W ogóle. I w szczególe. W detalu przede wszystkim. Kiedyś ludzie żyli wolniej. Mieli więcej czasu. Więcej spokoju. Może dlatego w starych rzeczach wszystko wydaje się być tak dopracowane. Niemal idealne. Stare przedmioty mają w sobie jakąś tajemnicę, historię... Często zastanawiam się, gdzie kiedyś bywały. Kto ich dotykał. Kto ich używał. Jaką drogę przeszły zanim do nas trafiły.
Tą łyżeczkę dostaliśmy wraz z cukiernicą w dniu naszego ślubu. Prezent od Przyjaciół. Kiedyś pewnie trafi do domu naszych Dzieci. Potem może znajdzie swoje miejsce w domu naszych wnuków... Ciekawe, jaka jeszcze przed nią droga.
O mamusiu! I to jak...
OdpowiedzUsuńSkarb Ewo masz prawdziwy skarb :)
Całusy!
To jest prawdziwa pamiatka. Taka do przekazania dalej. Ja też mam taka wazna lyzeczke. Od Babci. A Ty mi o tym przypomnialas:) Bo uzywam jej kazdego dnia i zapomnialam, że jest niezwykla.
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawda. Takie rzeczy wydają się być wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńEwo, Delie, dokłądnie :) cudownie gdy takie pamiątkowe "kropki" towarzyszą nam każdego dnia :), nie tylko od wielkiego dzownu. Tuż obok.
OdpowiedzUsuńJa tak mam również z pamiątkami z wakacji :) ot miseczka do oliwek, nóż do sera. Ostatnio mamy zakrętasa na punkcie sałat, za każdym razem gdy używam magicznego mieszadełka do sosów, przypomina mi się słoneczne popołudnie w Annecy :).
Polko, mam takich skarbów kilka i bardzo je sobie cenię ;)
OdpowiedzUsuńDelie, ja też tej łyżeczki używam każdego dnia i choć nie codziennie, to jednak czasami zapatrzę się na nią sypiąc cukier do kawy i wspomnienia wracają ;) Miłe.
Agatku, jedyne. I niepowtarzalne. Szczególnie jeśli są dla nas pamiątką, a nie wyłącznie pięknym starym przedmiotem z historią w tle.
Zosiu, uwielbiam pamiątki z wakacji. Choćby drobiazgi ;) Zbyt rzadko do tej pory przywoziłam takie z podróży. Ale zmieniam zwyczaje. Od zaraz ;) W czerwcu przywiozę sobie coś pięknego z Wilna. Mam nadzieję :)
Pozdrawiam!
Ewa
Masz racje Ewo, tego typu przedmioty sa niezwykle intrygujace. Chodzac po wszelakich targowiskach staroci lubie zastanawiac sie wlasnie nad tym, kto wczesniej tego uzywal, dotykal, w jakim domu i w jakiej kuchni cos stalo. To przedmioty z dusza. Takich rodzinnych pamiatek mam niestety niewiele, dlatego czasami sama sobie kupuje cos takiego 'na pocieszenie' ;) Choc wolalabym rzecz jasna, by okraszone to bylo nasza rodzinna historia i wspomnieniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mam takie stare łyżeczki, których kiedyś zupełnie nie doceniałam, nawet nie zauważałam!
OdpowiedzUsuńA teraz sięgam po nie najchętniej;-)
Prawdziwe. Piękno po prostu.
A mnie się przypomniała inna historia... O pewnej kryształowej cukiernicy, też prezencie ślubnym, która przetrwała całą zawieruchę wojenną, kilka przeprowadzek, ucieczkę ze Lwowa, repatriację z Kresów... Była jedyną pamiatką, która wojnę przetrwała i która w trudnych czasach po wojnie przypominała Dobre Czasy... Przedwojenne... Należała do siostry mojej ukochanej Babci... Gdzie dziś cukiernica jest, do kogo należy - tego nie wiem...
OdpowiedzUsuńA łyżeczka, Ewo, piękna... U nas też mieszkają takie przedmioty. Z duszą i z historią... Pięknie tę łyżeczkę utrwaliłaś tutaj...
Oj tak stare jest piękne.....sama mam w domu kilka takich "skarbów" :)
OdpowiedzUsuńmałe skarby, to prawda.
OdpowiedzUsuńczasem niedoceniane.
Piekny prezent dostaliscie na slub... ja rowniez bardzo lubie stare przedmioty, mamy w domu kilka takich pamiatek z dusza, pamiatek rodzinnych z historia, sa dla nas bezcenne... M
OdpowiedzUsuń