24 lutego 2015

Przystanek Bangkok

Wita nas znajomy zapach wilgotnego powietrza i fala gorąca, z którą zderzamy się po wyjściu z lotniska. Uwielbiam Bangkok. Nie przeszkadzają mi brudne ulice, hałas i szare niebo. Cierpliwie czekam, aż taksówka przebrnie przez wiecznie stojące w korkach ulice i dowiezie nas do hotelu. Odsypiamy długą podróż, aby z nowymi siłami pochylić się nad mapą. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem - trzy dni to zdecydowanie za mało, aby poczuć w pełni klimat tego miasta, zobaczyć miejsca, o których czytałam, dojść do ulic, w których nie spotyka się turystów.

Tym razem mieszkamy w centrum, gdzie wielkomiejski szum nigdy nie ustaje. Kiedy gaśnie dzień, budzi się nocne życie, które toczy się do wschodu słońca. Stojąc na balkonie, spoglądam na miasto. Betonowa dżungla hoteli, apartamentowców i biurowców z rozrzuconymi tu i ówdzie plamami bujnej zieleni, nieco już przygaszonej przez trwającą od pewnego czasu suchą porę.

Taki obraz Bangkoku przywiozłam ze sobą, z ciepłym wiatrem w tle i nieprzebranym bogactwem ulicznych zapachów.

13 komentarzy:

  1. Zazdroszczę bardzo :))) Jestem pełna podziwu dla Ciebie jeśli chodzi o planowanie wyjazdów. Dzięki temu, że nie potrafię (w tych czasach !) jakoś sensownie czegoś zaplanować...siedzimy w domu ;) Pozdrawiam z Wielkopolski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym planować i organizować bez końca ;) Uwielbiam.

      Usuń
  2. muszę przyznać, że nigdy tam nie byłam i mnie nie ciągnęło, ale fotki piękne i super opisujesz to miejsce - może kiedyś...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie inny świat - bardzo przyjazny. Polecam :)

      Usuń
  3. Jest w tym regionie coś co przyciąga, może to "nieznane" ? Skoro już wiemy jak jest chociaż w jakiejś części, bo zrelacjonowałaś na poście, to w takim układzie, co? Nadal egzotycznie... Odmienność.
    Kto wie kiedy się przydarzy okazja? Ja na pewno skorzystam.
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odpuściłabym okazji, gdyby się nadarzyła :)

      Usuń
  4. Ta plątanina kabli nigdy nie przestanie mnie zadziwiać :D Pomimo, że wielkomiejski szum nigdy tam nie ustaje, w Twoich zdjęciach jest spokój. Może zależy od tego jak się dane miejsce odbiera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedno z tych miejsc, w których nie przeszkadzają mi ani kable, ani wielkomiejski szum. Ogromnie lubię to miasto.

      Usuń
  5. a ja jestem oczarowana Twoim odbiciem w oknie :) mam nadzieje,ze zdjecia z wyspy tez beda.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. mogłabym się teleportować ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chłonę z przyjemnością ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)