Czasami potrzebuję ciszy i spokoju.
Tylko tyle i aż tyle.
Zima przemyka ostatnio przez nasze życie i wydaje się być wszechobecna.
Moje buty niezmiennie przypruszone śniegiem.
Pies, który szuka w domu kawałków słońca i leniwie mruży oczy.
Drewno w wiklinowym koszu. I jego brak ;)
A za oknem biało.
W piątek obejrzałam "Różę".
Jeden z tych filmów, które zostają w pamięci na długo.
Może nawet na zawsze.
I tak cudownie nie hollywoodzki.
Pełen niedopowiedzeń, detali i gestów, które mówią więcej niż słowa.
Podobał mi się bardzo.
Choć nie wiem, czy to akurat najbardziej odpowiednie słowo.
Poruszył mnie.
Bardziej niż się spodziewałam.
W piątek chciałam życzyć Wam udanego weekendu.
W sobotę planowałam długi spacer z aparatem.
Czasami wszystko układa się inaczej.
Dzisiaj więc poweekendowo.
Kilka słów, kilka weekendowych migawek i piosenka.
Bardzo dawno jej nie słuchałam.
Kiedyś jedna z moich ulubionych.
Dobranoc.
Ewo
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się "Różę" obejrzeć. jak zakończenie? dla mnie zaskakujące.bardzo.
I masz rację- trudno w odniesieniu do tego filmu używać słowa"podobał się". Ja zwróciłam uwagę na momentami cudowne zdjęcia - jak to, kiedy chusta Róży unosi się na wietrze. Zdecydowanie poruszający obraz.
pozdrawiam
"Róża" jeszcze przede mną. Czekam na odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńOd jutra (ponoć) ma być cieplej...liczę na to. Tęsknię za zielenią...
dobrej nocy, Ewo.
inaczej nie znaczy gorzej ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
jakoś boję się tego filmu, może potem...
OdpowiedzUsuńu mnie zawsze jest inaczej niż zaplanuję, dlatego mało planuję :)
ośnieżone buty!!! super :)
Ujęłaś w dłonie "Różę" i jak czytam nie pokłuła. Ja jakoś jeszcze nie mam odwagi, dojrzewam do niego - choć może już wkrótce rozkwitnie na tyle, że skuszę się i powącham:) A Whitney wróciła dziś do mnie z utworem "I'm every woman", który lubiłam najbardziej i jej brzuszek w teledysku... .Ostatnie zdjęcie piękne.
OdpowiedzUsuńPodchodze z dużą rezerwa do takich produkcji. Ale ciekawość bierze górę.
OdpowiedzUsuńPolana drewna z dwóch ostatnich zdjęć, niemal zapomniałam jak pieknie potrafia pachnieć...
Miłego tygodnia!
Mimi, po Twoim wpisie postanowiłam, że obejrzę ten film. Choć nie zawsze jest dobry dzień na takie kino. Zakończenie przyniosło spokój. I refleksję na temat życia. Tu i teraz, tam i wtedy. Po raz kolejny pomyślałam, że los rzucił mnie w dobre czasy, wśród dobrych ludzi i niezmiennie się do mnie uśmiecha. Staram się odwzajemniać ten uśmiech i nie zapominać o tym.
OdpowiedzUsuńPeggykombinera, to zdecydowanie nie jest film na każdy dzień. A ocieplenia chyba wypatrujemy wszyscy ;) Dzisiaj rano mój termometr wskazywał 27 stopni mrozu (!)
Gosia Myślicka, tak właśnie staram się na to patrzeć ;)
Enchocolatte, ja też się bałam, ale po wpisie Mimi zdecydowałam, że idę. Nie żałuję. Polecam.
Iluminacja, "Róża" ma ostre kolce. Bez nich nie byłaby różą ;) Powąchaj koniecznie.
Agnieszko, ja też mam takie podejście. Ale zdarzają się wyjątki. Polana pachną lasem :)
Udanego dnia!
Ewa
u mnie spokojny, leniwy weekend (jak w poście już napisałam), ale jakoś mi brakuje czegoś co mogłam zrobić, a oczywiście nie zrobiłam, bo się nie chciało ... ech.
OdpowiedzUsuńjak przytulnie...:) tutaj..spacerowo, analogowo, leniwie..a wczoraj o 22 skończyłam piec bułki..:) energia się skumulowała na ostatnie godziny weekendu;)
OdpowiedzUsuńuściski!
J
Tyle ciepla i pozytwnych fluidow płynie z tych zdjęć.... wspaniale ze wrocilaś :))
OdpowiedzUsuńROZY jeszcze nie ogladalam...wczoraj tez potrzebowalam chwili tylko dla siebie i zapodalam sobie PIANISTE...piekny!
OdpowiedzUsuńMagdaleno, u mnie lista rzeczy, które chciałabym zrobić jest bardzo długa. Ale takich chwil nicnierobienia też czasami potrzebuję.
OdpowiedzUsuńDotblogg, spacerowo analogowo. Mam taki plan ;) A na domową bułkę wprosiłabym się chętnie ;)
Kaffiarka, jak miło ;) Dziękuję.
Schokolade, "Pianista" piękny. I poruszający. Choć jednak zdecydowanie amerykański w porównaniu z "Różą"
"Róża" jeszcze przede mną. Te spacery z aparatem też jakoś nie wychodzą mi ostatnio.
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałam tak rozmarzonego psa!;)))
pozdrawiam
Piękne kolory. Lubię brązy. I lubię psy - bardzo!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
mój kot też non stop szuka kawałków ciepła :) Jak i ja zresztą :)
OdpowiedzUsuńOlliveta, psu chyba przyśniło się lato ;) Ja liczę na jakiś fotograficzny spacer w tym tygodniu. Bardzo!
OdpowiedzUsuńAnno, u nas pies i brąz w jednym ;)
Cetuja, nasz kot spędza teraz większość życia na lub przy kaloryferze. Cieeeepło :)
ale spokój bije z Twoich zdjęć. I cisza właśnie :)
OdpowiedzUsuńTeż jej czasem potrzebuję. I czasu tylko dla siebie. Ukradzionych czasowi momentów.
ze zdjęć dudni magia :)
OdpowiedzUsuńOj tak... plany potrafią się zmieniać... i nawet nas o zgodę nie pytają...
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia ;)
Jagoda, dziękuję ;) Dzisiaj jeszcze ciepła mi potrzeba. Najchętniej zabrałabym kaloryfer do łóżka ;)
OdpowiedzUsuńlopoooo, :)
Mała Mi, oj nie pytają. Czasami to nawet dobrze ;)
Udanego tygodnia!
Jakie klimatyczne zdjęcia! Patrząc na te i z poprzednich postów wydaje się,że masz już jakiś własny wypracowany styl, bardzo fajne, taki spokój z nich bije.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam opis pierwszej sceny "Róży" i ech, jakoś średnio mnie kusi,chociaz słyszałam,że film bardzo dobry. Ale to takie trudne, ciężkie kino, trochę mi się kojarzy z "Ładunek 200", chodzi za Tobą, wraca i nęka...
Basiu, ja myślę, że każdy ma swój styl. Może nie od razu, ale z czasem fotografie zaczynają mówić o nas więcej niż same obrazy. "Róża" nie kusiła mnie wcale. Ale zajrzałam do Mimi i wszystko się zmieniło. Warto było obejrzeć ten film.
OdpowiedzUsuńJakie fajne, pelne ciepla zdjecia, buty chyba moje ulubione ... :-) Na film rowniez czekam, jak tylko bede miala mozliwosc to chetnie zobacze...! a z drewnem mamy podobnie, raz jest i raz go nie ma ... :-) M
OdpowiedzUsuń