Kiedy w domu pojawiają się czereśnie, na dziecięcych uszach pojawiają się czereśniowe kolczyki. Nie znam domu, w którym byłoby inaczej :) To jedno z ulubionych wspomnień mojego dzieciństwa. A obok niego kolejne. Siedzimy z Mamą w kuchni, w samych fartuszkach, w kałużach czerwonego soku i drylujemy czereśnie agrafkami ;) Nie mieliśmy w domu drylownicy, a nasza piwnica zawsze była pełna słoików z kompotami, konfiturami, dżemami i ogórkami, które przez całą zimę przypominały nam smaki lata. Wszystko pyszne i wszystko bardzo eko. Dzisiaj moje Dzieci biegają w owocowych kolczykach, a agrafki leżą w pudełeczku z przyborami do szycia. Zapomniane. Każdego roku obiecuję sobie, że postawię na swoich półkach czereśniowe słoiki, a potem lato przebiega obok mnie zbyt szybko... Może za rok. Lub dwa. Wierzę mocno, że nadejdzie taki czerwiec, kiedy usiądziemy z Dziewczynkami w kuchni, w fartuszkach i z agrafkami w dłoniach. Kiedy będziemy drylować kilogramy czereśni, śmiać się, rozmawiać i chować nasze lato słoików ;)
Młodsza Siostra biegała wczoraj bez fartuszka, za to w owocowej biżuterii. Jestem więcej niż pewna, że czuła się ubrana :)
I Starsza Siostra, która chwilę później upiekła (z moją małą pomocą) coś pysznego, czym się za niedługo z Wami podzielę. Kolejny smak lata ;)
Nie mieć zdjęcia w czereśniowych kolczykach? Nie uchodzi:) Nawet ja mam takie - zrobione przez Chłopca:)
OdpowiedzUsuńKompoty moi rodzice robią w ilościach hurtowych - nawet się nie łudzę, że ja sama je będę robić w najbliższym czasie:)
Śliczna ta kratka zielona:)
podziwiam Pani zdjecia :)
OdpowiedzUsuńDrylowanie agrafką - takiej metody nie znałam;-), pyszny kolor tych Waszych czereśni, muszą być niesamowicie słodkie.
OdpowiedzUsuńMoja też biega w kolczykach z czereśni, tak jak ja przed laty;) Piękne zdjęcia, czereśnie to chyba najbardziej fotogeniczne owoce na świecie:))
OdpowiedzUsuńNo ba! Kolczyki z czereśni obowiązkowo :-)
OdpowiedzUsuńPrzetwory? Moja Mama jest specjalistką... Ja, jak do tej pory, bywam jedynie 'siłą roboczą' ;-) Raz jeden zrobiłam samodzielnie powidła, a tak to dryluję, kroję, mieszam... I zabieram słoiki do siebie!
My agrafki nie używałyśmy - trzonek łyżeczki do herbaty ;-) A drylownica była, ale do bani - co któraś wiśnia czy czereśnia wpadała z pestką :-(
Czereśniowa biżuteria - klasyka ;) Mam gdzieś wakacyjne slajdy (z wczesnych lat 70tych :D) z moimi portretami, z bordowymi koralami przy uchu, autorstwa mojej babci.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze urocze. I świetna fryzurka Młodszej Ś.
tak, kolczyki wiśniowe i czereśniowe a do tego "noski" z jakiegoś zielonego drzewka :)), śliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Siostry obwieszają kolczykami czereśniowymi tatę i dziadka również. I nie wiem, czy wiesz, ale najsmaczniejsze to te właśnie łączone w pary, kolczykowe. Innych siostry nie jedzą :-)
OdpowiedzUsuńJestem uzależniona od Twojego bloga i od Twoich zdjęć... po uruchomieniu komputera najpierw zaglądam tu, a dopiero później sprawdzam prywatną pocztę :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze jeszcze długo nie bedę sie chciała leczyć...
Pozdrawiam serdecznie
Kaśka
Czereśniowe kolczyki to i moje wspomnienie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co upiekła Starsza Siostra ;).
Uwielbiam czeresnie i czekam na to cos pysznego, swiezo upieczonego... :-) Milego dnia. M
OdpowiedzUsuńmy też drylujemy agrafkami, pewnie za niedługo moja mama zaprosi nas na wspólne drylowanie wiśni!
OdpowiedzUsuńsliczna kratka, tak fajnie komponuje się z czereśniami! :)
Tez miałam takie kolczyki ;)
OdpowiedzUsuń