15 września 2011

Czasami lubię deszczowe wieczory. Kiedy za mokrym oknem zachodzi słońce, a w domu przytulna cisza i kubek gorącej herbaty, który grzeje dłonie.  W takie wieczory wyciągamy plastelinę i przygotowujemy trochę jedzenia nie do zjedzenia ;) 

I lubię takie obrazy. Długo noszę je w pamięci i często do nich wracam. Wiem, że będzie mi ich brakowało, kiedy Dzieci wyrosną ze wspólnego czytania książek i pójdą własnymi drogami. Zamkną się w swoich pokojach, w swoich światach, ze swoimi marzeniami, które dorosną wraz z Nimi.

Ostatnio Starsza Siostra czyta Dzieciom na dobranoc. Kilkanaście minut głośnego czytania dziennie. Czasami kilkadziesiąt. Przeczytane książki trafiają do zeszytu Dziewczynki, który jest pamiętnikiem książek przez Nią przeczytanych. Tytuł, autor, kilka słów o lekturze i obrazek, który o niej opowiada. Myślę, że miło będzie kiedyś zajrzeć do tego zeszytu. 

A dzisiaj kolejny pierwszy raz. Pierwsza lekcja gry na gitarze Starszej Siostry. I pierwsza narkoza naszego psa. Nic poważnego, a jednak mam motyle w żołądku.
Trzymajcie kciuki!

Udanego dnia ;)

19 komentarzy:

  1. Cudne to ostatnie zdjęcie:)

    A jedzenie bardzo apetyczne i dokładnie ulepione. Lubię takie zabawy. U nas z plasteliny / ciastoliny powstaje w większości przypadków jedzenie właśnie. Nie wiem dlaczego.

    Wiesz, że też miałam taki zeszyt z książkami przeczytanymi. I z ilustracją do każdej ksiażki mojego autorstwa:) Ale zaginął w ferworze przeprowadzek:(

    I trzymam kciuki za psa!

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba wiele(u) z nas miało takie zeszyty, tez byłam posiadaczka takowego, ale gdzies po latach zaginął. Teraz mój Tata znalazł pamietnik z wczzasów nad morzem , pisaliśmy takowe pamietniki z wyjazdów, są w nich rysunki a nawet wyniki remika, kto przegrywał bezlitośnie ???? Ja :(

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie mogę! jaka precyzja plastelinowa! łał! ja dzisiaj z Jagną będę lepić, wczoraj zakupiłyśmy nową ciastolinę bo stare pomieszała kolory i taka brzydka się już zrobiła. Może uda się i nam przygotować "trochę jedzenia nie do zjedzenia" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak byłam mała, miałam zeszyt o księżycu, z historyjkami i rysunkami :)
    Ostanie zdjęcie bardzo mi się podoba :) Oczywiście przyłączam się do trzymania kciuków.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne to pierwsze...
    I ostatnie.

    Świetny pomysł z takim zeszytem! Też prowadziłam taki :-) A potem drugi o filmach :-)

    Powodzenia z gitarą!
    I trzymam kciuki za Waszego psiaka! Dobrze będzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie zeszyty lektur miałam kiedyś i ja. Miła pamiątka z zamierzchłych czasów. Bardzo lubiłam rysować to co przeczytałam, pisać już mniej.
    Apetyczne to jedzenie i szkoda, że nie do jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam taki zeszyt do lektur szkolnych, zobaczyć po latach te rysunki- bezcenne :) Teraz lista przybrała postać dorosłą- bez obrazków- i przeniosła się do internetu- ale to już nie to samo ;)
    Plastelinowe potrawy- toż to majstersztyk!!!
    Trzymam kciuki za psiaka! Żeby miał dużo siły i szybko się otrząsnął.

    OdpowiedzUsuń
  8. Delie, u nas też plastelinowa zabawa ma zwykle charakter kulinarny ;) Choć może właśnie dlatego Chłopca to mało interesuje. Woli samochody.

    Joasiu, ja nie miałam takiego zeszytu ;( Niestety. Za to ogrywałam wszystkich w remika ;)

    Magdaleno, kolor nic daje największe możliwości ;) Nie ogranicza wyobraźni.

    Małgorzato, zeszyt o księżycu? Brzmi magicznie.

    Maggie, psu fundujemy nowy uśmiech, więc praktycznie rzecz biorąc tylko zabieg, ale jednak pod narkozą. Będzie dobrze. Musi.
    A zeszyt z filmami chętnie bym sobie dzisiaj założyła ;)

    Enchocolatte, Dziewczynka też chętniej rysuje niż pisze.

    Raincloud, zgadzam się, że wirtualnie to już nie to samo. No i te rysunki. I pismo Siedmiolatki. Bezcenne.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Same pyszności na tym talerzu :)
    A co się pieskowi stało ? Oczywiście trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  10. Doczytałam - czyli kamień ściągacie :) tak pomyślałam sobie w pierwszym momencie jak przeczytałam o narkozie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się zdjęcie siostrzyczek.

    OdpowiedzUsuń
  12. eWo, po naszej plastelinowej zabawie miałam ochotę pobiec na stragan ;) A dzisiaj cały dzień chodzi za mną zupa jarzynowa. Z wszystkich możliwych warzyw.

    Mamis, niewiele jest takich chwil, które wypełnia cisza i takie skupienie. Dlatego tak lubię wieczory. I wspólne bajek czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewunia, wiem co czujesz.
    Trzymam kciuki za psa.
    Daj znać jak poszło.

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam miniaturki! sama też jako dziecko to robiłam :) cudowna zabawa mmmm! No i ten zeszyt świetna rzecz :) Sama chciałabym do niego zaglądnąć :)
    Z pieskiem rozumiem, jak nasza kotka ją miała to stresowałam się nieziemsko, zwłaszcza, że musiała dostać w trakcie drugą dawkę i mogło się źle skonczyc :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne zdjęcia. A taki zeszyt to naprawdę fantastyczny pomysł, dla dorosłych też, bo ja sama często pamiętam, że jakąś książkę przeczytałam, ale nie mogę za nic sobie przypomnieć o co w niej chodziło :))

    Jak psina? Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekam, aż moja Jagna będzie tak wyklejać, lepić, malować i w ogóle to wszystko robić tak, jak Twoje pociechy. To są dopiero mistrzowie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Polala, mamy perlisty uśmiech ;) Poszło wspaniale.

    Patrycja.g, podobno kociaki gorzej znoszą narkozę, ale nas niestety za jakiś czas właśnie kocurowy zabieg czeka ;(

    Małgorzata, sama się na tym zastanawiam ;) I nad zeszytem z obejrzanymi filmami.

    Magdaleno, myślę, że już możecie spróbować. Jagna ma niezwykle sprawne rączki ;) Dzisiejsza ryba jest na to najlepszym dowodem!

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  18. W czasie deszczowy domowe cztery ściany są najprzytulniejszym miejscem pod słońcem. A taki zeszyt i plastelinowe gotowanie na zawsze pozostaną w pamięci!Super zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)