robiła, bo może kopnąć ją prąd. I w pewnym momencie przeskoczyła iskierka ;)
Wyobraźnia dzieci nie zna granic. Czasami zastanawiam się, czy N też opowiada równie niestworzone historie mamom swoich koleżanek. I umieram z ciekawości jakie :)
Kiedy ja byłam małą dziewczynką, w pierwszej lub drugiej klasie, też uwielbiałam fantazjować. Chętnie też dzieliłam się swoimi historiami ze szkolnymi koleżankami i kolegami. Pewnego dnia powiedziałam, że przyleciał do Polski mój wujek z Afryki. I to była prawda. Jedyna zresztą w tej historii. I że wujek przyleciał samolotem, który jest tak duży, że musiał wylądować na dachu naszego bloku. I że możemy się przelecieć tym samolotem, tylko musimy uzbierać pieniądze na benzynę. I właściwie nic by się nie stało, gdyby któreś dziecko nie zapytało mojej mamy, po ile składamy się na to paliwo. Oj miałam w domu rozmowy :)
Chłopiec np. opowiadał w przedszkolu, że Tata go zamknął w koszu na śmieci i przykrył pokrywą:)
OdpowiedzUsuńI skąd im przychodzą takie pomysły do głowy????
OdpowiedzUsuńciekawe historie! szkoda, że dzieci nie piszą książek!
OdpowiedzUsuń:)
E.
...czasami dzieci smieszie przekrecaja historyjki...ja wrocilam do domu z przedszkol i na pytanie mamy jak tam dzis bylo odpowiedzialam, ze ...pani powiedziala, ze jestem bardzo brudna!
OdpowiedzUsuńMama udala sie do pani i okazalo sie,ze pani chwalila moj bardzo ciemny kolor wlosow:)...ale zcarnulka jestes :)...czy jakos tak:)
---------
...a moj brat codziennie mowil, ze na obiad w przedszkolu byl rosol i tak przez 2 tyg...az mama sie tym zainteresowala i sie okazalo, ze on tak odpowiada, bo nie pamieta co bylo..i sie rozplakal:)
Niesamowita dziewczynka:)))
OdpowiedzUsuńZupełnie nie potrafię sobie przypomnieć swoich historyjek.. Zastanawiam się czy w ogóle takowe były..
:)
Przypomniała mi się historyjka, którą gdzieś przeczytałam. Dziewczynka powiedziała rodzicom, że połknęła igłę. Rodzice się przerazili, zaczęli wypytywać, aż po nitce do kłębka, okazało się, że to była... igła choinkowa ;)
OdpowiedzUsuń