Są takie ulice Nowego Jorku, które nigdy nie zasypiają. Może nawet budzą się dopiero po zmroku i gasną nad ranem wraz z ostatnim neonem? Ulice pełne ludzi zmierzających do swoich miejsc lub do nikąd. Takich jak my. Spacerujących przed siebie Times Square, w noc jasną od reklam, podświetlanych billboardów, sklepów, restauracji i klubów. Noc pełną świateł, dźwięków i zapachów. Obrazy, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jasne, kolorowe, spadające na nas z każdej strony i z każdej wysokości. Kiedy wysiadam z metra, czuję się przez moment, jak w wielkim wesołym miasteczku. Chłonę wszystko w ogóle i w szczególe. Mijam setki ludzi mówiących językami całego świata.
Mały samochód w Wielkim Mieście. Przyklejony do ściany na wysokości żółtych świateł, które bujały się na wietrze jak huśtawki.
Gigantyczna karuzela w równie olbrzymim Toys R US. Gdybyśmy byli z Dziećmi, prawdopodobnie spędzilibyśmy całą noc w tym sklepie ;)
Spiderman biegnący do krainy zabawek, który mijał nas na przejściu dla pieszych. Nikogo tutaj nic nie dziwi.
Zimno i mokro, ale co tam! Ten jeden raz udało nam się wyjść z domu po zmroku. Warto było!
Konna policja, która była dla mnie puzzlem kompletnie nie pasującym do tej hałaśliwej i kolorowej układanki.
Czerwone schody, widok ze schodów i wszechobecni turyści.
A potem powrót do domu. Im dalej od Times Square tym ciszej. Tym ciemniej. Tym spokojniej. Żółte okna ginące na tle czarnego nieba. Para unosząca się nad wilgotnymi chodnikami. I Statua Wolności, która pomachała nam na pożegnanie tonąc w niewielkiej kałuży.
Nasz Brooklyn. Nasze zejście ze stacji metra zawieszonej między domami. Nasza codzienna trasa tam i z powrotem. Może nie taki piękny, nie taki czysty, ale jednak bardziej nasz ;)
Dobrnął ktoś do końca? Sporo tych fotograficznych wspomnień. Na dobranoc.
Kolorowych snów!
wszystko cudne ...... kolorowych snów :)
OdpowiedzUsuńmoże jak kiedyś nie będzie wiz to i mi się uda za wielką wodę wyruszyć?!
Ja:) Piękne. Nie potrzebujesz szerokiego kąta. Zapewniam Cię:)
OdpowiedzUsuńMika-monika, ja też chciałabym tam wrócić. Zobaczyć to, czego nie zobaczyłam. Zrobić zdjęcia, których nie zdążyłam zrobić. Wszystko przed nami ;)
OdpowiedzUsuńDelie, marzy mi się ;) Ale chwilowo kompletnie poza zasięgiem.
Dobranoc!
Ewa
Dobrnął, dobrnął...;)Wszystko kolorowe i cudne... Wspomnień i tak masz pewnie więcej niż zdjęć:)
OdpowiedzUsuńSnów spokojnych!
Zazdroszczę Wam wspaniałej podróży. Z pewnością miejsca tak różne od codzienności muszą dostarczać potężnych wrażeń. Zdjęcia doskonale to oddają i pozwoliły mi zaczerpnąć trochę energii wielkiego miasta :)
OdpowiedzUsuń:) Ja dobrnęłam! Podziwiam, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
łaaaaaaaaaaaaaał!
OdpowiedzUsuńAle mają rozmach Amerykanie z tymi reklamami! :)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia :)
Aż oczy bolą od tych kolorów,co za kraj! Ja zwrociłam uwage na reklamę Inglota-naszego polskiego z Przemyśla,ci to podbijają świat!
OdpowiedzUsuńDo teraz światła migają mi w oczach. Świetne.
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne. NY wygląda na nich jak nakreślony przez komiksiarza, jeszcze te kolory, ach!
OdpowiedzUsuńmasz racje, tego miasta nie przebije nic ! Niesamowite ! pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńPiękne! Faktycznie jak gigantyczne wesołe miasteczko. Statua Wolności machająca na dobranoc podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna podróż. Ciekawa jestem jak bardzo i czy przydały się te wszystkie przygotowania przed wyjazdem?
OdpowiedzUsuńNiepowtarzalne miejsce :)
Dlaczego ktoś miałby nie dobrnąć :) a to, że zdjęć dużo - wspomnienia są po to, by wspominać i wspominać... więc dużo :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńnie no oszalałam..to było bardzo fajne;)
OdpowiedzUsuńuściski!!
i ja dobrnęłam, choć przyznam, że od natłoku kolorów reklam i świateł kręci mi się w głowie :)
OdpowiedzUsuńMało tego, że dobrnełam do końca, to nadal czuje niedosyt.
OdpowiedzUsuńTaki NY kocham, o takim marzę, tęsknie...
dobrnęłam oczywiście:-)
OdpowiedzUsuńno i jeszcze przemyciłaś polski akcent. punkt sprzedaży będący chlubą znanej mi skądinąd firmy:)
Trzecia próba odpowiedzi na Wasze komentarze :) Tym razem na raty, może się uda.
OdpowiedzUsuńEwelajno, wspomnień zdecydowanie więcej niż zdjęć!
Anonimowy, NY robi wrażenie. Może podobać się mniej lub bardziej, ale zdecydowanie to jedno z tych miejsc, w których warto się znaleźć.
Aga, Magdalena ;)))
Lila, nie tylko z reklamami!
Asiu, Inglota nie mogłam pominąć ;)
Holga, pomyśl, że to wszystko jeszcze gra, mruga i zmienia się jak przyspieszony film!
Brandywine, komiks to chyba najlepsze porównanie! Dokładnie takie jest to miejsce ;)
Ewo, kiedyś tam wrócę ;) Po więcej!
OdpowiedzUsuńYba, to również moje ulubione zdjęcie ;)
Magda, przydałyby się bardziej, gdybyśmy trzymali się planu, ale niektóre okazały się bezcenne.
Gosiu, każdy post budzi nowe wspomnienia. To trochę tak, jakbym na chwilę wracała w te wszystkie miejsca. Fajnie ;)
Dotblogg, tak właśnie było!
Enchocolatte, rzeczywistość jest jeszcze bardziej zachwycająca,a jednocześnie przytłaczająca. Chyba się starzeję ;)
Nalow, będzie więcej ;) Inglot na Times Square cieszy bardzo. Nie mogłam o nim zapomnieć.
Pozdrawiam!
p.s. Chyba się udało ;)))
Ach! Ja dobrnęłam :) I chcę więcej! :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjecia:))
OdpowiedzUsuńAnik, będą kolejne, choć już mniej kolorowe ;)
OdpowiedzUsuńKamanka, dziękuję!
Pozdrawiam!
Ewa
Wspaniałe te wspomnienia!
OdpowiedzUsuńPragnęłam, by nie było końca..
Pozdrawiam serdecznie!
Zachwycające zdjęcia! można oglądać i oglądać :) Twoje fotografie są takie "żywe", niesamowicie..
OdpowiedzUsuńEwa, na dobranoc czy na nie spanie te fotki? Przecież trudno usnąć jak się je obejrzy!
OdpowiedzUsuńPraline, a więc jednak nie za dużo tych zdjęć wrzuciłam :)
OdpowiedzUsuńElle, dziękuję!
Polala, w takim razie dzisiaj na dobranoc coś spokojnego. Uściski!
Pozdrawiam,
Ewa
Ewo, to o wesołym miasteczku...
OdpowiedzUsuńNowy Jork jako lunapark :-) Podoba mi się!
Ben&Jerry znam. I sama nie wiem, czy wolę je czy HaagenDazs... Najbardziej to lubię domowe lody przyrządzone przez A. :-) Z kruszonym karmelem i prażonymi migdałami! Mniammm!
Piękne zdjęcia! Choć tak naprawdę nie wiem, czy słowo 'piękne' do nich pasuje...
Najbardziej lubię to przedostatnie! Serio!
No, Jim Jarmush jak nic ;-)
NY... miasto pelne kolorow, swiatel i mnostwa ludzi... ogladalam zdjecia z przyjemnoscia, wspaniale wspomnienia i chwile...! Pozdrawiam. M
OdpowiedzUsuńMaggie, jako lunapark byłoby doskonałe ;)Domowe lody z kruszonym karmelem i prażonymi migdałami! Nie będę mogła dzisiaj zasnąć!!!
OdpowiedzUsuńMamsan, dziękuję ;)
Pozdrawiam,
Ewa
Ach New York, New York.
OdpowiedzUsuńJednak to magiczne miasto....
I ten INGLOT - nasi górą! Dobra marka, niech im się wiedzie :)
życie, życie, życie. Ono tam nigdy nie umiera ;)
OdpowiedzUsuńMama Neli, Inglot na Times Square to perełka dla każdej Polki spcarującej tamtymi ulicami ;) Prezentuje się doskonale.
OdpowiedzUsuńLipoooo, w tamtym miejscu o zmierzchu dopiero się budzi, a potem szaleństwo do świtu ;) Spodobałoby Ci się. Tak myślę.
Pozdrowienia!
Ewa
Właśnie INGLOT, jak miło:)
OdpowiedzUsuńOj nie śpi z tego co widać i do tego tętni życiem i kolorami:) Inglot w takim miejscu cieszy bardzo:)
OdpowiedzUsuń