Mniam... a takie owoce rosły u mojej przyjaciółki i sąsiadki w ogrodzie, nazywałyśmy sobie je rodzynkami i podjadałyśmy jak jej mama nie widziała:) Pozdrawiam serdecznie!
Witam, od jakiegoś czasu zaglądam na bloga a że nie lubię podglądać z ukrycia to postanowiłam się przywitać. Fajny blog, fajnie się czyta. Super zdjęcia!
Delie, to właśnie TEN deser! Miałam na myśli wiśnię hiszpańską, ale widzę że zmęczenie i pisanie w biegu potrafią wiele zmienić ;) Miechunka - bardzo mi się podoba.
Sentimental Living, ja te owoce znam wyłącznie z kawiarni i restauracji. I podobają mi się ogromnie;)
Mruczanki, był! Dziękuję.
Iko, to piękny komplement.
Mamsan, wczoraj spakowałam ostatni karton. I to była najsłodsza chwila w całym dniu!
słodkiego ... :)
OdpowiedzUsuńO, a ja znam ten owoc pod nazwą "miechunka jadalna":)
OdpowiedzUsuńCo to był za deser? Przypomina mój ulubiony crème brulée.
Mniam... a takie owoce rosły u mojej przyjaciółki i sąsiadki w ogrodzie, nazywałyśmy sobie je rodzynkami i podjadałyśmy jak jej mama nie widziała:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńdeser musiał być pyszny. bardzo ładne zdjęcie (:
OdpowiedzUsuńCzy ja juz to pisalam...?Twoje zdjecia sa zjawiskowe, magiczne, piekne:).
OdpowiedzUsuńTobie rowniez slodkosci w chwilach wolnych od pakowania... :-) M
OdpowiedzUsuńSłodkiego miłego życia
OdpowiedzUsuńJest tyle gór do zdobycia :D
Witam, od jakiegoś czasu zaglądam na bloga a że nie lubię podglądać z ukrycia to postanowiłam się przywitać. Fajny blog, fajnie się czyta. Super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMagdaleno, było słodko ;) I pysznie.
OdpowiedzUsuńDelie, to właśnie TEN deser! Miałam na myśli wiśnię hiszpańską, ale widzę że zmęczenie i pisanie w biegu potrafią wiele zmienić ;) Miechunka - bardzo mi się podoba.
Sentimental Living, ja te owoce znam wyłącznie z kawiarni i restauracji. I podobają mi się ogromnie;)
Mruczanki, był! Dziękuję.
Iko, to piękny komplement.
Mamsan, wczoraj spakowałam ostatni karton. I to była najsłodsza chwila w całym dniu!
Asiejka, witam! I zapraszam ;)
Pozdrawiam!
Ewa