Słodkim dniem w naszym domu jest sobota. I tylko sobota. Tak było do tej pory. W nowym miejscu pojawił się jednak nowy zwyczaj, który łamie naszą słodką sobotnią zasadę. Jest to wyjątek i chyba na dłużej pozostanie w naszym planie tygodnia ;) W środy Strasza Siostra ma dodatkowe lekcje angielskiego. Lekcje odbywają się na Starówce i po każdym takim spotkaniu wybieramy się ze Starszą Siostrą na lody. Tak było do tej pory. Kiedy jeszcze było ciepło. I bardzo słonecznie. Lody na ławce z widokiem na rynek i małą fontannę ;) Jednak dzisiaj już nie było pogody na ławkę. Na lody owszem, ale z ciepłą szarlotką i gorącą czekoladą. Trafiłyśmy do herbaciarni, w której przez najbliższe miesiące będziemy stałymi środowymi klientkami. Jestem tego więcej niż pewna! Sto rodzajów harbat do wyboru ;) Domowe ciasto. I wybór kawy. Pysznie. Takich miejsc w nowym mieście jest niewiele. Właściwie to nie ma ich wcale, więc tym milej jestem zaskoczona. Że ktoś wpadł na taki pomysł. Że urządził to miejsce za niewielkie pieniądze - w stylu lat sześćdziesiątych ;) Pierwszy raz spodobały mi się stylonowe obrusy i tanie papierowe serwetki, które przypominają klimat kawiarni mojego dzieciństwa. I wiele innych detali. Adapter. Płyty winylowe. Kilka starych książek. I dzisiejsza gazeta, która w tym miejscu wygląda jak dziennik poznański, który czytywał mój Dziadek ;) Stolik przy oknie z widokiem na zapomniany ogród. I zupełnie nie moje kolory żółci, pomarańczów oraz zieleni, które dodają miejscu ciepła. Podoba mi się. Wszystko. Podoba mi się też czas, który podczas tych spotkań mamy tylko dla siebie. Ja i Starsza Siostra. Słodkie chwile wykradzione w środku tygodnia ;) Dzisiaj piłam herbatę malinową, za tydzień wybiorę coś, czego jeszcze nigdy nie próbowałam. Dziewczynka już zażyczyła sobie
Królewnę Śnieżkę. Każdą z herbat można otworzyć, powąchać, wypić na miejscu lub kupić i zabrać do domu. Prawdziwy festiwal herbaty. Prawdziwy Tea Time :)
A skoro już wspomniałam o języku angielskim, to na deser jeszcze porcja dialogu ;) Odbierając Dziewczynkę ze szkoły dowiedziałam się, że uczyli się dzisiaj prostego wierszyka w tym języku. O ziemniakach.
One potato, two potatoes, three potatoes four
Five potatoes, six potatoes, seven potatoes more
One potato, two potatoes, three potatoes four
Five potatoes, six potatoes, seven potatoes more
I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby Starsza Siostra, która całkiem nieźle włada tym językiem, nie wyśpiewała mi ziemniaka jako "Patejtoł". Ups! Skąd to A? Wszelkie próby przekonania Dziewczynki, że wcześniej mówiła dobrze, a teraz jest źle - na nic. Nie pomogła też konsultacja i autorytet Pani, do której chodzimy na prywatne lekcje i która jest Native Speaker. Pani w szkole powiedziała A, więc Ona będzie mówiła A. Tak jak cała klasa. Na moje tłumaczenie, że Pani Native wychowała się w Anglii i zna ten język najlepiej ze znanych nam osób Starsza Siostra odparła:
"Mamo, to są dwie różne panie. I każda z nich może mieć swoje zdanie."
Dzisiaj zrozumiałam, jak wielkim autorytetem jest dla Dziewczynki szkoła. I dobrze. Z angielskim sobie poradzimy, a szkoła niech pozostanie ważna i lubiana ;)
Trzymam kaciuki, żeby w przyszłości wygrał akcent brytyjski! :)
OdpowiedzUsuńAmerykański nie jest tak dostojny i dźwięczny. Jest brzydki i brzydko się go słucha.
Mądra i roztropna Starsza Dziewczynka :)
A kawiarnia bajkowa...
Zamówiłabym herbatę 'Królewna Śnieżka' :D
Polko, nie bądź taka pewna! Tam jest taki wybór smaków i zapachów... Myślę, że skusiłabyś się na coś innego ;)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy!
Ewa
Miejsce z klimatem:) Lubię takie. I duży wybór herbat też:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało się znaleźć nativa na miejscu.
U nas przez chwilę był "papkorn" - ale ostatnio już jest "popkorn":)
A to zdjęcie z oknem i Dziewczynką - bajeczne:)
Dla mnie okno i Dziewczynka też bajeczne, tak, jak dla Delie. Na Twoich zdjęciach i z Twoim opisem miejsce fantastyczne:)
OdpowiedzUsuńA herbatka... - wybieram wszystkie...!!!
Dobranoc Ewo:)
Uwielbiam herbaciarnie! :) I ta chmura bitej śmietany na szarlotce...pycha :)
OdpowiedzUsuńA "patejtoł" - :-D
Ewo, a jak reagują ludzie, jak im tak obfotografowujesz lokal czy muzeum? Pytasz o zgodę? Ja zawsze jestem zażenowana robiąc zdjęcia w miejscach publicznych. Jakoś nie mogę się przemóc. Nie krępuje Cię to?
OdpowiedzUsuńFantastyczne miejsce i zdjecia... te wszystkie rodzaje herbat i serwetki ktore tez bardzo dobrze pamietam... :-) ja w ogole uwielbiam herbaty, smaki i ich zapachy wiec mysle, ze to miejsce na pewno bym polubila...
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy. M
Admired!
OdpowiedzUsuńThanks for that daily dose of your photograph again before I go to work!
Cheers for good photography.
Wong
opowieść o ziemniaku znam bardzo dobrze, mój synek poprawiony przeze mnie któregoś dnia, nie mógł zrozumieć jakim prawem zwracam mu uwagę i powiedział: ale mamusiu, przecież ty uczysz francuskiego a nie angielskiego...czyli pewnie nic nie wiem na ten temat...cóż, widzę, że każda z nas musi przejść to samo i masz rację w tym co powiedziałaś, język się wyprostuje, pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńZachwycił mnie zwyczaj Słodkiej Środy! I miło się czytało- smaki, zapachy i obrazy, a wszystko w herbacianym klimacie- no więc jak mogło by mi się nie spodobać :) Tym bardziej, że zawsze marzyłam, żeby założyć własną herbaciarnię :))
OdpowiedzUsuńfajne miejsce, super, że macie taką "chwilę" dla siebie ... oby było ich dużo :) ja czekam na takie chwile z Jagną, jeszcze za mała, ale pracujemy nad takimi momentami tylko z mamą :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe miejsce! wśród żółtych ścian i krat za oknem, wspaniała mnogość smaków i zapewne zapachów! rzadko doceniamy takie miejsca!
OdpowiedzUsuńDelie, z Nativem nie było łatwo, ale udało się! I cieszy mnie ogromnie każda pochwała pod adresem Dziewczynki na tym polu. Przy okazji podeślę Wam kilka fajnych namiarów na angielskie książki, które planujemy kupić Dziewczynce. Wybrane przez naszą Panią ;) Z serii klasycznych baśni dla dzieci.
OdpowiedzUsuńEwelajna, mam nadzieję spróbować wielu smaków w ciągu długiej jesienio-zimy ;) I po cichu liczę na to, że może w tym zapomnianym ogrodzie latem zagości kawiarnaniny ogródek.
Anik, chmura śmietany była pyszna. Prawdziwa ;) I na szarlotce i na gorącej czekoladzie.
Anonimowy, kiedyś nie miałam śmiałości wyciągnąć w takich miejscach aparatu ;) Potem próbowałam. Najczęściej w takich miejscach, gdzie była szansa na to, że nie zwrócę niczyjej uwagi. Dzisiaj już wchodzę do kawiarni z aparatem na szyi ;) I z szerokim uśmiechem. Wiesz, życie nauczyło mnie, że on potrafi zdziałać cuda. I kilka szczerych miłych słów pod adresem danego miejsca, które zazwyczaj same wyrywają mi się na dzień dobry. Lubię mówić ludziom zasłużone komplementy. Jeśli robię kilka zdjęć przy stoliku, nie pytam nikogo o zgodę. Jeśli jednak chcę przejść się po kawiarni z aparatem, zawsze. I nigdy nie spotkałam się z odmową. To przecież miłe, że podoba nam się miejsce, które ktoś stworzył, prawda?
Mamsan, na pewno spodobałoby się Tobie to miejsce. Myślę, że kiedy będzie mróz i śnieg za oknem, w środku będzie jeszcze przyjemniej i przytulniej. A gorąca herbata w takie zimowe dni będzie smakowała jak marzenie ;)
Wong, this is a new place discovered in our new town. Tea room. And a hundred types of teas to choose from;)
Ewo, co może wiedzieć o angieslkim Mama, która uczy francuskiego?! Piękne.
Raincloud, własna herbaciarnia! Cudowny pomysł. Też kiedyś przemknął mi przez głowę, jeszcze w stolicy, ale ja pojęcia o biznesie kulinarnym nie mam. A ta nasza jest na piątkę z plusem ;)
Magdaleno, Jagna wcale nie za mała na takie chwile we dwoje. Zabierz ją na lody do jakiejś kameralnej kawiarenki i porozmawiaj o tym, co lubi, o czym marzy. Zobaczysz, że będzie to wspaniały czas dla Was. I że Jagna będzie chciała wrócać do tego miejsca ;)
Elfi, w naszym nowym miejscu to perełka. Piękna, prawda?
Udanego dnia! Już jutro weekend, a u nas Bardzo Ważny Dzień ;)
Ewa
ach te dzieci i przygody z angielskim. moje nastarsze ostanio stwierdziło, że w zdaniu "I am 8 years old", słowo "old" jest w jego przypadku zbyteczne bo on wcale nie jest stary.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcie z otwartym oknem!!!
a takie słodkie rytuały bardzo zbliżają i dodają codzienności odrobinę odświętności!
:)
E.
Enchoclatte, old Twojego Chłopca, a raczej jego brak - do niezapomnienia! Cudne. Dzieci powinny pisać książki. Wiele z nich znalazłoby się na top liście ;) A słodkie chwile we dwoje zbliżają bardzo. I są niezwykle ważne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewa
Ewo, bardzo dziękuję za listę!!! A czy mogę Cię też prosić o listę anglojęzycznych bajek na DVD, które Twoje Dziewczyny oglądają?:) Będę wdzięczna:)
OdpowiedzUsuńDelie, oczywiście ;) Wiesz, ja nawet mogę Tobie w listopadzie przywieźć część bajek. A może Wy nam coś polecicie lub pożyczycie? U nas teraz dom bez telewizora, więc bajka na dvd raz na tydzień to prawdziwa przygoda ;) Dzisiaj zajrzę do pudła z płytami. Co Ty na to?
OdpowiedzUsuńEwa... przepraszam :)
OdpowiedzUsuńczy listy bajek na nośniku papierowym ;) i DVD,
możesz podesłać i do mnie. Będę, bardzo, bardzo wdzięczna. :)
zosia.hajduczek@gmail.com
Zosiu, żaden problem ;) Wiecie, zastanawiam się teraz, czy nie napisać o tym posta i nie podzielić się ze wszystkimi. Może więcej mam by skorzystało. Ale to w wolnej chwili. Listy postaram się przesłać do końca tygodnia.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ewa
Ewa, fajnie:) Ale my mamy tylko 2 bajki na dvd - Dzieci z Bullerbyn i Chłopiec i pingwin (to polecam bardzo). Chłopiec okazjonalnie ogląda tylko MiniMini i te właśnie. Dlatego chciałam coś nowego po angielsku Mu zaproponować:) A, i jeszcze na urodziny dostanie Mikołajka (fabularnego) i Było sobie życie:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie herbaciernie :) macie szczęście, że znajdujecie chwile na posiedzenie w jednej z nich i że macie taką w okolicy :)
OdpowiedzUsuńSmacznej Królewny Śnieżki :)
Delie, w takim razie mamy w czym wybierać. Super. To znaczy ja mam w czym wybierać dla Chłopca ;)A my uśmiechniemy się może o tego pingwina? Mikołajka nie widziałam, ale Było sobie życie mamy i lubimy bardzo bardzo bardzo. Na pewno się Chłopcu spodoba.
OdpowiedzUsuńMała Mi, takie chwile to rzeczywiście chwile szczęśliwe. Cieszę się, że mogę je dzielić z Dziewczynką. Niby niewiele, a jednak jest to ważne. Dam znać, jak smakowała królewna ;)
Ewo, nadrabiam zaległości... Wiesz co, tak myślę ostatnio o tej Waszej przeprowadzce i jestem przekonana, że przyniesie ona Wam wszystkim wiele korzyści... Dziewczynki zetkną się z trochę nieznanym im światem - to bardzo ważne dla nich doświadczenie. Jestem pewna, że z wielkim sentymentem wspominać będziecie ten Wasz "epizod" poza wielkim miastem :-) Zobaczysz!
OdpowiedzUsuńA miejsce z klimatem! Która herbata najlepsza? Żeby się o tym przekonać - zadanie na dwa lata! O ile utrzymacie rytuał Słodkiej Środy! Tego Wam życzę!
PS Zdjęcia oczywiście bajeczne!!!
Maggie, zapraszam na herbatę do naszego małego miasta, które jak się okazuje jest pełne niespodzianek ;) Wiesz, dzisiaj też zaczynam wierzyć w to, że przed nami naprawdę dobry czas. Spokojniejszy. Bardziej rodzinny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Ewa
Już kolejny dzień nie mogę się oderwać od Twojego bloga :) Robisz tak cudowne zdjęcia, które oddają klimat, fascynują i sprawiają, że chce się do nich wracać. A to miejsce z klimatem mam nadzieję, że niedługo odwiedzę. Bo po przeczytaniu całego bloga,a bardziej nawet po detalach na zdjęciach jestem niemal pewna, że od miesiąca mieszkam w tym samym mieście co Ty. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twój blog, bo zobaczyłam to miejsce z innej perspektywy, Twoje zdjęcia inspirują i zachęcają do spojrzenia na miasto pozytywnie, poszukania tajemniczych miejsc i dostrzeżenia czegoś więcej, czego nie widać gołym okiem... Dziękuję Ci bardzo za inspiracje :)
OdpowiedzUsuńKitty, jak będziesz miała ochotę na kawę w nowym mieście, to napisz na @. Może uda nam się spotkać ;)
OdpowiedzUsuń