Wczoraj był smaczny wieczór. Na prośbę Starszej Siostry. I trochę z powodu spaceru, którego nie było, bo deszcz nam pokrzyżował plany. Spaceru w Łazienkach, gdzie mieliśmy karmić wiewiórki i kaczki. Naleśniki według przepisu z mojej pierwszej książki kucharskiej, która od lat jeździ ze mną po całej Polsce (i nie tylko). Lubię je za to, że są lekkie, cieniutkie jak pergamin i lekko kruche. Za ich smak i zapach. Wczoraj z wiśniową konfiturą mojej Babci Zeni, bitą śmietaną i świeżymi truskawkami smakowały wybornie! Nie został ani jeden, choć liczyłam na to, że zjemy dzisiaj naleśnikowe śniadanie ;)
Od Maj |
Od Maj |
Od Maj |
Od Maj |
szklanka mąki
szklanka mleka
1/2 szklanki wody
szczypta soli
2 łyżki stopionego masła
2 jajka
Mąkę, mleko, wodę i sól dokładnie wymieszać. Następnie dodać jajka i ubijać wszystko przez pięć minut. Na końcu dodać roztopione i przestudzone masło i odstawić na pół godziny do lodówki. Smażyć na patelni bez tłuszczu. Właśnie dzięki temu schłodzeniu są tak kruche i delikatne ;) Mi najbardziej smakują ze słodkim twarogiem i dodatkiem świeżych owoców. Moim Dzieciom z Nutellą! I pewnie każdy z Was ma swoje ulubione naleśnikowe dodatki :)
Smacznego!
A Dziewczynka, która tak tęskni dzisiaj za przedszkolem, w sobotę zaproszona była na Kinderbal szkolnego kolegi. I okazało się, że przyjęcie urodzinowe zorganizowane będzie w jednej z pobliskich szkół. Kiedy Dziewczynka dowiedziała się, że jedziemy do SZKOŁY na URODZINY, zapytała:
"Mamo, ale będziemy się tylko bawić i jeść niezdrowe rzeczy, prawda?"
Niebawem czeka mnie przygotowanie urodzinowego menu na przyjęcie Młodszej Siostry - mam nadzieję, że uda mi się pogodzić smaczne ze zdrowym ;)))
normalnie, jak dorwę ten mój nowy aparat to uuuu.... drżyjcie czarodzieje! heh ..
OdpowiedzUsuńuwielbiam do Ciebie tu zaglądać :)
Ta truskawka-lustrzanka :-) Baaardzo mi sie podoba! Ależ apetycznie tu u Ciebie dzisiaj, Ewo!
OdpowiedzUsuńJa wczoraj upajałam się jedynie zapachem truskawek. Na targu. W weekend chyba poszalejemy :-))) Dobrego dnia!
PS. Z truskawkami są the best! Ale lubię też z twarogiem, z malinowym musem, z prażonymi jabłuszkami... Mniammmm...
Wyglądają smakowicie! Zjadłabym. Takie z bitą śmietaną właśnie. Pierwsze dwa zdjęcia są bombowe;)
OdpowiedzUsuńno rozłożyłaś mnie na łopatki - zdjęciami, naleśnikami...wszystkim :))
OdpowiedzUsuńI teraz cały dzień będe miała pod znakiem naleśnika :))
Pozdrawiam!
Poproszę jednego naleśnika :)
OdpowiedzUsuńWróciliśmy z podróży w nocy i nie mam kompletnie nic do jedzenia nawet kropli mleka :)
Śliczne zdjęcia Ewo.
:)
Patrząc na zdjęcia... myślę, że... nie będziesz miała problemu z menu :) to wygląda ślicznie :)
OdpowiedzUsuńUdanego dnia! :)
Savoir vivre idzie do kąta.. Ślinka cieknie i głośno się oblizuję... Zdjęcia truskawek - cudo!
OdpowiedzUsuńMagdaleno, marzy mi się nowy aparat! Już nawet wiem, jaki ;) Nowe zdjęcia nowym aparatem, czekam!
OdpowiedzUsuńMaggie, te truskawki i pachniały i smakowały i w dodatku ładnie wyglądały ;) O tej porze to jeszcze rzadkość, ale nam się udało. Czekam na te czerwcowe - najlepsze, najsmaczniejsze, najpiękniej pachnące! A malinowy mus muszę koniecznie spróbować - brzmi fantastycznie ;)
Delie, kolacja na słodko to coś zdecydowanie nie w moim guście, ale wczoraj zjadłam cztery naleśniki i mogłabym więcej. Gdyby cokolwiek jeszcze zostało ;) A to znaczy, że były naprawdę smaczne. Chyba w czwartek będzie powtórka - razem z Tatą, który przepada za truskawkami.
Anik, tydzień pod znakiem naleśnika to całkiem dobry pomysł ;) Niekoniecznie na słodko.
Polko, już dawno zapraszałam do siebie ;) Mogę zrobić naleśniki, jeśli tak Ci się spodobały.
Mała Mi, dziękuję za pomysł!!! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że w letnim menu mogłyby się znaleźć naleśniki. A będą!
Margaretko, smacznego ;)
Miłego dnia!
Ewa
Mam w pamięci i mam nadzieję, że się nie rozmyślisz bo mi pewnie ze 2 miesiące zejdzie zanim do Warszawy przyjadę :(
OdpowiedzUsuń:)))))
z takim słodkim naleśnikiem.. wszystkie myśli pełne obaw znikają
OdpowiedzUsuńNo moja droga, wyglądają jeszcze lepiej niż opisywałaś. Powiem ci, że jeszcze chwilę muszę zaczekać z jedzeniem takich cudów, ale jak już będę mogła to uuuuuuuuu. Zrobimy sobie górę takich, zaszyjemy się z E w kąciku. Będziemy jeść i oglądać:-)
OdpowiedzUsuńAle piękne te lustrzane zdjęcia! Świetne.
OdpowiedzUsuńPolko, czekam na lipiec!
OdpowiedzUsuńKARINO, jesteś niemożliwa ;)
Aniu, dziękuję.
Pozdrawiam!
Ewa
Smakowite fotografie....aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńjejku! jakie piękne to pierwsze zdjęcie! wywołać duży format, oprawić i do kuchni na ścianę - pięknie by wyglądało!
OdpowiedzUsuńAleż mi narobiłaś smaka na naleśniki... :))
OdpowiedzUsuń