5 grudnia 2009

A book

Książka jest dobra na wszystko - na zły dzień, na niepogodę, na plażę, na wakacje, na drogę, na dobranoc. Na prezent również, a właśnie zbliżają się święta :) Moje Dzieci zawsze cieszą się z takich prezentów, a to z kolei cieszy mnie. Że lubią książki, że chętnie po nie sięgają, że słuchają, pytają, opowiadają. Że mają bogatą wyobraźnię, że wierzą we wróżki, elfy i krasnoludki. I w Świętego Mikołaja :) Tego, który dzisiaj w nocy zostawia w butach i skarpetach małe prezenty i tego, który z wielkim workiem dużych prezentów odwiedza nas w wigilijny wieczór. A właściwie skrada się niepostrzeżenie, wchodzi przez komin i zostawia prezenty pod choinką ;)
Ostatnio po raz n-ty czytałyśmy z Dziewczynami dwie książki, które już mają wytarte kartki, które już prawdopodobnie znają na pamięć, a mimo wszystko mają cały czas swoje wyjątkowe miejsce w naszej dziecięcej bibliotece. Opowiadają o miłości, dziecięcej niepewności, potrzebie ciągłego powtarzania naszym Dzieciom, jak są dla nas ważne, jak są przez nas kochane, jakie są wyjątkowe - wszystkie bez wyjątku, wszystkie najbardziej na świecie.



















 


















 

































  Ostatnie zwierzenie E ;)
"Kocham Mamę. Kocham Tatę. I Bułkę kocham!"

3 komentarze:

  1. Tę książkę kupiłam kiedyś w prezencie Tacie Chłopca, jak jeszcze tatą nie był:)
    Ja cierpliwie czekam na ponowne zainteresowanie książkami mojego dziecka - i gromadzę nowe:-)
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak znajdę chwilę, wrzucę do bloga kilka naszych anglojęzycznych hitów - absolutnie ulubionych przeze mnie i Dziewczyny!
    Postaram się szybko, może wykorzystasz jako pomysł na świąteczny prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci dziękuję:) To miło:)
    U nas pierwsze oznaki powrotu do czytelniczej normy-ufff:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)