Nasz weekend zaczął i zakończył się w ogrodzie Dziadków. Letnim ogrodzie o zapachu czerwca, w kolorze herbacianych róż i pierwszej lawendy. W sobotę był ważny dzień Chłopca, bardzo udany i bardzo słoneczny. W niedzielę Koncert Chopinowski w Łazienkach. Spacer parkowymi alejkami, wiewiórka szukająca orzechów w dziecięcych dłoniach, jaśmin, który nawet w ciągu dnia oszałamia zapachem i małe nosy żółte od jaśminu. W takich chwilach tęsknię za Warszawą. Kiedy nagle z zatłoczonej i głośnej ulicy wchodzę do parku i spotykam dziesiątki ludzi, zapatrzonych, zamyślonych i zasłuchanych. Kiedy w tłumie odnajduję ciszę. Kiedy siadam na trawie, pod gołym niebem i słucham Chopina. Kiedy Starsza Siostra kładzie mi głowę na kolanach, a nad nami unoszą się bańki mydlane ;)
W sobotę zdążyłam zrobić zaledwie kilka zdjęć w ogrodzie. Piłam pierwszą weekendową kawę na tarasie i zastanawiałam się, jaki będzie ten dzień. Zależało mi bardzo, aby był dobry i aby wszystko udało się tak, jak to zaplanowaliśmy. I prawie tak było ;)
Poranna rosa na pajęczynie wśród konwalii, które już przekwitły.
I ostatnie krople rosy na pajęczynie, którą znalazł Chłopiec.
Pierwsza lawenda i dzwonki, których nazwy nie znam.
I róże, których w ogrodzie Dziadków kwitnie kilka gatunków. Wszystkie piękne, ale te podobają mi się wyjątkowo. Lubię ich kolor i płatki, które przypominają falbany hiszpańskiej spódnicy ;)
W niedzielę, zanim wybraliśmy się do Łazienek, odwiedziliśmy plac zabaw. Takich miejsc nie ma w moim Nowym Mieście. Trzy osobne miejsca wyposażone we wspaniałe nowoczesne tory przeszkód, drabinki, liny, zjeżdżalnie. Dla dużych i dla małych. Dzieci biegały boso po rozgrzanym piasku i były zachwycone. Ja cieszyłam się, że mają okazję na takie szaleństwa i jednocześnie zastanawiałam się, jakie byłoby to miejsce, gdyby było w nim połowę mniej ludzi. Byłoby idealne!
Jeśli piasek, to grabie i łopata. Koniecznie duże. Ulubione zabawki Chłopca, zaraz po kosiarce, która jest najważniejsza :)
Bardzo fajne są miejsca, na które można się wspinać, ale jeszcze ciekawsze są te, do których się można schować!
Młodsza Siostra, bez żadnych preferencji, próbowała swoich sił wszędzie. Z jednakową radością i ciekawością tego, co nowe.
Bujanie szybko i wysoko. Koniecznie.
Wspinaczka powoli i bardzo ostrażnie.
A ja zachwyciłam się tą podłogą. Drewnianą inaczej :) Chętnie zaadoptowałabym ją do swojego ogrodu.
Potem wybraliśmy się do Łazienek. Na spacer i na koncert. Po raz kolejny przypomniałam sobie, jak bardzo lubię to miejsce.
Bańki puszczane i łapane przez Dziewczyny.
Wiewiórka, która podchodziła tak blisko, że można było dotknąć jej ogona, gdyby tylko się chciało. A chciało się bardzo, tylko mamy nie pozwalały ;)
Jaśmin, który zwabił nas swoim zapachem i posłużył Dziewczynom do farbowania nosów na kolor słońca.
I koncert. I ludzie, którzy przyszli tutaj specjalnie dla Chopina.
Ci duzi i ci mali :)
I pani z ładną torebką, która siedziała obok nas.
I dziewczyna z zupełnie inną, ale równie ciekawą torbą, którą mijaliśmy w drodze do parku.
I spokój tamtego miejsca.
I małe gesty, które mnie zawsze poruszają. Lubię ogromnie.
Udanego wtorku!
torebki cudne:)
OdpowiedzUsuńPIEKNE WSPOMNIENIA WEEKENDOWE:)
ależ masz ekstra buty!
OdpowiedzUsuńbardzo ładny reportaż weekendowy,świetne zdjęcia a torby wypatrzyłaś rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńtakie gesty też mnie zawsze poruszają, aż łza się w oku kręci :)
OdpowiedzUsuńwspaniały miałaś weekend!
uściski!
jejku ... jaki miły weekend! ja tez tak chcę!
OdpowiedzUsuńpakuje się i przyjeżdża! :))
(jak tylko Jagna wyzdrowieje)
Ale dużo do poczytania i pooglądania!
OdpowiedzUsuńPierwszy kolaż ma fantastyczne kolory.
Szczerbata buzia made my day :) A para staruszków rozczuliła :)
Ostróżka, Ewo :-)
OdpowiedzUsuńKierunek: Agatha Christie! Stąd wiem ;-)
Miłe warszawskie plenery. Fajnie zatęsknić, prawda?
Pierwszy kolaż i pajęczyna - cudo!
OdpowiedzUsuńA co do placu zabaw, to w takim razie musicie następnym razem przyjechać do nas, bo od niedawna taki plac zabaw mamy pod oknami mieszkania, tuż za furtką:) Na pewno mniej tłoczny:)
Wiesz, że równo rok temu przemierzaliśmy te same ścieżki z Chopinem. Dziś dzięki Tobie wróciłam do tej garstki zdjęć z tamtego spaceru, które umieściłam na blogu.
PS A buty cudne:)
OdpowiedzUsuńTorebka Goshico, gdybyś szukała. A zdjęcia najpiękniejsze! Cudo!
OdpowiedzUsuńzaczarowane obrazki, och piękne.
OdpowiedzUsuńprzyjemnie się oglądało Twoje zdjęcia Ewo! :)
OdpowiedzUsuńdelicate!
OdpowiedzUsuńi love the feet series :)
gesty - poruszające :)
OdpowiedzUsuńbuty - cudne
torebki - ta szara- my favourite ;)
dzieci - zachwycające
pozdrawiam nadmorsko ze słoneczkiem w tle :)
ładne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńZachwyciłaś mnie :) Wszystkim - i słowami, i podłogą, i małymi dziecięcymi stópkami, i parami staruszków i torbami... Cudowny ten twój czerwiec ;)
OdpowiedzUsuńsuper obserwacje ! jeżeli Ty Ewo jesteś tą blondynką z krótkimi włosami - to miałam wciąż w głowie obraz Ciebie z długimi, kręconymi włosami (nie wiem dlaczego) i do tego rudymi ale takimi w super ładnym wydaniu... Idealne jak zwykle zdjęcia, uwiecznione w idealny sposób chwile - świetna torba w folkowym stylu - zgadzam się w 100 procentach - widać, że to był super czas ! pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńbardzo piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńfirmę co robi te torebki też znam, są cudne!
I ten kolor włosów blond bardzo mi się podoba, od dawna mi się marzy ;)
Przepiękne chwile! I mi podoba się ta "podłoga" i torebki i kwiaty i wszystko ;) I nosek dziewczynki uroczy!
OdpowiedzUsuńMaggie: To nie ostróżka, a moim zdaniem naparstnica ;)
Jedyne czego mi brakuje na obczyznie to wlasnie..Warszawy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten post...! i zdjecia i slowa... jest taki cieply i tyle w nim uczuc i wzruszen i pewno kazdego cos tutaj poruszy...
OdpowiedzUsuńa kwiaty Ewo to naparstnice o ile dobrze pamietam... :-) M
;) miałam w miarę udany wtorek :) dziękuję :)
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że pierwsze zdjęcie jest wspaniałe! Te kolory... cud! ;)
po drugie :) ta pani w niebieskim, odwrócona tyłem ma świetną fryzurę ;) to Ty?
po trzecie: torebka rzeczywiście super!
;) dobrej środy!
Zakochani starsi ludzie to dopiero jest to! :-) Buty ekstra, a torebka z kogutkami to już odjazd. :-)I fryzura Twoja bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńKemotko, tak, to naparstnica :-)
OdpowiedzUsuńBiję się w piersi! I przepraszam Cię, Ewo, za wprowadzenie w błąd! Ale ostróżka podobna ;-) a ja mam astygmatyzm, hehe!
te dzwonki to naparstnica lekarska, a torebka- polala;-) aaa widzę, że już ktoś nade mną to napisał, ale tak czy inaczej zostawię koment w uwielbieniu twoich kruchych fotek, zapisanych okruchów dni...
OdpowiedzUsuń