Chwilę wcześniej. Jeszcze w domu. Młodsza Siostra ubiera buty i popłakuje - po raz kolejny dzisiaj. Bo sukienka nie taka. Bo kapcie niewygodne. Bo rajstopy w paski. Zniecierpliwiona pytam:
Ja: "Dlaczego płaczesz?"
Dziewczynka pochlipując: "Ja nie płaczę. Tylko mi łezki lecą. Bo mnie słonko razi na polu."
Zatrzymuję się. Przytulam. Zdejmuję małe buty. Zostajemy w domu. Odbiorę wcześniej Starszą Siostrę ze szkoły. Upieczemy pierniczki. Zaczniemy weekend wcześniej niż zwykle. Inaczej niż zwykle. Z zapachem świąt w tle.
Udanego piątku!
Od listopad |
Od listopad |
Od listopad |
Od listopad |
Od listopad |
odpłynęłam na zdjęciach łąki i przymrożonej stokrotki. marzy mi się zimowo-jesienny spacer po polach
OdpowiedzUsuńCzasami to, co dla dużych jest małe, dla małych jest ogromne. Ale ciepło Mamy zawsze osuszy łezki.
OdpowiedzUsuńWczoraj miałam napisać, że się spodziewałam ośnieżonych trawsk, ale nie zdążyłam. I proszę, dzisiaj już u Ciebie są!
Ja też planuję pierniczki w ten weekend:-)
u nas dokładnie tak samo pola wyglądają.Jak będziecie piekły ziemniaki?w ognisku?JA ciągle marzę do smaku pieczonych ziemniaków u mojej babci na wsi.Wkładała babcia do spadających węgli z kuchni.mniam
OdpowiedzUsuńAle cudowna oszroniona ściezka :D
OdpowiedzUsuńpięknie :)
ahhh jak tam pięknie :)
Pozdrawiam cieplutko znad parującej gorącej herbaty z plasterkiem pomarańczy :D
Cozerko, zapraszam na taki spacer. A potem na kubek zimowej herbaty ;)
OdpowiedzUsuńMargaretko, co dla dużych jest małe, dla małych jest ogromne. Najważniejsze. Doskonale to ujęłaś. Łzy Młodszej Siostry osuszone, ale smutki jeszcze plątają się to tu, to tam. Mam nadzieję, że słodycz pierniczków je skutecznie przegoni.
Martu, my będziemy piekły dzisiaj pierniczki, a nie ziemniaki ;) Choć pieczony ziemniak to dla mnie prawdziwy rarytas.
Zosiu, parująca herbata z plastrem pomarańczy. Marzenie.
Udanego dnia!
Ewa
ponownie zaczarowalas mnie sila spokoju, wyrozumialoscia, cierpliwoscia
OdpowiedzUsuńdobrego weekendu :)
Zatem miłego!
OdpowiedzUsuńU nas ten weekend będzie trochę w biegu. Za to od niedzieli zwalniam i poluję z aparatem na szron (albo i śnieg!)
Wiesz, lubię te Twoje szare niebieskości na zdjęciach... I mocno zgaszone zielenie. Poranki i zmierzchy... Bardzo je lubię!
Miałam spać, ale sąsiedzi piętro niżej postanowili, że właśnie dzisiaj będą burzyć ściany:( Więc nie śpię, tylko oglądam te magiczne zdjęcia. Podobnie jak Maggie lubię bardzo Twoje fotoporanki:)
OdpowiedzUsuńPS My jutro też piernikujemy;)
Piękne zimne kolory. Przez to, że od razu wyobrażam sobie ciepły szal, rękawiczki, herbatę... na pozór zimne stają się ciepłe.
OdpowiedzUsuńTemperatura odbioru się wyrównuje, staje się idealna.
Uwielbiam zimę:) A u nas dalej nic z tego:(
ja się po prostu nie mogę nadziwić, jak Ty potrafisz zatrzymać chwilę, moment ... jestem oczarowana, po raz kolejny ... niezmienny ...
OdpowiedzUsuńAncymonko, ciężko dzisiaj było rano z siłą spokoju, ale dziecięce łzy, które same popłynęły po małych policzkach sprawiły, że ją odnalazłam.
OdpowiedzUsuńMaggie, czytałam o Waszych weekendowych planach. Czekam na zdjęcia zimowego sadu!
Delie, w takim razie jutro i u Was zapachnie świętami ;) Czekam na fotorelacje z tego piernikowania.
Pozdrawiam!
Ewa
Li, u nas zima jeszcze w powijakach, ale powoli stawia swoje pierwsze kroki na okilicznych łąkach i dróżkach. Ulice nadal czarne. Ciepła herbata w takie mroźne dni smakuje doskonale!
OdpowiedzUsuńMagdaleno, a ja mam w planie zatrzymać niebo lub okna w takiej nieostrości, jaką znalazłam dzisiaj u Ciebie ;) Cudnie.
Ewa
zdjęcia magiczne!
OdpowiedzUsuńa pomimo Małych smutków, dziewczynki szczęśliwe, bo mają kogoś, kto te smutki potrafi przegonić...
pozdrawiam cieplutko :)
Dopiero teraz widzę co tracę nie wstając bladym świtem. Oszroniona ścieżka jest jak zaczarowana. A pieczenie pierniczków w domu z mamą jest znacznie przyjemniejsze niż chodzenie do przedszkola. Dobrze czuję, że będzie relacja fotograficzna z tego pieczenia? :)
OdpowiedzUsuńU nas tez pierniki w planach i jak sie wiatr uspokoji to moze jakis spacer z dziecmi... od kilku dni bardzo wialo i sypalo a ja w takie dni najlepiej czuje sie w domu przy cieplym komniku... :-) zdjecia piekne... M
OdpowiedzUsuńTakie oszronione poranki są jakieś magiczne, prawda? Małe smutki i Mama, która wszystko rozumie i utuli. Wspólne pieczenie pierniczków na pewno poprawi humor;-)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Wam życzę!
MK, dzisiaj te smutki wydają się wracać do Młodszej Siostry jak bumerang. Dobrze, że została w domu, że mogę je przeganiać i że niedługo zapach pierniczków wypełni dom.
OdpowiedzUsuńMałgorzato, bardzo lubię swoje blade świty, choć wstaję teraz wcześniej niż słońce i to już nie jest takie wspaniałe ;) Może poza chwilami wyrwanymi wyłącznie dla siebie, ale i na to nie zawsze starcza czasu.
Mamsan, wiatr i śnieg. Jak w baśni o Królowej Śniegu ;) Tak sobie wyobrażam zimę w Twoich stronach. Chciałabym ją kiedyś zobaczyć, dotknąć, poczuć. A ciepły kominek w takie dni bezcenny!
Patrycjo, masz rację. Szczególnie w uśpionym jeszcze ogrodzie ;) Mam nadzieję, że wspólne pieczenie poprawi wszystkim nastroje, bo i Dziewczynka i Chłopiec mają dzisiaj gorszy dzień. Mokre małe nosy i kaszel, którego jeszcze wczoraj nie było. Ale przed nami weekend! Będzie dobrze ;)
Pozdrowienia!
Ewa
Ewo :) dziękuję, chętnie skorzystam z zaproszenia. Przyniosę jakąś zimową herbatę do zaparzenia :)
OdpowiedzUsuńPIękne, porażające! Czekam na taki widok. Na razie u nas szaro i mokro, lekko ciapkowato... A taki szron mnie po prostu powala.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak pulchne paluszki Dziewczynki z kilku postów niżej :)
mroźno i pięknie, to co lubię! zdjęcia w stylu bardzo fragile. będę tu często zaglądać!
OdpowiedzUsuń:)
E.
Zatrzymana, a może zamrożona chwila na Twoich fotografiach jest czystym pięknem, podobnie jak Twoje słowa i Twoja czułość wobec Dziecka. Jestem wzruszona. Pozdrawiam ciepło i najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńCozerko, całkiem poważnie ;) Choć z Warszawy to trochę daleko. Gdybyś jednak kiedyś wybrała się na koniec Polski, zapraszam!
OdpowiedzUsuńAniu, szaro, mokro, ciapkowato było i u nas. Chwilę temu. Tylko patrzeć, jak zima posrebrzy Twoje okolice ;)
Enchocolatte, dziękuję!
Filoarte, ogromnie mił przeczytać takie słowa. Dziękuję.
Magdaleno, odpisałam na @ ;)
Udanego wieczoru!
Już weekend ;)))
Ewa
głodnemu chleb na myśli.Byałam pewna,że przeczytałam ziemniaki:)
OdpowiedzUsuńMartu, przez Cibie, a może raczej dzięki Tobie chodzą dzisiaj cały dzień za mną te pieczone ziemniaki ;)
OdpowiedzUsuń;) to się nazywa elastyczność ;D choć rażenie przez Słońce bywa nawet miłe... :)
OdpowiedzUsuńBiałej soboty życzę :)
Mała Mi, mamy białą sobotę :)
OdpowiedzUsuńOj piekne te Twoje zdjęcia, oj pomyszkuje u Ciebie.
OdpowiedzUsuńBuziolki w noch.
HANNAH, witam ;) I zapraszam.
OdpowiedzUsuń