9 lutego 2011

Zapraszam na piknik

Choć tak naprawdę, to ja byłam na nim gościem. Pochmurne wtorkowe popołudnie i tęsknota za latem. Próba przyrządzenia czegoś na stoliku udającym kuchenkę i spontaniczny pomysł na wycieczkę do pokoju Chłopca. W wiklinowych koszykach na klocki, które na chwilę stają się wagonami pociągu na tę cieplejszą półkulę. Aby podróż była prawdziwa należy nimi miarowo potrząsać i wyszeptywać co jakiś czas ciuch ciuch, a przed przyjazdem głośno, ale koniecznie niewyraźnie- tak ja pani na dworcu ;) - oznajmić, że zbliżamy się do celu i poprosić o przygotowanie bagaży. Potem następuje przeciągłe i wysokie uuuhuuu! na znak, że dotarliśmy na miejsce.
Zanim jednak wyruszyliśmy, należało spakować wielki wiklinowy kosz, który został po brzegi wypełniony talerzykami, kubkami, sztućcami, warzywami, owocami i wszelkim innym dobrodziejstwem niezbędnym do urządzenia letniego przyjęcia na trawie (czerwonym dywanie Chłopca). Trzy pary dziecięcyk rąk miały mnóstwo pracy i jeszcze więcej pomysłów. Ostatecznie pojechały z nami również garnki i kolorowe słodycze z kwiatków LEGO, deska do krojenia, jajka sadzone i naleśniki z konfiturą. Przed piknikiem należało uprzątnąć kamienie, które leżały na trawie, czyli rozsypane po całym pokoju klocki. Jakimś cudem kamienie sprząta się znacznie chętniej i szybciej ;) Muszę o tym pamiętać. Potem już było pysznie, radośnie i niemal wykwintnie. Kawa z mlekiem z małego białego dzbanuszka, komplet sztućców dla każdego, sałatka warzywno-owocowa przyrządzona przez Starszą Siostrę, walka o kolor konfitury na naleśnikach, ponieważ czerwona jest najsmaczniejsza!

Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
To ta smaczniejsza konfitura ;)

Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Od Luty 2011
Mleko do kawy serwowane przez Młodszą Siostrę.

Od Luty 2011
I sałatka przygotowana przez Starszą Dziewczynkę.

Od Luty 2011
A na koniec ognisko, które Dziewczynka sama wymyśliła i zbudowała z drewnianych klocków, pomiędzy którymi postawiła latarkę i przykryła wszystko czerwoną apaszką ;) Nie potrafiłam zrobić zdjęcia, ponieważ w pokoju zapadła już noc i dostałam zakaz uruchamiania sztucznego słońca w postaci lampy. Nawet na księżyc nie dostałam zgody, ale zabawa była fantastyczna! Tańce wokół ogniska, bez kapci oczywiście i skoki przez płomienie. A jakże!

Od Luty 2011
Zapraszam zatem na piknik na zielonej trawie w czerwonym kolorze ;) I na tańce przy ognisku, kiedy już zapadnie noc. Jednym słowem szykuje się długa impreza!

19 komentarzy:

  1. Niesamowity piknik :)) I niezwykle pomysłowe dzieciaki ;) Juz nie mogę się doczekać kiedy mój Gluś będzie mnie zabierał na takie wyprawy ;)
    A zostało jeszcze trochę sałatki? Chętnie bym sie poczęstowała :))

    OdpowiedzUsuń
  2. piknik w środku zimy! świetny pomysł!
    podglądamy Was zza krzaczka z Bruno! bardzo fajny pomysł i zdjęcia! macie jeszcze kawałek pizzy dla nas, choć to chyba naleśnik z dżemem...
    :)
    :)
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały pomysł, wspaniała pomysłowość w trakcie zabawy (te kamienie do uprzątnięcia i to ognisko...) aż się rozmarzyłam :-)
    Już coraz bliżej do lata i będzie czas piknikowy...
    A tymczasem muszę i mojego Smyka zaprosić na domowy piknik. Dziękuję za inspirację :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. no to ja się piszę! i zabieram Jagnę!

    ech ... spędzić z Wami jeden dzień. Jesteście niesamowici!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!:) I to ognisko!
    U nas podobne menu serwuje kuchnia;), ale nie mamy takiego pięknego kosza piknikowego:))
    Drugie od końca zdjęcie skojarzylo mi się z Bullerbyn:)
    A ja mam dla Was zestaw śniadaniowy, ale kiedy my się zobaczymy...

    PS Ewa, masz @.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toż to cała powieść obrazkowa :-)
    Jak komiks bez dymków :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anik, oczywiście! Liście sałaty wyglądają już prawdziwie wiosennie ;)

    Enchocolatte, w takim razie wyjdźcie zza krzaków i przyłączcie się do nas. To rzeczywiście naleśnik, ale i pizzę możemy zorganizować ;)

    Ma_niusia, trochę lata w środku zimy. Choć na chwilę.

    Magdaleno, zapraszamy!

    Delie, zastawu śniadaniowego nie mamy ;) A koszyk czeka na prawdziwe piknikowanie na toskańskiej plaży.

    Moja Kawiarenka, rzeczywiście o dymkach nie pomyślałam ;) Był za to dym z ogniska!

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja się dosiadam i częstuję tymi pysznościami! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piknik zima, rewelacja...! ognisko i salatka przygotowana przez starsza dziewczynke super a koszyk piknikowy piekny... M

    OdpowiedzUsuń
  10. Dragonfly, coraz więcej nas wokół ogniska ;) Może ktoś przeniesie ze sobą gitarę?

    Mamsan, za takimi kolorami najbardziej tęsknię zimą. Za prawdziwymi smakami i zapachami. Dzisiaj zapraszamy na kolory. Prawdziwa uczta :)

    OdpowiedzUsuń
  11. niesamowita ta podróż.. w głąb wyobraźni :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny piknik! I można ogrzać łapki przy ognisku;) Jaka atmosfera, kosz w kratę i tyle pyszności. Pomysł z kamieniami bardzo fajny. Zdjęcia małych rączek takie urocze, piękna, piękna opowiastka!

    OdpowiedzUsuń
  13. no tak-pomysł całkiem logiczny-skoro nie można iść na piknik to niech piknik przyjdzie do nas;) Wspaniała zabawa- najbardziej podoba mi się pomysł ze zbieraniem kamieni;)
    uściski!
    Just

    OdpowiedzUsuń
  14. U nas w domu dokłądnie wczoraj była podobna zabawa, więc jak zobaczyłam Twoje dzisiejsze zdjęcia to aż się uśmiechnęłam. Przyjaciółka zrealizowała moje zamówienie w IKEi. Tylko u nas po kanapkach dziewczynki zaserwowały lody i smakowity tort. Nie domyśliłam się jednak że naleśnilki to naleśniki :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Fantastyczny klimat!
    Dzieci są niezwykłe ze swoimi pomysłami. Każdy Twój wpis mnie na nowo zaskakuje Ewo :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Anamarko, dziecięcej wyobraźni ;) Dlatego taka niesamowita.

    Karolino, nie mogę się już doczekać tego prawdziwego, który obiecałam Dzieciom z nadejściem wiosny.

    Dotblogg, ten pomysł to moja nadzieja na najbliższe tygodnie ;)

    Anonimowy, my też marzyliśmy o lodach, ale niestety skończyły się właśnie w IKEA. Naleśniki też pyszne ;)

    Polko, mnie każdego niemal dnia zaskakują Dzieci. Bez Nich nie byłoby tego bloga ;)

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  17. u mnie w aparacie też od paru tygodni mam zdjęcia z warzywkami i swojego małego chłopca:)a mały pamiętam ,że jestem wegetarianka i podaję mi sałatę i paprykę,a bekon odkłada na swój talerzyk

    OdpowiedzUsuń
  18. Martu, pamięć Dzieci jest wzruszająca. Nie wiedziałam, że jesteś wegetarianką ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. no taka nie do końca,bo jem od czasu do czasu ryby:)w postaci sushi głównie.Pewnie wychodzi jedna ryba miesięcznie.
    Jak trafiłam w ciąży z młodym do szpitala starszak miał wtedy 5 lat to jak dzwonił (dzieci na patologię nie miały wstępu) popłakał się ,bo powiedział,że bardzo się martwi,że ja nie jem mięsa,a tatuś mi obiadków nie zawozi i pewnie nie mam co jeść,bo pewnie samo mięso dają.Rozczuliło mnie,że o takich rzeczach myślał:)dodał ,że reszta rodziny to mięsożercy.Ech ja dzisiaj od rana rycze cąły czas,bo właśnei pierwszy raz Starszak na obóz pojechał daleko,sam:) cięzko mi.Nie przypuszczałam,że tak to przeżyję,bo jestem matka luzaczka (albo tak sobei wmawiam)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)