25 maja 2010

Naleśniki. Truskawki. I niezdrowe jedzenie.

Z powodu wielkiej wody, zamknięto lokalne szkoły i przedszkola, dlatego poniedziałek spędziliśmy wyjątkowo rodzinnie. Wspólnie ze Starszą Siostrą. Rano N była nową sytuacją zachwycona! Popołudniu pytała, czy jutro już może pójść do przedszkola ;) Wieczorem sama usiadła przy stole i zaczęła pisać literki. Zaskoczyła mnie tym bardzo. I tym, jak wiele pomocy od Niej wczoraj otrzymałam. Dzisiaj kolejny wspólny dzień przed nami. Mam nadzieję, że równie udany ;)

Wczoraj był smaczny wieczór. Na prośbę Starszej Siostry. I trochę z powodu spaceru, którego nie było, bo deszcz nam pokrzyżował plany. Spaceru w Łazienkach, gdzie mieliśmy karmić wiewiórki i kaczki. Naleśniki według przepisu z mojej pierwszej książki kucharskiej, która od lat jeździ ze mną po całej Polsce (i nie tylko). Lubię je za to, że są lekkie, cieniutkie jak pergamin i lekko kruche. Za ich smak i zapach. Wczoraj z wiśniową konfiturą mojej Babci Zeni, bitą śmietaną i świeżymi truskawkami smakowały wybornie! Nie został ani jeden, choć liczyłam na to, że zjemy dzisiaj naleśnikowe śniadanie ;)

Od Maj
Od Maj
Od Maj
Od Maj
Składniki:
szklanka mąki
szklanka mleka
1/2 szklanki wody
szczypta soli
2 łyżki stopionego masła
2 jajka

Mąkę, mleko, wodę i sól dokładnie wymieszać. Następnie dodać jajka i ubijać wszystko przez pięć minut. Na końcu dodać roztopione i przestudzone masło i odstawić na pół godziny do lodówki. Smażyć na patelni bez tłuszczu. Właśnie dzięki temu schłodzeniu są tak kruche i delikatne ;) Mi najbardziej smakują ze słodkim twarogiem i dodatkiem świeżych owoców. Moim Dzieciom z Nutellą! I pewnie każdy z Was ma swoje ulubione naleśnikowe dodatki :)
Smacznego!

A Dziewczynka, która tak tęskni dzisiaj za przedszkolem, w sobotę zaproszona była na Kinderbal szkolnego kolegi. I okazało się, że przyjęcie urodzinowe zorganizowane będzie w jednej z pobliskich szkół. Kiedy Dziewczynka dowiedziała się, że jedziemy do SZKOŁY na URODZINY, zapytała:

"Mamo, ale będziemy się tylko bawić i jeść niezdrowe rzeczy, prawda?"


Niebawem czeka mnie przygotowanie urodzinowego menu na przyjęcie Młodszej Siostry - mam nadzieję, że uda mi się pogodzić smaczne ze zdrowym ;)))

16 komentarzy:

  1. normalnie, jak dorwę ten mój nowy aparat to uuuu.... drżyjcie czarodzieje! heh ..

    uwielbiam do Ciebie tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta truskawka-lustrzanka :-) Baaardzo mi sie podoba! Ależ apetycznie tu u Ciebie dzisiaj, Ewo!
    Ja wczoraj upajałam się jedynie zapachem truskawek. Na targu. W weekend chyba poszalejemy :-))) Dobrego dnia!

    PS. Z truskawkami są the best! Ale lubię też z twarogiem, z malinowym musem, z prażonymi jabłuszkami... Mniammmm...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają smakowicie! Zjadłabym. Takie z bitą śmietaną właśnie. Pierwsze dwa zdjęcia są bombowe;)

    OdpowiedzUsuń
  4. no rozłożyłaś mnie na łopatki - zdjęciami, naleśnikami...wszystkim :))

    I teraz cały dzień będe miała pod znakiem naleśnika :))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Poproszę jednego naleśnika :)
    Wróciliśmy z podróży w nocy i nie mam kompletnie nic do jedzenia nawet kropli mleka :)
    Śliczne zdjęcia Ewo.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrząc na zdjęcia... myślę, że... nie będziesz miała problemu z menu :) to wygląda ślicznie :)

    Udanego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Savoir vivre idzie do kąta.. Ślinka cieknie i głośno się oblizuję... Zdjęcia truskawek - cudo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Magdaleno, marzy mi się nowy aparat! Już nawet wiem, jaki ;) Nowe zdjęcia nowym aparatem, czekam!

    Maggie, te truskawki i pachniały i smakowały i w dodatku ładnie wyglądały ;) O tej porze to jeszcze rzadkość, ale nam się udało. Czekam na te czerwcowe - najlepsze, najsmaczniejsze, najpiękniej pachnące! A malinowy mus muszę koniecznie spróbować - brzmi fantastycznie ;)

    Delie, kolacja na słodko to coś zdecydowanie nie w moim guście, ale wczoraj zjadłam cztery naleśniki i mogłabym więcej. Gdyby cokolwiek jeszcze zostało ;) A to znaczy, że były naprawdę smaczne. Chyba w czwartek będzie powtórka - razem z Tatą, który przepada za truskawkami.

    Anik, tydzień pod znakiem naleśnika to całkiem dobry pomysł ;) Niekoniecznie na słodko.

    Polko, już dawno zapraszałam do siebie ;) Mogę zrobić naleśniki, jeśli tak Ci się spodobały.

    Mała Mi, dziękuję za pomysł!!! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że w letnim menu mogłyby się znaleźć naleśniki. A będą!

    Margaretko, smacznego ;)

    Miłego dnia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam w pamięci i mam nadzieję, że się nie rozmyślisz bo mi pewnie ze 2 miesiące zejdzie zanim do Warszawy przyjadę :(

    :)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. z takim słodkim naleśnikiem.. wszystkie myśli pełne obaw znikają

    OdpowiedzUsuń
  11. No moja droga, wyglądają jeszcze lepiej niż opisywałaś. Powiem ci, że jeszcze chwilę muszę zaczekać z jedzeniem takich cudów, ale jak już będę mogła to uuuuuuuuu. Zrobimy sobie górę takich, zaszyjemy się z E w kąciku. Będziemy jeść i oglądać:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale piękne te lustrzane zdjęcia! Świetne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Polko, czekam na lipiec!

    KARINO, jesteś niemożliwa ;)

    Aniu, dziękuję.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  14. Smakowite fotografie....aż ślinka cieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. jejku! jakie piękne to pierwsze zdjęcie! wywołać duży format, oprawić i do kuchni na ścianę - pięknie by wyglądało!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ mi narobiłaś smaka na naleśniki... :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)