Lubię listopad. Z jesienną zadumą i mglistymi porankami, które rosą osiadają na drzewach. Spaceruję po mokrej trawie, pozwalając myślom płynąć niespiesznie. Chwila refleksji i wracają wspomnienia, nad którymi nie sposób się nie pochylić. Wszystko inne może dzisiaj zaczekać.
ja również, chyba bardziej niż wcześniej myślałam.
OdpowiedzUsuńWyjątkowy miesiąc, zmuszający do ważnych pytań :)
OdpowiedzUsuńListopad nie byl nigdy moim ulubionym miesiacem. Jednak po Twoim wpisie spogladam na niego inaczej. Doceniam spokoj przed zabieganym grudniem:) pozdr. Magda
OdpowiedzUsuńUdało Ci się świetnie uchwycić tą refleksyjność pierwszego dnia listopada na zdjęciach. Brawo:)
OdpowiedzUsuńBeautiful pictures!
OdpowiedzUsuńOch, te pierwsze zdjęcie mogłoby być ilustracją listopada! Jest niesamowite! I oddaje cały jego urok, tę aurę zadumy i tajemniczości. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNiech czeka...
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym samym napisałam dziś. Listopad niesie ze sobą niesamowity spokój i tak od lat.
OdpowiedzUsuńLubię listopad... dokładnie o tym samym myślałam dzisiaj idąc w porannej mgle :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia!
dobrze, ze wrocilas...............
OdpowiedzUsuńbardzo nostalgicznie, jakby czas się zatrzymał ...
OdpowiedzUsuńMądre słowa-dziękuję
OdpowiedzUsuńKasia
Dla mnie listopad ma swój urok. Co by nie mówić, ma w sobie nutkę sentymentu, nostalgii i nawet smutku. Ale lubię go. To takie preludium do grudnia :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już tutaj wróciłaś. Brakowało mi Twoich zdjęć.
OdpowiedzUsuńTeż lubię listopad...obserwować jak każdy dzień przybliża nas do zimowych poranków...piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń