21 listopada 2011

Lubię życie. A Wy?




Lubię życie. 
Jestem więcej niż pewna, że każda z Was podpisałaby się pod tymi słowami.
Dlaczego więc tak wiele kobiet pozwala, aby skończyło się zbyt wcześnie?
Statystyki biją na alarm.


Każdego roku prawie 4000 Polek słyszy diagnozę: Rak szyjki macicy.
Połowa z nich umiera.
Połowa z nich nigdy nie zrobiła cytologii(!)


Ktoś mi ostatnio powiedział, że w pewnym szpitalu jest szafka z wynikami badań cytologicznych,
które nigdy nie zostały odebrane.
III i IV grupa.
Większość z tych kobiet prawdopodobnie już nie żyje.


Nie chcę nawet myśleć, ile jest takich szafek w polskich szpitalach.
Ile kobiet nie wie lub nie chce wiedzieć.
Ile kobiet wstydzi się, bo to przecież temat tabu.
Ile kobiet nie odbiera telefonu ze szpitala, bo się boi.


Nie mamy czasu. 
Mamy dzieci, mężów, obowiązki, 
pracę, obiady do ugotowania, książki do przeczytania, 
zdjęcia do zrobienia, posty do napisania, 
zaległe maile i spotkania z przyjaciółmi, 
pranie, prasowanie, wakacje, zakupy... 
I przekonanie, że nas to nie dotyczy.
O tym się słyszy, o tym się mówi, ale nam się to nigdy nie przytrafi.
Droga do lekarza jest za długa, wizyta zbyt droga, 
terminy zbyt odległe, korki jak stąd do księżyca, a tyle innych spraw do załatwienia. 
Przyjemniejszych, pilniejszych, ważniejszych.
A Rak zaciera ręce na nasze zabieganie.
On ma czas.
Lubi nas wszystkie, bez wyjątku.
Czeka i liczy, że damy Mu kilka lat tylko po to, 
aby kolejnych kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt mógł nam zabrać.
Na jakiś czas.
Lub na zawsze.


Dlatego przynajmniej raz do roku odwiedzam swojego lekarza.
Dlatego mimo kolejek, korków, zaległości i zabiegania systematycznie robię badania.
Nie daję Rakowi szansy.
Daję szansę sobie.
Na kolejną kawę z Przyjaciółką, kolejną książkę, kolejne zdjęcia, kolejny wpis i kolejne marzenia.


Dlatego popieram Polską Koalicję na Recz Walki z Rakiem Szyjki Macicy
I wierzę, że do 2020 roku uda się zmniejszyć o połowę zachorowalność i umieralność Polek na tę chorobę.


Bo żadna Polka nie musi umrzeć z powodu raka szyjki macicy. 
Bo rak szyjki macicy jest całkowicie wyleczalny we wczesnym etapie choroby, 
wykryty dzięki badaniom cytologicznym.


Jeśli tylko damy sobie szansę.
Bo Rak to nie wyrok,
o czym możecie przeczytać na stronie Jestem Przy Tobie.
Pamiętajcie o tym Dziewczyny.
Znajdźcie chwilę dla siebie. Mimo braku czasu i zabiegania.
Zróbcie cytologię.


I mam do Was wielką prośbę.
Ja już jestem na liście ;)

Liczy się każdy głos.
Liczy się każdy dzień.


41 komentarzy:

  1. Ja swoje badanie zrobiłam.
    Jutro robię kolejne, też ważne.
    Mam nadzieję, że takie kampanie, powtarzane i powtarzane ciągle, wreszcie odniosą skutek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Polala, dziękuję ;)

    Delie, ja też mam taką nadzieję!

    OdpowiedzUsuń
  3. ewuś ! muszę znaleźć czas i go znajdę :) czas najwyższy ,,,
    podpiszę się zaraz teeraz już

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpisałam. O tym trzeba "trąbić" do znudzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za chwile podpisze i tez mam nadzieje, ze wiecej kobiet bedzie o tym pamietac a takie wlasnie kampanie pomoga i z czasem odniosa zamierzony skutek...!

    Milego wieczoru. M

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo, bardzo ważny temat poruszyłaś. Dziękuję!
    Ja badania robię. Regularnie od wielu lat...a nie mam jeszcze 30-tki.
    W końcu to o nasze zdrowie i życie chodzi. A w takich sprawach nie powinno być tematów tabu, wymówek i wstydu! Musimy sobie dać szansę.
    Podpisałam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mika-monika, trzymam Cię za słowo ;)

    Patrycjo, cieszę się, że nie tylko ja tak uważam.

    Mamsan, wierze w to mocno.

    Florysztuka, dziękuję!

    Agnieszko, jak dobrze, że są takie osoby :) Wiek nie ma tutaj żadnego znaczenia. Niestety. I nadal wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy.Dlatego takim akcjom mówię tak :)
    Dziękuję za podpis!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odwiedziłam "Na wsi w Japonii", stamtąd "From Oregon with love" i tak tu trafiłam. Ot, zasięg Bloggera :) Podpisałam i opatrzyłam nazwą miejscowości rodzinnej w Polsce, co by uznali ;P Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szokuje mnie informacja o tych zamkniętych szpitalnych szafkach z wynikami.Przecież do takiej pacjentki trzeba,można dotrzeć.A personel zna adres,telefon.Dlaczego nie informuje kobiety,że wyszła jej III-IV grupa?????

    A takie akcje zawsze popieram.

    OdpowiedzUsuń
  10. I znowu te pourywane, poszrpane zdania na wzór Delie. Co się z tobą dzieje kobieto??? Nie potrafisz samodzielnie myśleć? Nie chce mi się nawet czytac tych sponsorowanych wypocin.

    OdpowiedzUsuń
  11. Poparłam.... Niedawno sama czekałam na wyniki.... Nie chcę tego powtarzać!! Przesłałam dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Amber, oczywiście, że te kobiety są informowane o tym, że są chore - ale nikt ich nie zmusi do odebrania wyników z tej szafki i poddania się leczeniu:(

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj jednak z tymi informacjami o III/ IV grupie cytologi bywa niestety nie tak różowo :/
    Wiadomo, że jak się samemu nie dopilnuje... ale na przykład kobiety starsze, mieszkające na wsi, nie mające takiej świadomości - nie zawsze będą szukać swoich wyników - a przy naszej szanownej służbie zdrowie nie zawsze niepokojący wynik dociera do pacjentki - nie raz o tym było trąbione.
    Akcję popieram mimo to bo im więcej szumu tym więcej osób przekonanych do badań.

    OdpowiedzUsuń
  14. N., cieszę się, że tutaj trafiłaś :) Muszę odwiedzić "Na wsi w Japonii". Tam jeszcze nie byłam ;)

    Amber, do tego, co już napisała Delie mogę dorzucić, że część z tych prawdopodobnie została poinformowana. Pozostaje jednak pytanie, czy miały świadomość, co taki wynik oznacza.

    Anonimowy, to nie jest lektura obowiązkowa ;) I w tym akurat przypadku treść chyba jest ważniejsza niż forma. T

    Sylwia, mam nadzieję, że były dobre. Ja też czekam.

    Magdaleno, cieszę się, że jesteś ;)

    Dziewczynkazwinem, zgadzam się. Bardzo różnie bywa zarówno z informacją jak i ze świadomością. Dlatego uważam, że takie akcje są ważne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Co do apelu, to popieram całym sercem! Ja zawsze w okolicach swoich urodzin robię wszystkie badania - cytologię, USG, RTG - pełen komplet - i 'zaganiam' do profilaktycznych badań wszystkie bliskie mi kobiety - Mamę, Ciocie, Przyjaciółki... Przy okazji ich urodzin!!!

    Jednak jeśli mogę dorzucić jeszcze coś od siebie, to nie zapominajmy też o swoich mężczyznach mężach, ojcach! O tym mówi się jeszcze mniej, ale panowie to dopiero ignorują profilaktykę!!! A też chorują... Więc mobilizujmy się nawzajem! Ja uwielbiam w moim mężu to, że często pyta mnie, czy pamiętam o swoich badaniach, czy mi z głowy nie wypadło. Rewanżuję się tym samym! I tego samego nauczmy własne Dzieci - i córki, i synów! Wzajemnej troski i odpowiedzialności. Bo statystyki są alarmujące, niestety...

    Pozdrawiam, Ewo!

    OdpowiedzUsuń
  16. Podpisane :-) Uważam, że takich Akcji nigdy za wiele :-) Ja staram się badać w miarę regularnie, choć np. już moją mamę ciężej na to namówić, a żeby było śmieszniej jest pielęgniarką :-o

    OdpowiedzUsuń
  17. Podpisuję oczywiście bo wciąż jest wiele kobiet które nie chcą o tym myśleć lub nie zdają sobie sprawy z powagi tej sprawy.

    Ja robię cytologię i USG co roku od niepamiętnych czasów i nie wyobrażam sobie by je pominąć..

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. POPIERAM! KAZDEGO ROKU w dniu swoich urodzin robie badania:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Podpisane. Dobrze, że o tym tu wspominasz :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Maggie, nie zapominam :) Czekam właśnie na ważne wyniki mojego Taty. Niestety to kolejny temat tabu. Zbyt mało się o tym mówi, zbyt mało się o tym słyszy. Kolejny zatem, nad którym warto popracować ;) Tyle jest jeszcze do zrobienia!

    Dag, myślę, że nasze pokolenie jednak jest bardziej świadome. Bardziej otwarte. Takie tematy przestają być wstydliwe. Nie wiem, czy nasze Babcie rozmawiały na takie tematy, mam jednak nadzieję, że nasze Córki będą ;)

    Olliveta, dziękuję!

    Schokolade, to fajny prezent urodzinowy, jakie same sobie możemy podarować ;)

    Owieca, dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Z życiem nie ma żartów. Podpisuję!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ewo, przypomniałaś mi tym wpisem, że właśnie nadszedł czas kolejnego badania.
    Ten rok przeleciał jak błyskawica :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Super akcja. Popieram jak najbardziej. Podpisałam się pod petycją moja droga Przyjaciółko. Dzięki Tobie widzę rzeczy obok których nie można przejść obojętnie. UW

    OdpowiedzUsuń
  24. Podpisuję się obydwoma rękami.

    W UK kazda dziewczyna / kobieta co dwa lata jest wzywana na obowiązkową cytologię na koszt państwa. Korzyści zdecydowanie przeważają nad kosztami.

    Mam nadzieję, że takie akcje i Koalicja RSM pozwolą coś zmienić w Polsce w tym temacie na lepsze.

    Trzymam kciuki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  25. podpisałam :)
    ja biegam do mojego lekarza raz w roku, chociaż On mówi, że co półtora wystarczy ;)
    w UK takie badania robią raz na trzy lata - troszkę to długi odstęp czasu, bo jeśli coś złego zacznie się dziać zaraz po badaniu, to przez trzy lata ma spore pole do popisu :(

    badajcie się kobiety - to niezmiernie ważne!

    OdpowiedzUsuń
  26. uwielbiam życie! pamiętam o badaniach, przypominam też wszystkim bliskim mi kobietom :)
    ale jest mnóstwo kobiet, które nie robią tego badania. Bo myślą, że boli, bo nie ma czasu, bo wstyd.. nie mogę słuchać tych argumentów..aż mi przykro jak je słyszę..
    uściski
    J

    OdpowiedzUsuń
  27. Wstyd mi, że jesteśmy krajem w krórym tak wiele kobiet umiera z powodu raka szyjki. Badanie raz w roku łącznie z usg i pobraniem wymazu do cytologii to koszt 120 zł - to dramat w porównaniu z tym, że co trzecia z nas w ciązy korzysta z prywatnych ginekologów i płaci za wizytę 90 zł co miesiąc? Stać nas na pielęgnowanie ciąży i jednoczesne osierocanie dzieci?
    Dodatkowo osobiście zauważyłam dwa fakty: wynik badania przysyłany jest pocztą, więc nic nie zalega w szufladzie...
    I to, że stosowanie antykoncepcji niejako wymusza badania ginekologiczne a w tym cytologię, co też jest pożytkiem, pacjenta jest pod stałą kontrolą ginekologa.

    OdpowiedzUsuń
  28. Podpisane :D ... jaki zbieg okoliczności wczoraj byłam u swojego lekarza :) wyniki dostaje na maila :) więc nie muszę biegać nigdzie , gonić listonosza 150zł raz na pół roku to nie majątek , można się zwolnić z pracy wcześniej , nie iść na zajęcia ;) Badania to podstawa !

    OdpowiedzUsuń
  29. Aurora, niestety nie ma. Dziękuję za wsparcie akcji!

    Małgosiu, ja też mam wrażenie, że czas ostatnio przyspieszył ;)

    UW, dziękuję droga Przyjaciółko!

    Kasiu, mam taką nadzieję.

    Gosia Myślicka, raz na trzy lata??? To chyba zdecydowanie zbyt rzadko.

    Dotblogg, dlatego tak ważne jest budowanie świadomości.

    Lambi, niestety nie zawsze te wyniki są wysyłane pocztą (ja jeszcze nigdy takiego nie dostałam), a jeśli nawet, to myślę, że część kobiet - NIESTETY - nie ma pojęcia, co oznacza wynik III lub IV grupy i go ignoruje. Myślę, że przy takim wyniku konieczna jest natychmiastowa konsultacja z lekarzem.

    Naiko, dobre rozwiązanie z tymi wynikami przesyłanymi na maila ;)I zgadzam się, wszystko można, trzeba tylko chcieć. 150 pln rocznie i niech nawet będzie kilka godzin to i tak niewielka inwestycja we własne życie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Właśnie mąż mnie dziś rano wypytywał kiedy w końcu zrobię badania, przyznaję, zaniedbuję to. Ale trafiłam na Twojego posta (podpisałam się) i naprawdę mnie zmotywowałaś, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dziewczyny mówimy tu o nas o raku szyjki macicy ale nie zapominajmy o mężczyznach naszych ojcach , mężach , chłopakach , barciach, ...namówmy ich na badania PSA ( badania krwi) pod kątem raka prostaty. Muszę wam się przyznać że przeszłam do na własnej skórze z ojcem . Dzięki temu że nowotwór został wykryty wcześniej tatko dzisiaj 1,5 roku po operacji jest w 100 % zdrowy :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Mar, cieszę się bardzo :) Miałam nadzieję, że ten wpis będzie ważny. Dzięki takim komentarzom przekonuję się, jak bardzo.

    Naiko, znam ten problem. Na pewno poruszę ten temat na blogu. Za jakiś czas. Jest równie ważny, a znacznie częściej pomijany.

    OdpowiedzUsuń
  33. Podpiszę...
    Badam się regularnie, mój Doktorek ma mój telefon, jak byłoby źle to dzwoni, jak cisza tnz., jest dobrze:)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Cieszę się ogromnie, że postanowiłaś napisać na ten temat. Jako blogowiczka masz wielką moc sprawczą, a sprawa jest poważna. Bardzo, bardzo dziękuję!!!! I jeszcze tak ładnie o tym napisałaś! Myślę, że przemówi to do wielu kobiet. A ja właśnie cierpliwie czekam w tej kolejce, o której piszesz.

    PS Oczywiście podpisałam!:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Myślę też, że wiele kobiet i młodych dziewcząt nie jest świadoma, dlatego tak ważna jest profilaktyka, tak ważne są wszelkiego rodzaju akcje. Wiem też, że wiele ginekologów/ginekolożek nie informuje swoich pacjentek, że cytologia jest ważna, nie pyta, czy badanie przeszły i kiedy. Nie tłumaczą, po co, dlaczego. Oby odzew był duży, a sytuacja się poprawiła. Pozdrawiam sympatycznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo łądnie napisane, Ewa. I takie to madre.

    OdpowiedzUsuń
  37. Patti, mam taki sam układ ze swoim lekarzem :) Rok temu jednak, kiedy nie zadzwonił, sama dzwoniłam, aby upewnić się, że wszystko jest w najlepszym porządku.

    eloszqa, zgadzam się z tym, że w każdym gabinecie jest inaczej. Czasami rażący jest brak empatii w sytuacji, kiedy trzeba podjąć walkę o życie. Mam nadzieję, że w tej kwestii również wiele się zmieni.
    Dziękuję za podpis :)

    Aniu, właśnie zajrzałam do Ciebie. Cieszę się, że ten temat pojawił się w blogosferze ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Wpisałam się.
    Mądry i dojrzały post - gratuluję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)