26 kwietnia 2010

Leniwa niedziela i otwarcie sezonu.

Leniwa niedziela. Niezaplanowana. Słoneczna. Ciepła. Jak marzenie. Po śniadaniu był spacer po lesie. I mrowisko przy drodze. I mech na pniu. Coraz więcej zieleni i kwiatów. I ścieżka zdrowia, którą Starsza Siostra pokonywała z zadziwiającą sprawnością i odwagą. I Młodsza Siostra, która próbowała naśladować N. Zapatrzona. Zasłuchana. To niesamowite, jak wielkim autorytetem w pewnym momencie staje się Starsza Siostra. Jak ważne stają się Jej słowa. Ile radości daje Jej zaproszenie do wspólnej zabawy.

Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Chłopiec spacerował samotnie. Zachwycony przede wszystkim rowerem Starszej Siostry i mijanymi osobami, którym na ciepłe powitania machał rączką na do widzenia ;) Ale i tak budził ogólny zachwyt. Bo taki mały. Bo takie piękne loki. Bo taka fajna czapeczka w kratkę.

Od A Point of View
Popołudnie spędziliśmy w ogrodzie. Na tarasie stanął drewniany stół. I krzesła. I duży biały parasol. Zapachniało grillowaną kiełbasą i karkówką. I grzankami, do których przygotowałam gorący szpinak na maśle z dużą ilością czosnku ;) Była też ziemniaczana sałatka z kiszonym ogórkiem i czerwoną cebulą. I pomocne Dziewczyny, które nakrywały do stołu. I zachwyt Chłopca, który po raz pierwszy jadł z nami obiad w ogrodzie. I twarze wystawione ku słońcu. I krótkie rękawki. I szorty. I buty bez skarpetek ;)

Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
Od A Point of View
E położyła się w pewnym momencie na zjeżdżalni w cieniu.
Tata: "Co robisz?"
E: "Opalam się"
Tata: "Żeby się opalić, trzeba położyć się na słońcu"
E: "To nic"
Gdyby powiedziała to Starsza Siostra, reakcja byłaby prawdopodobnie natychmiastowa. Ale Tata. Co Tata może wiedzieć o opalaniu!

Kiedy tak patrzyłam na biegające po ogrodzie Dzieci pomyślałam, że chciałabym mieć tutaj chociaż dwa drzewa. Żeby między tymi drzewami rozwiesić hamak. I żeby pod jednym z tych drzew postawić dużą drewnianą piaskownicę. I zbudować dom na drzewie - chyba jedno z największych marzeń każdego dziecka. I może jeszcze krzaki malin pod płotem, które uwielbiałam zrywać u Dziadków, kiedy byłam dziewczynką. I których smak do dzisiaj pamiętam. Podobnie jak smak agrestu z tamtego ogrodu. Niektóre z tych marzeń są całkiem możliwe do spełnienia. Tylko z tymi drzewami będzie kłopot. Bo ja bym chciała od razu takie dorosłe. Żeby ten hamak. I ten domek...

Miłego tygodnia Wam życzę!

10 komentarzy:

  1. Wspaniały weekend. Rodzinny, domowy, niby zwyczajny, ale niezwykły. Lubię takie.
    E. ma dialogi pierwsza klasa:)
    Ewo, można mieć takie duże dorosłe drzewo od razu. Platan, na przykład. Teraz wszystko można, jak się okazuje, ale cena poraża, niestety.

    PS Nam udało się pójść do kina we dwoje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak z zimowego letargu przebudzeni pchamy się ku życiu, ku obcowaniu z naturą! Dla dzieci to raj na ziemi! I dla nas dorosłych, gdy widzimy roześmiane, zachwycone twarze naszych skarbów. Ja ciągle zwlekam z rozpoczęciem sezonu grillowego:)Ale Twoja premiera widzę bardzo udana!
    Całuski ślę!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam ogród, ale to nie to samo, nie jest "mój", nie jest tam tak, jak ja bym chciała, nic tam nie jest "moje" ... i nawet o hamaku mogę zapomnieć (za mało miejsca i pewnie zaraz byłyby pytania, PO CO CI HAMAK? albo tekst: GŁUPI POMYSŁ) ... ach ...

    i te Twoje zdjęcia!
    się po prostu zachwycam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj, miałam jeszcze napisać, że uwielbiam grillowany chleb z masłem czosnkowym. Mniam:) To hit naszych grillowych weekendów u Dziadków:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Delie, kino we dwoje z Chłopcem czy dorosłe kino we dwoje? Bo ostatnio chodzi mi po głowie wypad na jakiś ciekawy film z Młodszą Siostrą ;)
    E ma dialogi, jakich N nie miała nigdy. Po prostu inne, bardziej dorosłe. N wplatała za to mnóstwo angielskich słówek i zwrotów, czego E z oczywistych powodów wcale nie robi. Jeszcze ;)
    A drzewa dorosłe... Wiem, że można. Ale cena nas absolutnie przerasta. Niestety.

    Llooka, sama nie wiem, kto bardziej ucieszył się z tego rodzinnego weekendu - my w każdym razie cieszyliśmy się jak dzieci ;) Pogoda taka piękna, że naprawdę czas już rozpocząć sezon. Namawiam! Choćby dla samego zapachu palonego drewna ;)

    Magdaleno, szkoda, że ten ogród nie jest "Twój". I szkoda, że nie możesz powiesić hamaku. U nas wszyscy o tym marzą, więc byłoby zgodnie ;) Ja już nawet mam taki wymarzony. Trochę niepraktyczny, ale co tam!

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo, jaki pieknie spedzony czas i piekne zdjecia...! Ja tez juz bym bardzo chciala zrobic pierwszego grila z dziecmi i meble wstawic do ogrodu i soczek wypic i wiem, ze jeszcze troche musze poczekac i ze juz wkrotce bede mogla to zrobic, juz wkrotce... Pozdrawiam. M

    OdpowiedzUsuń
  7. Dorosłe. Na W. Allena. Bo na kino z Chłopcem to czekam na Ciebie i E:)
    Mój Syn powoli wyrasta z takich zaskakujących dialogów. Żałuję:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamsan, życzę szybkiego spełnienia tych wiosennych marzeń. I dużo słońca!

    Delie, my też musimy koniecznie wybrać się do kina we dwoje. A w międzyczasie koniecznie na film z dziećmi :) Przeglądałam ostatnio repertuar, ale dziecięce kino u nas pozostawia wiele do życzenia ;( Niestety.

    Pozdrowienia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje zdjęcia mogłabym oglądać godzinami! najlepiej w towarzystwie grzanki, koniecznie oprószonej cukrowymi kryształkami :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Agatek, jak miło! A na taką grzankę sama bym się skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)