Słońce. Nieprawdopodobnie błękitne niebo. Ciepłe leniwe poranki. We dwoje. Spacery wzdłuż plaży i śniadania z widokiem na morze. Mijające nas rowery. Szum morza. Zapach morza. Zapach kawy. Dla M croissant z czekoladą. Dla mnie croissant. Bez czekolady ;) Twarze wystawione ku słońcu.
Pierwsze wspomnienia z Barcelony. Niebieskie.
Barcelona jest miastem, które pokochałam już dawno temu. Ostatnio dawno mnie tam nie było... więc tym bardziej ucieszyły Twoje zdjęcia...
OdpowiedzUsuńpiękne, magiczne, wyciszające...
Ten błękit, w różnym natężeniu mnie zaczarował.
OdpowiedzUsuńJeszcze bardziej pragnę Barcelony!:)
piękne chwile
OdpowiedzUsuńbłyszczące słońcem
Ewo, cudne, cudne, cudne!
OdpowiedzUsuńNie moge się napatzreć!
ps. jakim obiektywem? :)
Boże! Kocham Barcelonę! patrząc na zdjęcia wszystko wróciło! i jeszcze bardziej zapragnęłam tam wrócić! MUSZĘ! W tym roku! chociaz na weekend! Barcelona to moje miejsce na ziemi ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
I się dopisuję do kochanic Barcelony. Uwielbiam to miasto. Pięknę zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia Ewo!
OdpowiedzUsuńAle ja czuję, że to dopiero preludium w temacie Barcelony, którą tu zobaczymy:)
Barcelona to szczęściara. Ma wszystko. Wspaniałą starą architekturę, zapierającą dech nowoczesną i ma morze!
PS Poproszę o namiar na Wasz hotel:)
Piękne! Nie wiem dlaczego Barcelona kojarzy mi się z czerwonym kolorem... może chodzi o temperament jej mieszkańców? ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Amarantko, dla nas to był debiut w Barcelonie. Ale jest jednym z tych miejsc, do których chętnie wrócimy :)
OdpowiedzUsuńPatrycjo, niebieskości w Barcelonie mnie zaskoczyły. I zachwyciły. Zapomniałam już, że niebo może być tak niebieskie. I że ten kolor wnosi tyle spokoju.
Asieja, mieliśmy dużo szczęścia, że trafiliśmy na tak piękne słońce ;)))
Lila, dziękuję ;) Wprawdzie liczyłam na więcej kolorów w tym mieście. Myślałam, że zatopię się w starych barwnych wąskich uliczkach z kolorowymi kamieniczkami. Ale to chyba bardziej klimat Lizbony. Które czeka w kolejce ;)
A obiektyw - z którym planowałam się pożegnać - zaskoczył mnie ogromnie. Stałka 28 1.8. I tak zbyt wąski do wielu kadrów, które rodziły się w mojej głowie podczas barcelońskich spacerów, ale zdecydowanie go polubiłam. I zostaje ;)
Elleno, ja tak zakochałam się kiedyś w innym miejscu na ziemi, ale do Barcelony też kiedyś wrócimy ;)
Asiu ;)
Delie, nie mam chyba nic specjalnego w zanadrzu ;) Mam jeszcze trochę kolorów tego miasta, ale musiałam na nie polować ;))) Mam trochę Barcelony nocą. Kilka kadrów Gaudiego. Ale bez szaleństw. Zresztą na fotograficzne zwiedzanie Barcelony półtora dnia to za mało. O hotelu napiszę na @. Gdybym teraz planowała kolejny wypad do tego miasta, zarezerwowałabym chyba pięć dni. Żeby mieć czas na spacer, na zwiedzanie, na chwilę we dwoje.
Kuku, ja też spodziewałam się więcej czerwieni! Ten kolor idealnie pasował mi do Barcelony ;)
Pozdrawiam!
Ewa
Piękne widoki, nigdy tam nie byłam ale oglądając zdjęcia, nabieram coraz większej ochoty żeby tam pojechać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, uwielbiam stałki :)
OdpowiedzUsuńHemera, na pewno warto odwiedzić Barcelonę ;)
OdpowiedzUsuńLila, ja również ;)))
Pozdrawiam!
Ewa
Jak pieknie i blekitnie...! to sniadanie na plazy z widokiem na morze jest bardzo zachecajace... :-)
OdpowiedzUsuńTe szklanki mnie zachwyciły, do tego ten widok!!
OdpowiedzUsuńŚwietne ujęcie "tu i teraz"
Jaka fantastyczna seria!
OdpowiedzUsuńStół ze szklankami z widokiem na morze...rozmarzyłam się :D