Ze stolicy przyjechały z nami nowe kredki. Inne niż wszystkie. Pachnące. W kolorowych kawałkach, które przypominają trochę modelinę, trochę drewniane klocki a trochę kolorowe cukierki ;) Prezent od pewnego Chłopca i Jego Mamy ;) Doskonały prezent.
W rękach Satrszej Siostry ożywają natychmiast. Po chwili, na wydartej z babcinego notatnika kartce, pojawia się kot. A może kotka? Piękna. Uśmiechnięta. Niespełnione marzenie Dziewczynki. Nie wiem, ile obrazków narysowała już Starsza Siostra, jestem jednak przekonana, że na większości z nich królują koty. Małe, duże, domowe, dzikie, trochę koślawe, trochę abstrakcyjne. Wszystkie chwytają mnie za serce, a jednocześnie każdy taki kot budzi moje uśpione wyrzuty sumienia. Bo nie mogę spełnić tego dziecięcego marzenia. Choć bardzo bym chciała. Jedyne, co mnie cieszy, to że Dziewczynka z każdym rokiem lepiej rozumie, dlaczego. Dlaczego w naszym domu nie pojawia się kolejny mały towarzysz zabaw. Dlaczego nasz dom jest jednego dnia tutaj, a kolejnego na drugim końcu Polski. Dlaczego tak często wyjeżdżamy, dlaczego spędzamy tyle czasu w drodze. Dlaczego nie wszystkie marzenia spełniają się tak szybko, jakbyśmy tego pragnęli. Ostatni obrazek oprawiłam w ramkę i dzisiaj znajdziemy dla niego miejsce w pokoju Starszej Siostry. Specjalne miejsce dla specjalnego kota. A pewnego dnia znajdziemy też dla niego prawdziwe miejsce. Kiedyś. W naszym prawdziwym domu.
ależ ona ma naprawde talent:)
OdpowiedzUsuńmy osiedleni Ewo jesteśmy,a i tak mam problem ze spełnieniem tego marzenia .U nas Młodszy marzy o kotku.Ja sie ich boję.....i chciałabym psa,ale kot szybciej u nas się zadomowi z przyczyn ekonomicznych.Piesek ,który skradł moje serce jest za drogi i tym samym przekreśla marzenia Starszego:(smutno mi z tego powodu bardzo.Czekamy na okocenie zaprzyjaźnionej ostatnio kotki i zobaczymy,może sie jednak zakocham.
Pachnace kredki :) W jednej chwili pomyślałam że chciałabym takie dla Glusia....a już po chwili wyobraziłam go sobie z buzią pełną tych woskowych "słodyczy" ;))
OdpowiedzUsuńPieknie rysuje twoja Dziewczynka - uwielbiam koty, te rysowane ręka dzieci szczególnie :)
A dzieci...rozumieją czasami więcej, niż nam się wydaje jak sądzę...
Pozdrowienia!
a kredki oczywiście świetne.MOże Moj-Uciekający-Przed_kredkami doznałby olśnienia:)bo kreda lubi mazać latem po chodniku.POdasz jakieś szczegóły?
OdpowiedzUsuńNiesamowity ten kotek! Cudeńko.
OdpowiedzUsuńMoje chłopaki też marzą o kotku, własnym. Choć na pocieszenie każdego dnia mamy kilka pod domem z sąsiedztwa. A te czują się jak u siebie.
I kocia miłość wzrasta, przejawia się nawet przytulaniem ilustracji z kotkami w ksiażkach.
Też sobie i im obiecuję, że już wkrótce to ich marzenie o kotku się spełni. Oby marzenie Dziewczynki też się spełniło.
Pozdrowienia!
znamy te kredki :) świetne dla małych rączek. U nas w domu, Pradziadek wiózł je z Monachium dla wszystkich swoich prawnuków.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia.
Takich kredek nie mamy, bardzo fajne... a kotek namalowany przez dziewczynke, cudny...! my tez nie mamy ani kota ani psa z ta tylko roznica, ze dzieci jeszcze nic nie mowa na ten temat... :-)
OdpowiedzUsuńMilego dnia, tutaj sypie i wieje. M
O, nasze kredki! :-)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że ruszyły w świat :-)))
Mnie towarzyszą od bardzo dawna - bo tymi kredkami zwykło się malować w szkołach waldorfskich. Strasznie fajnie, że można je nareszcie dostać w PL.
A kot zjawiskowy!
Wąsy, ryjek i grzywka/prążki doskonałe!!! Brawo!
Martu, myślę, że gdybyśmy nie mieli psa, już dawno jakiś kociak zagościłby w naszym domu ;) Ale troje Dzieci, pies, podróże... Na kota nie ma miejsca w naszym obecnym życiu. O kredki zapytam i dam znać,
OdpowiedzUsuńAnik, ja bym spróbowała. One może i pięknie pachną, ale nie sądzę by równie dobrze smakowały ;) A dla Glusia wydają się być idealne.
Margaretko, Starsza Siostra też przytula obrazki z kotami.
Ewo, kiedy byłam dzieckiem, nie znałam takich kredek. A rysowałam chętnie i dużo. Nie dziwię się, że Pradziadek przywoził je z Monachium ;)
Mamsan, Dziewczynka zaczęła mówić o kocie, jak tylko nauczyła się składać pierwsze zdania. To wydaje się być miłość wrodzona ;)
Udanego popołudnia!
Ewa
Maggie, cieszę się ogromnie, że Wasze kredki wpadły w nasze ręce. I że kot się podoba ;) Przynajmniej wiem, że ten zachwyt nie jest bardzo subiektywny :)
OdpowiedzUsuńCudny kotek! Masz zdolną córkę Ewo!
OdpowiedzUsuń:)
E.
ach ... zachwyciły mnie te kredki ... o obrazku kota już nie wspomnę! cudo!
OdpowiedzUsuńHahaha :) ja bym na pewno najpierw ugryzła ;P
OdpowiedzUsuńJest piękny! I cieszę się, że kredki się spodobały:) A Dziewczynce życzę, żeby kiedyś jej marzenie się spełniło:)
OdpowiedzUsuńZnam i ja te kredki:)
OdpowiedzUsuńA kot jest przepiękny, nie dziwię się, że wyląduje oprawiony w ramki:)
Kredki znamy ( moje dzieci,ich kuzyni, i ja) z czasów współczesnych ;) Z czasów mojego dzieciństwa wspominam wspaniałe Koh-i-noor. Kot cudny, prawdziwy portret.
OdpowiedzUsuńEnchocolatte, dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńMagdaleno, zachwyt kredkami podzielam. Nie spodziewałam się, że sprawią Dziewczynce aż tyle radości ;)
Mała Mi, gdybyś już miała jedną w ręku, chyba być jednak się powstrzymała ;)
Delie, spodobały się ogromnie! A marzenie, niewątpliwie do spełnienia. Tylko za jakiś czas. Może jako prezent powitalny po naszej planowanej dłuuuugiej podróży?
Patrycjo, jeszcze nie skreśliłam nimi jednej kreski, ale muszę spróbować. Choć z Dziewczynką raczej nie mam szans ;)
Ewo, okazuje się, że nie znałam połowy kredek z czasów mojego dzieciństwa. Teraz za to nadrabiam te wszystkie tematy potrójnie ;)
Pozdrowienia!
Ewa