Kiedy pierwszy raz przeczytałam w blogosferze o makaronikach, pomyślałam o tych brązowych, pachnących, słodkich, wyjątkowych i absolutnie doskonałych ciasteczkach, które ZAWSZE kupuję, kiedy jestem w Poznaniu. Prawdziwe cukiernicze uzależnienie ;) A potem zobaczyłam kolorowe, malutkie, lekkie jak piórko makaroniki na blogach Goś, Delie i Patrycji. I oniemiałam z wrażenia. Że makaroniki mogą być tak piękne. Małe tęczowe kusicielki. A potem była przerwa w temacie makaroników. Do ostatniej środy. Bo w środę przyjechała moja Mama. I przywiozła moje ulubione poznańskie ciasteczka. I zakochałam się w nich ponownie. Bezgranicznie! Bo choć nie mają takiej barwnej cukierkowej urody, to smakują jak marzenie. Poznańskie Makaroniki przez duże M ;) Cud malina, jakby powiedziała Młodsza Siostra.
Ostatnio Młodsza Siostra nakrywa do stołu i prosi o sztućce. Podaję Jej te, co zwykle - małe srebrne widelczyki dla Niej i dla Brata. Po chwili zastanowienia E stwierdza:
"Mamo, ale ja chcę dzisiaj niebieski
łidelc"
Miłego piątku!
łidelc.. urocze! :-)
OdpowiedzUsuńa makaroniki.. ciasteczka.. uwielbiam piec.
O, jaki fajny uśmiech E. na drugim zdjęciu:) A te makaroniki są zupełnie inne od tamtych. Ciekawe jak smakują?:)
OdpowiedzUsuńsmacznie ...
OdpowiedzUsuńNo pieknym bohaterem drugiego planu, drugiego zdjęcia jest uśmiech i widze jak w kącickach ust kryją się słowa "Zjem cię ze smakiem" :D
OdpowiedzUsuńAsieja, ostatnio zdarzają nam się takie łidelce brzmiące z angielska, ale nie mające nic wspólnego z danym słówkiem po angielsku ;)
OdpowiedzUsuńDelie, mam nadzieję, że kiedyś spróbujecie u nas ;)
Magdaleno, pysznie!
Zasiu, drugoplanowy Bohater z wielkim apetytem zjadł pierwszoplanowego Makaronika ;) Bez pomocy łidelca.
Pozdrawiam!
Ewa
Nie jadlam ani tych kolorowych ani poznanskich, wciaz nie wiem jak smakuja ale nadal ich szukam... :-)
OdpowiedzUsuń"Łidelc" chwyta za serce i wywołuje uśmiech ;)
OdpowiedzUsuńA makaroniki mniam....choć ani tych Poznańskich ani kolorowych nie jadłam :)
Byłoby więcej niż miło;)
OdpowiedzUsuńUrocze, dziecięce słowne psoty:)
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś zdradzić jakieś poznańskie miejsce, do którego warto zajść na słodkości? Będę tam za dwa tygodnie i bardzo chętnie udam się za Twoją wskazówką:)
Pozdrawiam ciepło!
Mniammm...
OdpowiedzUsuńJa w ogóle lubię poznańskie wypieki - szczególnie rogale marcińskie. Z białym makiem i orzechami. Całe szczęście, że można dostać je i tutaj. Prawdziwe!
To już wiem, czego będę szukać w Poznaniu, gdy tam kiedyś trafię :)
OdpowiedzUsuńMamsan, jedne i drugie są wyjątkowe ;) Każde z innego powodu.
OdpowiedzUsuńAnik, Młodsza Siostra jest bardzo kreatywna w swoich wypowiedziach ;) I słowotwórcza. Przykłady łidelcopodobne mogłabym mnożyć, ale nie wszystkie tak zapadają w pamięci.
Delie, będę pamiętała, kiedy następnym razem wybiorę się do Poznania ;)
448, ze słodkimi miejscami nie pomogę, bo ze słodkości lubię wyłącznie Makaroniki. Może jeszcze rożki czekoladowe i rogale marcińskie ;) Ale te rzeczy kupuję w sklepach i zjadam przy rodzinnym stole z Rodzicami ;) Zapytam jednak Kogoś, kto lubi słodycze i mieszka w Poznaniu. I dam znać ;)
Maggie, rogale marcińskie są równie obłędne jak Makaroniki ;) W stolicy znam tylko jedno miejsce, gdzie można je kupić, choć pewnie jest takich więcej. W Poznaniu przede wszystkim na św. Marcina. Jeśli nie wyłącznie. Tradycja ;)
Amarantko, koniecznie koniecznie!
Miłego wieczoru!
Jak ten czas biegnie. Mam wrażenie, że ten post napisałam przed chwilą, na dzień dobry, a za oknami już zmierzcha i życzę Wam miłego wieczoru...
Ewa
Makaroniki. Uwielbiam. A co z kostką? Ja znam takich, którzy lubią:-) To chyba też poznańskie?
OdpowiedzUsuńOdliczajmy do E. Czekam niecierpliwie i planuję.
Pozdrawiam gorąco.
Mam urwanie głowy. Jutro robię tiramisu z żółtkami. Jeżeli będzie smaczne - podzielę się przepisem. Tamto zniknęło w tempie zawrotnym, róże zostały:-)
Dzięki.
Ja nie jestem fanem makaroników niestety :)
OdpowiedzUsuńChyba w ogóle nie przepadam za takimi małymi ciastkami. Wolę zjeść sobie solidną porcję gorzkiej czekolady :)
Karino, odliczam!
OdpowiedzUsuńPolko, TE Makaroniki wcale nie są takie małe ;) Może jednak się skusisz?
Miłego!
Ewa
Jak mi upieczesz to owszem :D
OdpowiedzUsuńzna ktos przepis na te poznanskie makaroniki z bialego maku?
OdpowiedzUsuń