
Dzisiaj rano uśmiechał się do mnie cień Chłopca na fotelu.
Odwzajemniłam uśmiech.
Dzisiaj rano Dziewczynka rozrzuciła włosy na oparciu fotela.
I fotografowała swoje bose stopy.
Po raz kolejny bose, choć wolałabym widzieć na nich grube skarpety ;)
Takie są już mamy.
A może tylko ja taka jestem?
Dzisiaj rano kolejne pożegnanie.
Nie lubię pożegnań.
Wiem, już o tym pisałam, ale naprawdę ich nie lubię.
Szczególnie tych, które trwają dłużej niż chwilę, a dziś tak właśnie było.
Niepotrzebnie wilgotne oczy Starszej Siostry i mój nagły smutek, że jutro rano nie będzie Jej przy kuchennym stole.
Kiedy autokar odjeżdżał, zobaczyłam w oknie uśmiechniętą twarz Dziewczynki.
I motyl zatrzepotał w żołądku.
A potem przez chwilę przestałam widzieć cokolwiek.
Kolejna Zielona Szkoła.
Tym razem na pięć dni.
Tym razem bardzo blisko, co mnie bardzo cieszy.
Tym razem miało być już łatwo, z górki i bez smutku, ale widać z pewnych rzeczy nie wyrasta się dostatecznie szybko.
Autokar odjechał nagle i dzień pobiegł dalej.
A ja biegnę za nim.
Biegnę do gabinetu, który czas uporządkować.
Biegnę do tysiąca swoich spraw, którymi zamierzam go wypełnić.


Udanego tygodnia!
nawet nie próbuje sobie wyobrazić co będzie, gdy Jagna będzie chciała wyjechać. Umrę w samotności!!
OdpowiedzUsuńz kolei czekam na moment, gdy polubi fotografię. A może nie polubi? Też czekam :)
Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty taka jesteś:)
Podoba mi się i cień (znajomy:))) i włosy:) A zdjęcie z nogami jakoś wyjątkowo mi bliskie:)
Miłego dnia!:)
Magdaleno, nie umrzesz ;) Choć bywa smutno chwilami. Fotografia u nas ostatnio coraz częściej w wydaniu dziecięcym. Chyba zasługuje na osobny wpis ;)
OdpowiedzUsuńDelie, wiem, że będzie. Naprawdę nie tylko ja? Całe szczęście!
Udanego poniedziałku!
So sweet :)
OdpowiedzUsuńxoxo
G
Ewo, u nas też każdy dzień obowiązkowo rozpoczyna się od założenia skarpetek :) I wypicia kubka mleka :)
OdpowiedzUsuńGiulia, thank you :)
OdpowiedzUsuńMałgorzato, u nas żaden dzień nie zaczyna się tak samo ;) Już się z tym pogodziłam.
Pozdrawiam!
Ewa
Za chwilę wróci! :)
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia!
PS. I nie tylko Ty taka jesteś :))
oj ja też nie lubię pożegnań....dużo siły Ci życzę, ewa
OdpowiedzUsuńEwo życzę Ci byś załatwiła choć połowę swoich spraw. Cz Ty także masz poczucie, że ciągle pędzisz? Ja też jestem z tych mam..."nadopiekuńczych"???
OdpowiedzUsuńpierwsze zdjęcie jest przepiękne, bardzo poetyckie....
OdpowiedzUsuńpożegnania to nic miłego, ale jakie miłe są powroty:)
Pożegnania są ciężkie...ale mają też w sobie coś niezwykłego,zapowiedz niedalekiej radości.Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć chociaż jedno zdjęcie bosych stóp Dziewczynki! Umieram z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńEwunia Ty fotograficzna czarodziejko!!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle się zakochałam w zdjęciach...Pożegnania są smutne, ale powroty to pełnia szczęścia, dużo nowej energii, uśmiechów, opowieści, warto na nie chwilę poczekać :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńoj Ty mamo z mokrymi oczami, cała wypełniona miłością ;))
OdpowiedzUsuńEnchocolatte, miałam taką nadzieję, że nie tylko ja ;)))
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję. Dostałam wczoraj dobre wieści od klasowych rodziców ;)
Mamis, szczególnie dzisiaj mam takie poczucie. Połowy spraw, które zamierzałam zrobić, jeszcze nawet zaczęłam. Za chwilę biegnę dalej.
Gosia maik, uwielbiam powroty.
Monisia, zapowiedź dalekiej radości ;) Zapamiętam.
Polko, wrzucę ;) Specjalnie dla Ciebie.
Polala, no co Ty! Dziękuję ;)))
Brandywine, czekam na tę chwilę.
Ula, czasami myślę, że za dużo tej wrażliwości, ale trudno się z niej wyleczyć.
Pozdrawiam,
Ewa
I znowu muszę napisać, że ja tak nie mam :) i słowo zucha (byłam) to nie z przekory. Sama chodzę na boso, nawet zimą więc Córka też biega na bosko...No a jak już jest piosenka Zakopaweru "Boso" to zmieniać tego nie będę :)
OdpowiedzUsuńBędę czekać!! :)
OdpowiedzUsuń