Od wczoraj wszyscy chorujemy. Oznacza to mniej więcej tyle, że na zmianę walczymy z gorączką, niezmiennie z katarem i kaszlem, a w wolnych od gorączki chwilach próbujemy cieszyć się przygotowaniami do świąt.
Każdego dnia odkrywamy wspólnie nowe zadanie adwentowe i przyznam, że trochę już tych przygotowań za nami :) Mamy światełka i świąteczne wieńce, pieczemy i ozdabiamy pierniczki, rysujemy zimę, zapalamy pierwsze tej zimy lampiony mandarynkowe, przygotowujemy świąteczne paczki dla innych dzieci, wieszamy karmnik dla głodnych ptaków, w ostatnią sobotę odkurzyliśmy sanki, a w niedzielę rozpoczęliśmy sezon narciarski.
Dzisiaj będziemy robić renifery, o których za chwilę na blogu, bo ogromnie mi się spodobały :)
A wczoraj wyjmowałam z piekarnika kolejne blaszki z piernikowymi cudami. Nie wiem, który to już raz, ale z całą pewnością nie ostatni. Przy okazji dzielę się przepisem, który w porównaniu ze wszystkimi poprzednimi wydaje się być błyskawiczny.
Pierniczki świąteczne
0,5 kg mąki
20 dkg miodu
12 dkg masła
łyżeczka sody oczyszczonej
1 jajko
10 dkg cukru pudru
1 paczka przyprawy do pierników
Suche składniki należy dokładnie wymieszać. Następnie dodać jajko, masło i miód. Wyrobić na jednolitą masę i włożyć do lodówki. Ciasteczka smakują najlepiej, gdy ciasto leżakuje w lodówce od kilku do kilkunastu dni, jednak można je upiec tego samego dnia. Pieczemy w temperaturze 160 stopni (termoobieg) do zarumienienia.
Smacznego!
Każdego dnia odkrywamy wspólnie nowe zadanie adwentowe i przyznam, że trochę już tych przygotowań za nami :) Mamy światełka i świąteczne wieńce, pieczemy i ozdabiamy pierniczki, rysujemy zimę, zapalamy pierwsze tej zimy lampiony mandarynkowe, przygotowujemy świąteczne paczki dla innych dzieci, wieszamy karmnik dla głodnych ptaków, w ostatnią sobotę odkurzyliśmy sanki, a w niedzielę rozpoczęliśmy sezon narciarski.
Dzisiaj będziemy robić renifery, o których za chwilę na blogu, bo ogromnie mi się spodobały :)
A wczoraj wyjmowałam z piekarnika kolejne blaszki z piernikowymi cudami. Nie wiem, który to już raz, ale z całą pewnością nie ostatni. Przy okazji dzielę się przepisem, który w porównaniu ze wszystkimi poprzednimi wydaje się być błyskawiczny.
Pierniczki świąteczne
0,5 kg mąki
20 dkg miodu
12 dkg masła
łyżeczka sody oczyszczonej
1 jajko
10 dkg cukru pudru
1 paczka przyprawy do pierników
Suche składniki należy dokładnie wymieszać. Następnie dodać jajko, masło i miód. Wyrobić na jednolitą masę i włożyć do lodówki. Ciasteczka smakują najlepiej, gdy ciasto leżakuje w lodówce od kilku do kilkunastu dni, jednak można je upiec tego samego dnia. Pieczemy w temperaturze 160 stopni (termoobieg) do zarumienienia.
Smacznego!
jakie kochane pierniczki! :D zdrowiejcie wszyscy szybciutko! :))
OdpowiedzUsuńto mam nadzieję, że dziś zapuka do Was listonosz;)
OdpowiedzUsuńWypatrywałam, ale taka u nas śnieżyca, że pewnie nie dotarł. Będę wypatrywała jutro :)
UsuńPiękne piernikowe ludziki :)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla dzieciaków!
Zdrowia! :-)
OdpowiedzUsuńMy będziemy piec ciasteczka w ten weekend :)
OdpowiedzUsuńoj, mam nadzieję że się wykaraskacie szybciutko!
OdpowiedzUsuńgorące uściski przesyłam!
Renifery powinny pomóc w zdrowieniu :D
OdpowiedzUsuńSzybkiego uporania sie z choroba!
OdpowiedzUsuńwasze chorowanie ma plus - jest więcej zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem czy piszesz o tych reniferach, które robiliśmy w ubiegłym roku:
http://malgorzatamyslicka.blogspot.co.uk/2011/12/renifery-juz-sa-reindeers-already-came.html
ja w każdym razie powtórzyłam je jako jedno zadań również w tym roku, bo są pyszne i mnóstwo zabawy z nimi było :)
Ps. dużo zdrowia :)
UsuńMałgosiu, to zupełnie inne renifery i wcale nie słodkie. Choć na swój sposób pewnie tak :) A te podlinkowane i my robiliśmy rok temu, tylko nie wyszły tak pięknie jak Wasze. Muszę skorzystać z przepisu :) Dziękuję za przypomnienie!
UsuńA zdjęcia mam zaległe z całego tygodnia, więc teraz mając więcej czasu, będę wrzucać :)
UsuńWracajcie do zdrowia! Z niecierpliością czekam na nowe zdjęcia:) ach!
OdpowiedzUsuńEwo, a może przyłączysz się ze zdjęciami do dnia ciasteczkowego u mnie? :)
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam :)
UsuńPanowie "Ciastki" najfajniejsze! ;)
OdpowiedzUsuńMoże to głupie co powiem, ale z przyjemnością bym trochę pochorowała i posiedziała w domu. Dzień pędzi za dniem i nawet nie wiem, kiedy uda mi sie upiec pierniczki na choinkę.
OdpowiedzUsuńWasze wyszły piękne i tak cudnie błyszczą:))) A patent z trzema wałkami do ciasta zdecydowanie do wykorzystania. U nas bowiem zawsze jest o niego walka;)
Dużo zdrowia !
Z przyjemnością, o ile tak to można nazwać :), chorowałabym, gdyby dzieci były zdrowe. W szkole i w przedszkolu. Oznaczałby to chwilę dla siebie i spokojne noce. A ja nie mam teraz ani tych chwil, ani snu, ani siły. Choć jakimś cudem udaje mi się raz po raz porwać komputer do łóżka, napisać kilka zdań i wkleić kilka zdjęć :) Nie jest źle!
UsuńWałki kupione w IKEA. Bez nich byłaby wojna domowa :)))
och jaka świetna pierniczkowa fotorelacja! :) cudnie cudnie u Ciebie:) zdrówka jeszcze tylko brakuje do szczęścia, więc trzymam mocno kciuki:*:)
OdpowiedzUsuńCudne przygotowania :) Dużo zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuń