Od Czerwiec |
1kg mąki krupczatki
6 żółtek
kostka masła
2 łyżki smalcu
1 pełna szklanka cukru
3/4 szklanki kwaśnej śmietany
szczypta soli
paczuszka cukru waniliowego
Żółtka ucieramy z cukrem. Dodajemy pokrojone masło i kolejne składniki. Wszystko siekamy dużym nożem, a następnie dokładnie ugniatamy. Wyrobione ciasto zawijamy w folię i wkładamy do lodówki (na pół godziny lub dłużej). Po wyjęciu ciasto można rozwałkować i wykrawać ciasteczka w dowolnym kształcie lub - jak to robi moja Mama - przekręcić przez maszynkę na kilkucentymetrowe "makaroniki" ;) Ciasteczka pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 160-180 stopni przez 7-10 minut, aż się ładnie zarumienią.
Smacznego!
Wnoszę też odrobinę lata, które miałam okazję spotkać na swojej drodze. Przypadkiem. Kwiaty zawieszone na drzewach, woda z gałązkami czerwonych porzeczek i pachnące bukiety na stołach. Różowo, pudrowo, pięknie.
Od Czerwiec |
Od Czerwiec |
Od Czerwiec |
uwielbiam kruche ciasteczka.
OdpowiedzUsuńpotrafię zjeść całą blaszkę.
do herbaty.
do lodów.
bez niczego.
:)
a kwiaty zawieszone na drzewach - urocze :)
przypomniałas mi czasy dzieciństwa, moja mama tez robiła ciastka "przez maszynkę" :))
OdpowiedzUsuńCzy to piwonia powieszona na drzewie? uwielbiam piwonie...
Ewo jesteś :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, bo mi brakowało Twych słów i zdjęć.
Jak jestem u Mamy to zawsze robimy kruche ciasteczka - Mama ma taką starą maszynkę do mięsa (ręczną) i takie nakładki do wycinania właśnie ciasteczek :)
Dziękuję za dzisiejszy wpis i słodkich snów ;*
bajecznie pięknie! no i apetycznie...:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie domowe, kruche ciasteczka. I Twoje zdjęcia uwielbiam Ewo i nieustannie podziwiam.
OdpowiedzUsuńKolorowo i słodko dziś u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPamiętam takie ciasteczka z maszynki! Muszę kiedyś upiec i przypomnieć sobie smak ;)
Peggy, właśnie zajadam się nimi do wszystkiego i bez niczego ;) Jestem pewna, że moja łazienkowa waga to potwierdzi ;)))
OdpowiedzUsuńAnik, to były chyba właśnie piwonie. I pachniało pełnią lata w tym ogrodzie ;)
Polko, nie planowałam przerwy, więc tym bardziej się cieszę, że już jestem ;) W trochę gorszej formie, ale jestem ;))) Te ciasteczka będą mi się zawsze kojarzyły z dzieciństwem właśnie i z moją Mamą.
Ewik, dziękuję ;)
Niccado, ja też je uwielbiam. Za to, że pasują do wszystkiego i bez niczego, jak napisała Peggy.
Raincloud, myślałam, że tylko ja tak wcześnie wstaję ;) Ja niestety nie mam takiej maszynki w domu, ale może kiedyś nabędę. I będę piekła te ciasteczka dla swoich dorosłych Dzieci i Ich Dzieci :)))
Miłego!
Ewa
Wieki całe nie jadłam takich ciasteczek!
OdpowiedzUsuńWspaniałe te kwiatowe dekoracje.
Dobrze, że już wróciłaś Ewo i mam nadzieję, że forma wróci do formy;)))
Pozdrawiam!
O proszę, "maszynkowce" - tak się je u nas nazywało, moja Mama też je kiedyś piekła, muszę jej przypomnieć o tych ciasteczkach...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i nowych sił:-)
jak zawsze jestem zauroczona Twoimi zdjęciami ... tęskniłam, jak wszyscy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam poniedziałkowo :*
ciastka z maszynki!! uwielbiam :)
OdpowiedzUsuństrasznie podoba mi się gałązka porzeczek na dnie dzbanka czystej wody
lubię ciasteczka
OdpowiedzUsuńte najprostsze mają najlepsze smaki
wcale nie dziwię się ich szybkiemu znikaniu
Delie, też mam taką nadzieję ;) Robię wszystko, aby tak się stało.
OdpowiedzUsuńMargaretko, maszynkowce mnie rozbroiły ;) Super, kupuję!
Magdaleno, dziękuję!
Agatku, mi też się ten pomysł bardzo spodobał i zamierzam z niego skorzystać w bliskiej przyszłości ;)
Asiejo, najprostsze smaki są najlepsze! Zgadzam się ;)
Pozdrawiam!
Ewa