Ten weekend spędzamy w domu. Mamy czas. Nigdzie nie spieszymy, nie mamy żadnych spotkań, żadnych planów. Za takim weekendem tęskniłam. O takim weekendzie marzyłam. Takiego weekendu potrzebowałam :) Z wielką przyjemnością układałam dzisiaj z Dziewczynami domino, szukałam przeciwieństw i drukowałam im kolorowanki. Czytałam książeczki o Muminkach i byłam turkusowym kotem. Przyjacielem kota brązowego ;)
A teraz zaparzę sobie gorącej herbaty z cytryną i usiądę przy M, żeby poczytać. O dziewczynie, która igrała z ogniem.
Takich wspolnie spedzonych chwil zycze Wam jak najwiecej...! ja dzisiaj jestem bez Sebe bo zostal u tesciowej i jakos tak dziwnie, pusto... jutro z samego rana go odbieramy... sliczne zdjecia...! M
OdpowiedzUsuńDomino - najpiękniejsze wspomnienia:) Kiedy zawsze coś się gubiło, turlało po podłodze. I magiczne czasy kolorowanek z 'księżniczkami', które wystarczyło tylko przesmarować mokrym pędzelkiem. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńOd kilku tygodni zaczytuję się w Waszym świecie i - zauroczona jestem, zaczarowana... Dziękuję!
W takich najzwyklejszych chwilach jest najwięcej ciepła i piękna. I najlepiej zapisują się we wspomnieniach. Twoje dzieci będą mieć ich wielką kolekcję :)
OdpowiedzUsuńMamsan, dziękuję. Ja czasami tęsknie za ciszą. Za czasem tylko dla M i dla siebie. Ale kiedy już zdarzy nam się taki czas, bardzo szybko stwierdzamy, że dom bez dzieci jest pusty, za pusty, za cichy, jakby życie z niego uleciało. Wiem na pewno, że kiedyś będę za tym dziecięcym chaosem tęskniła.
OdpowiedzUsuń448, domino jest ponadczasowe. I naprawdę z przyjemnością je wczoraj układałam :)Dziękuję za miłe słowa.
Raincloud, uwielbiam takie zwyczajne dni, proste zabawy, niezaplanowane weekendy. Mam nadzieję, że moje dzieci będą chętnie do nich wracały w swoich wspomnieniach :)
Pozdrawiam,
Ewa
zawsze miłych chwil!
OdpowiedzUsuń:)
E.
Oj poigra ona z ogniem poigra. Ja też w tą niedzielę byłam bliska igrania z ogniem, ale prozaiczny mróz mi przeszkodził. Kociątka ze znanych stron, ale świetnie ujęte. Uczę się dalej fotografii od mistrza na razie na odległość. A było tak blisko, bliziutko. Eh:(
OdpowiedzUsuńEnchocolate, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńKarina, dziękuję. Pamiętasz te kociaki? Oba stamtąd :) Czekam na obiecane zdjęcia!
Pozdrawiam!
Ewa