Lubię zimowe wieczory. Kiedy za oknem mróz i śnieg, kiedy biała zima na chwilę przestaje być biała. Czasami w takiej chwili wyjrzę przez okno, wyjdę na spacer z psem, jadę samochodem. Wczoraj wracałam z N do domu, słońce już zaszło, a na polach kładły się wieczorne mgły. Było bajecznie pięknie. Zrobiłam zdjęcie, na szybko, z samochodu. Nie jest doskonałe, ale kolory zimy piękne, prawda?
Ja: "A jaka jest normalna mama?"
N: "Taka, która jest z dziećmi i nie pracuje"
Nie mam prostej odpowiedzi na to pytanie. Nie jestem normalną mamą przede wszystkim dlatego, że mam pracę, w której realizuję swoje marzenia. Chciałabym, żeby moje Dzieci też miały swoje pasje. Żeby je realizowały. Żeby potrafiły znaleźć czas na swoje przyjemności. Żeby jak najczęściej robiły to, co chcą, a jak najrzadziej to, co muszą. Kiedy wracam z pracy do domu jestem z Dziećmi, bo tego chcę, bo daje mi to mnóstwo radości. Jest to ten wyczekany czas tylko dla nas. Kiedy wchodzę do domu widzę roześmiane, wpatrzone we mnie dziecięce buzie :) Nie ma piękniejszego widoku. Nie ma radośniejszych powrotów. Ale gdybym była normalną mamą, powrotów nie byłoby wcale. Kiedy pojawiają się Dzieci, wszystko się zmienia. Nie ma już prostych odpowiedzi na niektóre pytania, ani prostych rozwiązań, które by wszystkich uszczęśliwiły. Ale też nie ma nic piękniejszego niż bycie mamą. Niekoniecznie normalną ;)
Dzisiaj wieczorem, kiedy przeczytałyśmy z N książkę na dobranoc, powiedziałam że mam jeszcze dużo pracy i czeka mnie długi wieczór przy komputerze.
N: "To dlaczego nie zostałaś normalną mamą?"Ja: "A jaka jest normalna mama?"
N: "Taka, która jest z dziećmi i nie pracuje"
Nie mam prostej odpowiedzi na to pytanie. Nie jestem normalną mamą przede wszystkim dlatego, że mam pracę, w której realizuję swoje marzenia. Chciałabym, żeby moje Dzieci też miały swoje pasje. Żeby je realizowały. Żeby potrafiły znaleźć czas na swoje przyjemności. Żeby jak najczęściej robiły to, co chcą, a jak najrzadziej to, co muszą. Kiedy wracam z pracy do domu jestem z Dziećmi, bo tego chcę, bo daje mi to mnóstwo radości. Jest to ten wyczekany czas tylko dla nas. Kiedy wchodzę do domu widzę roześmiane, wpatrzone we mnie dziecięce buzie :) Nie ma piękniejszego widoku. Nie ma radośniejszych powrotów. Ale gdybym była normalną mamą, powrotów nie byłoby wcale. Kiedy pojawiają się Dzieci, wszystko się zmienia. Nie ma już prostych odpowiedzi na niektóre pytania, ani prostych rozwiązań, które by wszystkich uszczęśliwiły. Ale też nie ma nic piękniejszego niż bycie mamą. Niekoniecznie normalną ;)
Pięknie! Czasem gdy widzę podobne przestrzenie, barwy, strasznie żałuję, ze nie mam ze sobą jakiegoś małego aparatu, by to wszystko uwiecznić...
OdpowiedzUsuńpiękne myśli i zdjęcie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie,
"normalna mama" E.
Piękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńEwo, mam tak samo...
Aniu, mam tak samo:)
Aniu, ja właśnie ostatnio zaczęłam wszędzie jeździć z aparatem :) Umknęło mi tyle piękncyh miejsc, momentów, kolorów. Czasami zrobię zdjecie w biegu, czasami przez okno samochodu, ale jednak. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńEnchocolatte, jesteś normalną mamą, ale nie rezygnujesz ze swoich pasji, masz swoje blogi, swoje czerwone kalosze, tworzysz, rozwijasz się. Znalazłaś złoty środek ;) Pozdrawiam!
Ewa
Delie, wiem. Czytam Twojego bloga i czasami odnajduję w nim siebie, swoje relacje z dziećmi. I naprawdę polecam mieć aparat zawsze przy sobie - może nie jest to bardzo wygodne, ale można się przyzwyczaić ;) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńNie potrafię robić zdjęć kieszonkowym aparatem. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafię. A z lustrzanką nieporęcznie czasem. Ale czasem ją wciskam do torebki, z najmniejszym z możliwych obiektywów:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie lustrzankę miałam na myśli ;) Na pewno niewygodnie, ciężko i nieporęcznie, ale można się przyzwyczaić.
OdpowiedzUsuńA takie kompaktowe maleństwo to przecież jak paczka chusteczek! Moi rodzice mają takie cudo, nic nie waży i wszędzie się mieści. Więc jeśli ktoś nie jest uzależniony od lustrzanki, a lubi fotografować, to powinien zawsze aparat mieć przy sobie.
Tylko ja nie z tej bajki jestem :)
ja kompakcik noszę w torebce zamiast puderniczki, bo nigdy nie wiem, co mnie zadziwi! zresztą kiedy patrzę na świat przez obiektyw jestem bardziej wyczulona na szczegóły, momenty...
OdpowiedzUsuńNiedoskonałe? Piękne!
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem, spacerując z psem, żałowałam, że nie wzięłam ze sobą aparatu.. Bo i mnie urzeka taka nocna, zimowa aura:)
Enchocolatte, to prawda z tym postarzeganiem świata przez obiektyw ;) Widzisz więcej i inaczej.
OdpowiedzUsuńGoś dziękuję! Mam nadzieję, że wkrótce wybiorę się na spacer ze statywem. Planuję taki wypad już od dłuższego czasu, ale jakoś nie mogę się zebrać w taki mróz ;)
Dziewczyny, a ja dwa dni temu odkryłam pokłady możliwości w moim "zwykłym " kieszonkowym aparacie i od przedwczoraj wożę go ze sobą i zrobiłam zdjęcie olbrzymim soplom i czarnemu kotu na białej zaśnieżonej drodze. Obrabiam je od wczoraj dzięki Ewie:-) i zaczynam się czuć jak profesjonalistka. No i nie jestem normalną mamą,ale pracę swoją uwielbiam.
OdpowiedzUsuńEwa od wczoraj nie odchodzę od kompa:-) Dzięki.
...jakie trudne pytanie...tylko dzieci takie zadaja...jestes szczesciara, ze mozesz byc mama! :)
OdpowiedzUsuńKarina, proszę bardzo :) Cieszę się, że mogłam pomóc, choć tak naprawdę do wszystkiego za chwilę doszłabyś sama. Czekam na te sople i kota we wszystkich możliwych wersjach, bo zakładam, że szalejesz teraz z obróbką ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ewa
Zuzamoll, dzieci zadają mnóstwo pytań, często trudnych i zupełnie niespodziewanych. Czasami wiem, że powinnam odpowiedzieć od razu, wyjaśnić, ale potrzebuję czasu, żeby sama znaleźć na nie odpowiedzi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwa