Ten rok pod wieloma względami jest dla mnie wyjątkowy. Koniec lata - jak nigdy - spędzam w kuchni. Gotuję, poznaję nowe smaki, piekę ciasta! Niebywałe ;) Odkrywam, że nadszedł czas jabłka i śliwki. Odkrywam też, że jeszcze nigdy nie ugotowałam, nie usmażyłam, nie upiekłam niczego choć trochę śliwkowego. Nadrabiam więc zaległości. I szukam pomysłów. Może się podzielicie?
Z domu rodzinnego pamiętam ciasto drożdżowe mojej Mamy. Puszyste, jeszcze ciepłe, z kruszonką... Spróbuję na pewno. Ale może coś jeszcze? W kuchni smażą się właśnie powidła. Już trzeci dzień, a zapach wypełnia cały dom. Kolejny zapach dzieciństwa, bo powidła śliwkowe były u nas obowiązkowe. Z cukrem. A ja zatsanawiam się, co jeszcze możnaby dodać, żeby zmienić tradycyjny smak. Poprawić. Ulepszyć. Nie znałam siebie z tej strony ;) Podoba mi się własna kulinarna ciekawość, której wcześniej nie było.
Jak obiecałam - dzisiaj ślwika w roli głownej. Dojrzała, soczysta, słodka! ZIELONA ;) Before and after. A z dzieciństwa najlepiej zapamiętałam fioletowe węgierki.
Ja do powideł ze śliwek węgierek dodaje odrobinę rumu,a do renklod- czyli zielonych tak jak Twoje miód wielokwiatowy i skórkę z cytryny.Spróbuj.Polecam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZe śliwkami - suszonymi - upiekłam kiedyś far breton. Jak każde owoce, śliwki lubię najbardziej na surowo:) Ale powidła śliwkowe to wyjątek:)
OdpowiedzUsuńA pierwsze zdjęcie ma wspaniałe kolory!
zielone - a to niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńpysznie piszesz na zakonczenie wakacji....az zachcialo mi sie takimi zapachami wypelnic dom :)
powidla pewnie zamieszalabym z cynamonem i goździkami...klasycznie :)
W sobotę siedziałam, na drzewie, a póżniej na drabinie i rwałam takie śliwki:) Cztery skrzynki...poszły do Przyjaciół, bo ani Mama ani ja nie przerobimy:) Nasze były dokładnie takie, jak Twoje - RENKLODY:)
OdpowiedzUsuńMOJA KULINARNA CIEKAWOŚĆ POZDRAWIA TWOJĄ:)
Po raz pierwszy napisze, choc zagladam od dluzszego czasu:)
OdpowiedzUsuńDo powidel sliwkowych (z wegierek) polecam orzechy wloskie. Troche czasu zajmuje pieczenie, ale ile potem przyjemnosci:) Albo dzem z mirabelek - kwasny, ale z zadnym innym nalesniki mi tak nie smakuja:)
Pozdrawiam!
Polecam tartę ze śliwkami
OdpowiedzUsuńten przepis na placek ze śliwkami (robiłam już w tym sezonie 3 razy i udaje się wspaniale)
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,99802301,99802301.html
pyszne są też śliwki z kruszonką czyli plum crumble
mam ochotę na śliwki!
OdpowiedzUsuńmniam mniam mniam
:>
sliwki uwieliam szczegolnie powidla wegierkowe! robione w piekarniku :) pycha!
OdpowiedzUsuńA u nas jutro na obiad będą kacapołki:-)(zawsze śmieszy mnie ta nazwa, choć pewnie w innych regionach inaczej się to danie nazywa)
OdpowiedzUsuńCiasto robię tak jak na pierogi, z tym że nie rozwałkowuję go, tylko formuję w dłoniach mały placuszek, tak żeby położyć na środku śliwkę lub węgierkę(wydrenowaną)i zrobić z tego kuleczkę.
Trzeba wyważyć ilość ciasta - zbyt duża ilość będzie się długo gotować, za mało - będzie się rozrywać na śliwce. Ale do wprawy dochodzi się szybko.
Gotować tak jak pierogi. Podawać ze śmietaną i cukrem lub z masłem i cukrem - jak kto woli.
Smacznego!
A teraz spokojnej nocy.
na zmianach i ulepszeniach przepisów się nie znam. znam się za to na smakach i wiem, co dobre (; powidła śliwkowe, ciasta ze śliwkami i kruszonką albo same śliwki. pychota!
OdpowiedzUsuńa przepis margaretki jest na pyzy/knedle ze śliwkami. też pyszne, więc polecam (;
Gosiu, ta skórka cytryny mnie zupełnie zaskoczyła ;) Podoba mi się ten pomnysł.
OdpowiedzUsuńDelie, far breton nie znam. A może znam pod inną nazwą? Uśmiecham się o przepis :) Planuję wykorzystać czas tegorocznej śliwki.
Anik, też pomyślałam o goździkach!
Ewelajno, zazdroszczę tych owocowych drzew we własnym ogrodzie. To moje ciche marzenie. Na kiedyś kiedyś.
Agusia Z. cieszę, że napisałaś ;) Nigdy jeszcze nie jadłam dżemu z mirabelek!
Libro, skorzystam na pewno! Dziękuję. Uwielbiam tarty. Moja ulubiona to z owocami leśnymi, koniecznie świeżymi. Ale ze śliwkami tarty jeszcze nie próbowałam, więc czas na kolejne kulinarne odkrycie ;)
Magdaleno, do dzieła! Zobacz, ile jak Dziewczyny nas pomysłami zasypują ;)
Qoopko, dzisiaj to mnie niejedna wypowiedź zadziwiła, a Twoja jest kolejna - powidła pieczone w piekarniku? Czy smakują inaczej? Bardzo jestem ciekawa.
Margaretko, kacapołki! Jaka ładna nazwa :) U nas to chyba są knedle ze śliwkami.
Mruczanki, ja też nigdy nie byłam twórcza kulinarnie, ale chyba najwyższy czas spróbować ;)
Udanego czwartku!
Ewa
moje zdjęcia do Twoich to po prostu nie umywają! heh ... tym bardziej jestem rada, jak czytam Twoje słowa :)
OdpowiedzUsuńTy moje guru fotografii Ty :)
Magdaleno, zawsze piszę to, co myślę ;) Uważam, że twoje zdjęcia zmieniają się z każdym miesiącem i podobają mi się te zmiany. Ja sama nad swoimi ciągle pracuję i myślę, że to jest taka praca, która się nigdy nie kończy. A jak się kończy, to znak, że trzeba coś zmienić ;) I bardzo dziękuję za ten ostatni komplement.
OdpowiedzUsuńA niech to :) stawiałam na fiolet :)
OdpowiedzUsuńChoć te pewnie też są smaczne... :)
Dawno mnie nie było a tu takie zmiany u Ciebie. Nowa szata graficzna bardzo mi się podoba, kojarzy mi się z wakacjami na lazurowym wybrzeżu.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka - niech Wam będzie dobrze ze sobą na nowym miejscu.
Cieszę się z powrotu do Was!
Buziaczki!
E.
Ewo, jasne. Muszę tylko przepisać z mojego zeszytu z przepisami:)
OdpowiedzUsuńno nie ma za co dziękować :*
OdpowiedzUsuńto pierwsze zdjęcie jest piękne, czarujące.
OdpowiedzUsuńzresztą.. ja tak bardzo lubię wszystkie obrazki w Twoich wykonaniu.
śliwkowych wspomnień nie mam zbyt wielu.. może była jakaś marmolada, może ciasto.. ale pamiętam jak przez mgłę. w tym roku upiekłam babeczki ze śliwkami, które okazały się najpyszniejsze. robiłam też koktajl śliwkowo bananowy, z otrębami.
I tak oto zamarzyły mi się powidła.
OdpowiedzUsuńŚliwki już są :)
Zwłaszcza, że śliwki to ja w każdej postaci uwielbiam...
Takie Twoje na zdjęciach też. Bardzo!
Mała Mi, ja też bym postawiła na fiolet, bo właśnie węgierki tak słodko pamiętam z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńEnchocolatte, ja też się cieszę z Waszego powrotu. A u nas rzeczywiście czas zmian :) Mam nadzieję, że na dobre.
Delie, w takim razie ładnie poproszę :)
Magdaleno ;)))
Asiejo, koktajl śliwkowo-bananowy! Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak on może smakować :) I otręby - lubię bardzo.
Amarantko, a ja ślwki dotąd najbardziej lubiłam w powidłach i placku drożdżowym mojej Mamy. Jednak nadszedł czas zmian, więc doskonały czas na kulinarne odkrycia - w tym śliwkowe oczywiście ;)))
Pozdrowienia!
Ewa
FAR BRETON:) Przepis za Elą, zamieszczony chyba na forum GW:
OdpowiedzUsuńSkladniki:
1. 4 jaja
2. 120 gram cukru
3. 160 gram maki
4. litr mleka
5. lyzka (albo i ze 3) bialego rumu
6. troche masla na wysmarowanie foremki, 100-150 gram suszonych sliwek (pruneaux d'Agen), bez pestek
Przygotowanie:
* Do miski wbic 4 jaja, wsypac cukier, wymieszac lyzka.
* Dosypac make, wymieszac porzadnie.
* Zagotowac litr mleka, troche ustudzic, wlewac po trochu do miski i rozmieszac. Dostajemy bardzo rzadkie ciasto, rzadsze niz na nalesniki, ot ledwo gestsze niz mleko.
* Dolac rumu.
* Wysmarowac porzadnie foremke na far, wsypac na dno troche suszonych sliwek, pruneaux d'Agent
* Wlac wolniutko ciasto (zeby sliwki nie uciakaly po katach).
* Wlozyc do podgrzanego poprzednio piekarnika na 200 C, kolo 30 minut.
Po wyjeciu podziwiac i poczekac az troche przestygnie (wtedy dobrze stezeje).
U nas jeszcze nie pora na sliwki ale czekamy na nasze wiec jak tylko beda gotowe to ponownie zrobie sliwkowe smakolyki... :-) czesto robie marmolade ale przepis gdzies mam zagubiony wsrod ksiazek wiec bede musiala poszukac... Fajnie, ze Delie cos smacznego podala... :-)
OdpowiedzUsuńZdjecia poprzednie dziewczynki cudne...! Pozdrawiam cieplutko. M
PIękne zdjęcia! Mam słoik takiego dżemu u siebie, oczywiscie od mamci :)
OdpowiedzUsuńU nas powidła śliwkowe wzbogaca się o cynamon i prażone płątki migdałowe (albo orzechy laskowe, włoskie) - smakuje to nieziemsko!
Piękne te Twoje śliwki. I takie zielone!
OdpowiedzUsuńJa dziś robię ciasto czekoladowe z węgierkami.
Uwielbiam sezon śliwkowy.
Pozdrawiam.
Smaczne te śliwki. Jutro mamy węgierki z eko gospodarstwa na deser :)
OdpowiedzUsuńhmmm... ja w sumie też, może najwyższa pora zrobić swoje pierwsze konfitury :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj mamy Święto Blogera ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do dalszej zabawy:
http://wegetarianka.blox.pl/2010/08/DZIEN-BLOGEROW.html
Ewka, przestalas pisac? a szkoda, bo choc wiedzialam co sie u Ciebie dzieje, Ania Mo
OdpowiedzUsuńAleż tu pięknie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńI objadam się takimi samymi śliwkami :)
Po Dniu Blogów powiedziłam u siebie o tym, ze dobrze mi sie do Ciebie zagląda:)Nawet bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia wrześniowe:)
Piękna martwa natura ze sliwami :) a raczej żywa :)
OdpowiedzUsuńDelie, dziękuję za przepis! Dopiero dzisiaj go przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńMamsan, jak znajdziesz swój przepis, może dasz znać na blogu? Czekam niecierpliwie ;)
Aniu, prażone płatki mogdałów to coś, czego chciałabym spróbować w towarzystwie śliwki. Brzmi bajecznie!
Yba, ciasto czekoladowe z węgierkami! Dziewczyny byłyby zachwycone ;)
Myzorki, zazdroszczę tych ekologicznych węgierek. Marzą mi się takie węgierkowe powidła...
MaLa, trzymam kciuki!
Wegetarinko, nie miałam pojęcia o tym święcie. W dodatku nie było mnie tak długo... Dziękuję za zaproszenie i oczywiście z przyjemnością przyłączę się do wirtualnej zabawy ;)
Aniu, już jestem ;) Nie wiedziałam, że zaglądsz. Miło!
Disorderly, dziękuję. I zapraszam! Ja czekam na swoje eko-węgierki ;) Jeśli jakimś cudem je dostanę, mam w planie kilku kulinarnych debiutów ze śliwką w roli głównej.
Ewelajno, dziękuję! Kolejna osoba pisze o Dniu Blogów, a ja o niczym nie miałam pojęcia!
Burdziu, jak miło Cię widzieć! Dziękuję ;)
Pozdrowienia!
Ewa