Wygrywam kolejne starcie ze Starszą Siostrą. Mam rację. I czuję się przegrana. Mimo wszystko. Gorzkie doświadczenia. Emocje o skale rażenia, jakiej nie spodziewałabym się po Małej Dziewczynce. Pozornie kruchej. Delikatnej. Opadają. Na szczęście. Czasami tylko się zastanawiam, skąd się bierze ich siła i jak to możliwe, że pojawiają się tak nagle. Kto popełnił błąd i czy rzeczywiście ktoś go popełnił. Skąd się biorą nasze spięcia i dokąd nas zaprowadzą. Bo przecież staramy się. Zależy nam. Bardzo. I kochamy się stąd do tęczy i wokół wszystkich planet ;)
Na szczęście bywa też słodko. Zdecydowanie częściej. W niedzielę bardzo dosłownie ;) Odwiedziliśmy muzeum skansen pszczelarstwa. Miejsce, do którego na pewno wrócimy. Nigdy wcześniej nie widziałam takich pięknych uli. I tylu uli w jednym miejscu. Chciałabym odwiedzić to miejsce latem, kiedy wszystko wokół kwitnie i pachnie. Kiedy można rozgościć się tam z Dziećmi na cały długi dzień. A może nawet nie wracać na noc do domu. Bo jest hotel. I restauracja. I drogi, które proszą się o długie spacery po okolicznych łąkach i górach. I wielka polana, która zaprasza, aby zrobić na niej rodzinny piknik. I leniwy kot mrużący oczy w jesiennym słońcu. Do niezapomnienia.
Nie lubię takich starć. Dużo się z nich uczę, ale czasem nauka idzie w las. Nie ma wygranych i przegranych. Każdy coś traci. I coś zyskuje. Chyba.
OdpowiedzUsuńChociaż ostatnio wychowanie mnie przerasta. Zdecydowanie.
Wspaniała wycieczka. Idealna na ciepłą jesień.
To co napisałaś w pierwszym akapicie jest strasznie prawdziwe. I też się zastanawim: skąd? i dlaczego?
OdpowiedzUsuńPoznaję to Bartnik! Kiedyś robiłam tam ekspozycję, w jednej z tych chatek. Do dzisiaj jem miód, którym mnie tam obdarowano:)) Pyszny wrzosowy.
OdpowiedzUsuńWłaściciele tworzą tam niedzisiejszy klimat:)
lubię czasem takie klimaty- ni to Nikifor ni muzeum etnograficzne.
OdpowiedzUsuńmam szczęscie mieć takie muzeum "pod ręką"- 2 razy w roku (na Święta) są kiermasze rękodzieła, zjeżdzają artyści z całej Polski. Pisanki, palmy albo bombki i podłaźniczki...
fajne są też nowoczesne projekty inspirowane folkiem. w końcu od korzeni chyba nie powinno się odchodzić
pozdrawiam serdecznie!
Ewo, mnie też takie starcia przerastają. zaczyna się niewinnie a potem bach! wszyscy chodzą nadąsani, nawet już nie pamiętają o co. trzech malców z charakterem (lew i dwa skorpiony) i ja jedna. ale staram się jak najszybciej załagodzić sytuację. ćwiczę cierpliwość i opanowanie... oj jaka to trudna sztuka!
OdpowiedzUsuńZdjęcia uli przepiękne. Mój chrzestny jest pszczelarzem ale takich uli nigdy w życiu nie widziałam.
I ta skrzynka pocztowa pod rustykalnym daszkiem!!! Rewelacja!
Miłego wieczoru!
:)
E.
piękna różnorodność, podziwiam kreatywność właścicieli uli. super kociak - cwaniak wykorzystuje ostatnie ciepłe dni tego roku.
OdpowiedzUsuńOj, takie starcia są straszne, przynajmniej dla mnie. Chyba nie da się ich uniknąć, ale potem mi niezwykle smutno :( To chyba dorastanie naszych dzieci, ich własne już zdanie i oczywiście ich charakter dają o sobie znać. My rodzice musimy się starać, bo nic innego nam nie pozostaje.
OdpowiedzUsuńA miejsce piękne. Uwielbiam takie klimaty :)
"I kochamy się stąd do tęczy i wokół wszystkich planet ;)" ... pięknie powiedziane.
OdpowiedzUsuńspokojnej nocy ...
Ewa, ja tez nie pojmuje skad te emocje i nawet nie zawsze wiem od czego sie zaczelo a na czym skonczylo... wilkie szczescie ze jest ich coraz mniej...
OdpowiedzUsuńA ule wspaniale, nigdy takich nie widzialam...Pozdrawiam serdecznie. M
Piękne miejsce na jesienny wypad :)
OdpowiedzUsuńA emocje...ech...u nas Glus mały a juz są, później będzie jeszcze trudniej?? jej....
Dąsy... Szkoła przyszła, inni ludzie.., inne spojrzenia... Siły, Ewo:)i Miłości - ta przecież jest, więc będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne, ule urocze, ja też chce do tego muzeum latem....! Ale klimatu jesiennych zdjęć lato nie zastąpi.
Serdeczności największe!
Ewo, ja tam byłam! Tzn. przypomniałaś mi o tym miejscu... Zwiedzałam Bartnik jako dziecko - właśnie zadzwoniłam do Mamy, żeby się upewnić - i tak - byłam naprawdę :-) Jejku, muszę się tam znowu wybrać, tym bardziej, że jestem wielką miłośniczką miodu! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Wasze starcia... Cóż, pamiętam ze swojego dzieciństwa - dwa charaktery, dwa punkty widzenia, dwa pomysły na wszystko, czyli Matka i Córka :-) Dziś relacje mamy świetne, ale nie było łatwo i to od początku ;-) Trzymam kciuki! I pamiętam, że u nas takim słowem kluczem była "konsekwencja" - piekielnie trudna sprawa... Uściski, Ewo! I dużo uśmiechów na dziś!
Ach, i przy okazji przypomniałaś mi o moim ulubionym napoju na rozgrzewkę (choć podaje się go na zimno!) - trójniak na kruszonym lodzie z dużą ilością soku z cytryny :-) Polecam! Choćby na poprawę humoru!
OdpowiedzUsuńBoje się tych starć z P. a czuję, że będą
OdpowiedzUsuńA Bartnik fantastyczny na pewno do zapamiętania i do zwiedzania :)
Delie, uczę się każdego dnia. Najwięcej od swoich Dzieci. A w książkach czasami doczytuję, dlaczego, skąd, jak... Nie zawsze znajduję odpowiedź. Ale wierzę, że te sytuacje jednak są potrzebne. Uczymy się siebie nawzajem. Testujemy. Wyznaczamy nowe granice. Life.
OdpowiedzUsuńLi, nigdy nie jadłam wrzosowego miodu!
Mimi, bardzo lubię takie kiermasze i jeśli tylko mam okazję, bywam na nich. Nawet jeśli nieczego nie planuję kupić. Samo patrzenie na piękne rzeczy wystarcza, aby dzień stał się wyjątkowy ;)
Enchocolatte, też ćwiczę cierpliwość i opanowanie ;) I też zazwyczaj wszystko zaczyna się niewinnie - najczęściej od drobiazgu, obok którego na co dzień przechodzimy zupełnie obojętnie. Do czasu ;)
Elfii, kociak skradł serca moich Dziewczyn.
Magdo, trudne rozmowy. Ale chyba jednak ważne. Na pewno lepsze niż milczenie i trzymanie tych emocji w sobie. Za wszelką cenę. Tak myślę.
Magdaleno, to nie moje słowa ;) Tak twierdzą Dziewczyny i mogłabym tego słuchać bez końca.
Mamsan, cała moja nadzieja w tym, że z wiekiem ędzie ich coraz mniej.
Anik, czasami będzie trudniej, a czasami łatwiej. Każdy wiek ma swoje wady i zalety. Przekonuję się o tym z każdym rokiem ;)
Ewelajno, ja myślę, że latem i wiosną będzie tam jeszcze wspanialej.
Maggie, zapamiętam Twoje słowa. Mam ogromną nadzieję, że jednak będziemy zawsze przyjaciółkami ;) Że to chwilowe, że z tego się wyrasta. A gdybyś wybierała się do Bartnika, daj znać. Koniecznie!
p.s. Miodu nigdy nie piłam, ale został zakupiony, więc będę sobie humor poprawiała ;)
eWa, oby było ich jak najmniej.
Pozdrawiam!
Ewa