Byłam dzisiaj u fryzjera. Pierwszy raz od dawna. Chwila dla siebie. Nawet więcej niż chwila ;) Kiedy wróciłam do domu Chłopiec mnie nie poznał! Ukłucie w sercu. Po chwili idę z Chłopcem na ręku i pytam "Gdzie jest mama?". Badawczy wzrok Chłopca zatrzymuje się na mojej twarzy i pada szybka odpowiedź z palcem wymierzonym w mój samochód "Tam!". Wspólny obiad przełamał lody. A przecież nawet nie zmieniłam koloru! Może trochę ciemniejszy odcień. Grzywka, której wcześniej nie było. I krócej tam, gdzie było dłużej. Starsza Siostra stwierdziła, że moje włosy są teraz czarniejsze ;) Młodsza zapytała tylko "Co Ci się stało z włosami?" Na szczęście nie jest tak źle. Powiedziałabym nawet, że jest dobrze ;) Tylko ten czas... Za mało. Za szybko płynie. Umyka.
Na dobranoc sierpniowy kadr złapany u naszych Przujaciół z cyklu małe jest piękne ;)
Dobranoc! Ja wracam do pracy. Gonić czas i nadrabiać zaległości.
Od wrzesień |
Brakczas to chyba krążący wirus ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie rozumiałam jak ktoś mi mówił: Nie mam czasu.
Wtedy czas był zawsze. Dziś ulotnił się gdzieś...mam nadzieję, że wróci ;).
Grzywka - super.
zazdroszczę dzieciom ich szczerości, pozdrawiam Cię już z samego rana, Ewa
OdpowiedzUsuńBeautiful motive !
OdpowiedzUsuńPierwszy raz jak zabrałam się za czytanie tego wpisu pomyślałam sobie - chyba będzie o fryzjerze i o pysznym cieście o nazwie "brakczas" .
OdpowiedzUsuńPotem jeszcze raz przeczytałam tytuł i uśmiałam się ;) . Ja też ostatnio niestety cierpię na "brakczas"
Piękne małe stópki:)
To i moja bolączka, zwłaszcza że 10 godzin dziennie w szklanym biurowcu znacznie się do tego brakczasu przyczynia:(
OdpowiedzUsuńCzyli prawdziwa metamorfoza grzywkowa:)
Piękne to ujęcie małych stópiszczy:)
spostrzegawczość dzieci mnie czasami zaskakuje ...
OdpowiedzUsuńDzieci chyba nie lubią takich przemian u swoich najbliższych. U mnie w tym tygodniu pojawiły się na nosie okulary. Po powrocie do domu najmłodszy Synek pierwsze co robi, to podnosi je do góry i dopiero się przytula:-) A starsi Chłopcy też mówią, że wolą mnie bez okularów.
OdpowiedzUsuńA o notorycznym zapotrzebowaniu na dodatkowe godziny w ciągu doby już nawet nie będę pisać. To oczywiste, niestety.
Miłego dnia!
Lila, wirus o szerokim polu rażenia ;) Wszyscy mi mówili, że kiedy się przeprowadzimy będzie wolniej, spokojniej, lepiej. Nie jest. Ale jeszcze trwa etap rozpakowywania, poznawania, odkrywania. I cały czas mam nadzieję, że ci wszyscy mieli rację. I że nadejdą takie dni. Bez brakczasu :)
OdpowiedzUsuńEwo, dziecięca szczerość zawsze mnie rozczula. Nawet kiedy prawda nie jest wesoła. Wiem, że w ich oczach mogę się przeglądać jak w zwierciadle. I to jest wspaniałe :)
Wong, thank you :)
eWo, uśmiech szeroki pojawił się na mojej twarzy po przeczytaniu Twojego komentarza ;))) Ciasto brakczas! Cudnie. Pomyślę o takim.
Delie, mnie chyba najbardziej boli to, że nie sędzam 10h w biurze, a nadal cierpię na brakczas. Jak to możliwe? Zadaję sobie ostatnio to pytanie każdego dnia. Troje małych dzieci? Nocna praca? Trzy godziny snu dzisiejszej nocy i kawa o 5:30. Czy naprawdę nie ma żadnego lekarstwa na tego paskudnego wirusa??? A metamorfoza grzywkowa. Zdecydowanie. I trochę krócej. I trochę ciemniej. Dostaniesz zdjęcie do oceny :)
Magdaleno, jest cudna, prawda? Wybierasz się dzisiaj do fryzjera?
Margaretko, masz rację. Dzieci nie lubią takich zmian. Chyba czują się trochę zagubione, kiedy mama ta sama, ale jednak inna. Ale nam, mamom, takie zmiany od czasu do czasu są bardzo potrzebne. Tak myślę ;) Podobnie jak dodatkowe nadgodziny do każdej doby. Nawet tej weekendowej :)
Słońca Wam życzę! Bo za moim oknem bardzo szaro i bardzo mokro dzisiaj.
Ewa
wolałabym do "normalnego" przedszkola, gdzie dużo dzieci, na "pełen etat" ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma :P
OdpowiedzUsuńfryzjer niestety czeka na "ten" dzień. Może przyszła środa? ;)
brak czasu, to zdecydowanie krążąca wokół choroba ;) jednak trzeba zacisnąć ząbki i iść do przodu. poczytałam o Twojej grzyweczce i ciemniejszym kolorku i jakoś też mi się zmian zachciało ;) serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMagdaleno, a ja wybrałam prywatne przedszkole :) Wprawdzie nie miałam wyboru, ale gdybym miała też bym tak zdecydowała. Nie jest idealne, ale w mniejszej grupie panie mają więcej czasu dla dzieci. Szczgólnie tych małych. Szczególnie w tych pierwszych dniach, tygodniach. Przekonasz się, jakie to ważne. Mam nadzieję, że Jagna będzie zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ewa
Elfi, zaciskam ząbki i biegnę dalej :) Jesień do dobry czas na zmiany.
OdpowiedzUsuńcudowne bosaczki ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja od dziś mam rude!!! :-D i brakczas tez niestety mam.....
OdpowiedzUsuńUchwycić chwilę, cudne :) Pewnego małego fantastycznego Chłopca.
OdpowiedzUsuńAnamarko, miałam kiedyś rude ;) Bardzo lubię ten kolor. Tylko brakuje mi odwagi, żeby do niego wrócić. Starzeję się :)
Piękne te stópki:) Nigdy nie mogę się napatrzeć na stópki mojej Alki:) i ostatnio też mam coraz mniej czasu ... ale jeszcze się wydłuży:)
OdpowiedzUsuńPiegowata, dla mnie takie małe stópki i dziecięce dłonie to temat ponadczasowy. Zachwycam się nimi niezmiennie.
OdpowiedzUsuńEwa