Kiedy burza wisi w powietrzu, ale nie spada ani jedna kropla deszczu. Kiedy powietrze jest gorące i nawet wiatr smaga twarz ciepłym powietrzem. Kiedy morze za daleko, żeby wybrać się na spacer brzegiem plaży i zamoczyć bose stopy w chłodnej słonej wodzie. Wtedy jest doskonały czas na sorbet. Cytrynowy najlepiej! Choć malinowy też lubię ;) Idealnie smakuje z odrobiną schłodzonego szampana. Gdyby chcieć zaszaleć. Ale nawet sam. Sote. Prosto z pudełka. Uwielbiam!
jak orzeźwiająco!
OdpowiedzUsuńmhhhm...pycha! :)
OdpowiedzUsuńAle sorbet i co za pogoda!:) Zazdroszcze tego upalu, u mnie cieplo sie skonczylo (ma wrocic ok. weekendu;-)
OdpowiedzUsuńAu! Ewa ależ fota!
OdpowiedzUsuńWiem wiem zawsze piszę to samo, ale ja nie przestaję się nad Twoimi zdjęciami zachwycać :)
Ja zrobiłam nam lody, a tu jak na złość pogoda pokazała swoje drugie chłodne oblicze. Taka karma :)
właśnie, mam podobnie jak Polka - nieustający zachwyt nad zdjęciami, w kółko mogłabym je zachwalać :) piękne!
OdpowiedzUsuńWygląda wręcz kosmicznie!
OdpowiedzUsuńMagdaleno, Anik - naprawdę pyszne!
OdpowiedzUsuńPatrycjo, chyba dobrze, że słońce wychodzi na weekend ;) Oczywiście pod warunkiem, że nie może być zawsze! U nas tydzień upalny i mam nadzieję, że sobota nie będzie przekornie deszczowa.
Polko, dziękuję! A podzielisz się przepisem na lody? ;)
Emmo, jak miło! Dziękuję ;)
Delie, rzeczywiście kosmicznie!
Ewa
Oczywiście że się podzielę :) Wyszły bossssskie! I to mówię ja, która za lodami nie przepada :)
OdpowiedzUsuńNa dniach postaram się wklepać przepis na blog :)
Polko, dziękuję! I czekam niecierpliwie ;)))
OdpowiedzUsuńja najbardziej lubię malinowy. i zazdroszczę sorbetu bo ja nie mam a zrobiłaś mi smaka ;P
OdpowiedzUsuńMruczanki, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńW upalne dni na pewno smakuje wysmienicie...
OdpowiedzUsuńO tak, zamoczyć nogi w wodzie o temperaturze 13stopni. Wykręca stopy i wtedy cytrynowa to herbata a nie sorbecik moja droga:-). Niemniej złamię się i skuszę na obiecane pyszności. Buziaki
OdpowiedzUsuń