Za oknem jesień. Chłodna, przejmująca, wietrzna i mokra. Nie spodziewałam się, że nadejdzie tak szybko. Tak nagle. Zapewne na chwilę, ale jednak. Brrr. I choć jesień lubię i deszcze i witar za oknem, kiedy wtulam się w koc przed kominkiem, to dzisiaj zatęskniłam za słońcem. Za ciepłem. Za światłem. Zmarzłam na kostkę, jak mawia Starsza Siostra. Mam nadzieję, że paracetamol i gorąca herbata z miodem zdziałają cuda ;)
A gruszki, o których w tytule wspomniałam, jak nabardziej nieprawdziwe. Moje ulubione. Jesienne. Dostałam je dawno temu od Siostry Ciotecznej i nie potrafię się z nimi rozstać. Każdej jesieni sobie o nich przypominam i znajdują swoje miejsce w jadalni lub kuchni. Tym razem trochę wcześniej, ale Chłopcu spodobały się ogromnie. Tak bardzo, że próbował ich skosztować ;) Bo lubi gruszki bardzo. A ja lubię dostawać od Chłopca kwiaty. Ogromnie! Małe polne wiązanki, które cieszą jak żadne inne. I ten uśmiech, kiedy do mnie biegnie z małym bukietem w dłoni. I radość z mojej radości. Do niezapomnienia. Najlepsze na niepogodę. Na zdrowie ;) Oby!
Miłego wieczoru i udanego wtorku Wam życzę!
polne kwiatki podarowane od serca cieszą najbardziej. uroczo wygląda ten bukiecik (:
OdpowiedzUsuńKlimatyczne te gruszki i takie... prawdziwe:) Ależ mi narobiłaś smaku:)
OdpowiedzUsuńKwiatki od Twojego chłopca i Twoja radość - sama słodycz:) Na ciepło zapraszam do mnie, bo u mnie ciepło i wciąż śpię przy otwartym oknie, tzn... teraz czekam na sen. Słodkich...:*
Oj,niestety zaczyna się sezon przeziębień:(
OdpowiedzUsuńKwiatki muszą pomóc:)
okropnie za oknem! bbbrrrr ....
OdpowiedzUsuńczekam na ten cud!
OdpowiedzUsuńdobrze, że już jesteś. i niech już żadne bezinternetowe niespodzianki się nie przytrafiają!
OdpowiedzUsuńgruszki ładne, ale bukiecik najładniejszy.
Mruczanki, masz rację. Te pierwsze dziecięce bukiety mają w sobie jakąś magię i chwytają za serce.
OdpowiedzUsuńEwelajno, one naprawdę wyglądają jak prawdziwe. Chłopiec już się skusił ;) Dziękuję za zaproszenie. Pyszna i słoneczna niedziela to moje skryte marzenie na nadchodzący weekend. A marzenia się spełniają, więc może..
Delie, nie wiem co pomogło - kwiatki, paracetamol czy gorąca herbata z miodem, ale jest lepiej :) Dużo lepiej.
Magdaleno, hokus pokus - niech się spełni! Choć na chwilę :)
Słonecznego wtorku!
Ewa
Asiejo, takim niespodziankom mówię zdecydowanie nie ;) Mam nadzieję, bo w ciągu tych kilku dni zgromadziłam ogrom zaległości. Bukiecik ładniejszy? Miło. Dla mnie on jest bezcenny i najpiękniejszy, ale nie jestem obiektywna ;)
OdpowiedzUsuńPiękne.
OdpowiedzUsuńtakże uwielbiam polne bukieciki,a jeszcze dane z tych dziecięcych rączek..ehhh..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe gruszki to świeczki? Faktycznie wyglądają jak prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńA ja najbardziej lubię takie właśnie polne bukiety, nie te przygotowywane w kwiaciarniach, w których ilość kwiatów równoważona jest ilością plastiku i sztuczności. Takie polne są bardziej... prawdziwe :)
Penelopo ;)
OdpowiedzUsuńUchwycić chwilę, te z dziecięcych rączek są zdecydowanie naj!
Disorderly, te gruszki są niemal smaczne ;) Szkoda tylko, że nie pachną. Polne bukiety rzeczywiście wydają się bardziej prawdziwe, a jeśli już odwiedzam kwiaciarnię, to zazwyczaj kupuję kwiaty bez przybrania. Bez upiększeń. I uwielbiam takie proste bukiety. Wiosną najchętniej tulipany, a potem te sezonowe. Pachnące latem.
Pozdrawiam!
Ewa
Pozdrawiam!
Ewa
Gruszki wyglądają nawet bardziej prawdziwie niż prawdziwe.
OdpowiedzUsuńA Twój blog jest jednym z najładniejszych, jakie zdarzyło mi się oglądać :)
U nas szczegolnie rano chlodno a potem sie ociepla... gruszki wygladaja jak prawdziwe, nic dziwnego ze chlopczyk chcial je sprobowac... :-) a kwiatki cudne i wiem jak bardzo ciesza... M
OdpowiedzUsuńto dziwne ale ja dzisiaj też dostałam kwiatuszki od mojego synka...były co prawda na przeprosiny ale najpiękniejsze bo z samego serca i zupełnie nieoczekiwane...pozdrawiam Cię tą wieczorową porą i zapraszam do zabawy w co lubię...czyli masz teraz za zadanie wypisać 10 rzeczy które lubisz robić i przekazać zabawę dalej zapraszając kolejne blogowe koleżanki lub kolegów. pozdrawiam Cię jeszcze raz, ewa
OdpowiedzUsuńMałgorzato, chyba z powodu tej ich prawdziwości nie mogę się z nimi pożegnać ;) I dziękuję za miłe słowa pod adresem bloga!
OdpowiedzUsuńMamsan, sama wiesz najlepiej, jak takie małe bukiety cieszą. Szcególnie te od małych chłopców :)
Ewo, dziękuję za zaproszenie! Obiecuję, że na dniach przyłączę się do zabawy. Dzisiaj jeszcze przede mną zaległa praca do późnej nocy, ale powoli powoli zaczynam wszystko ogarniać i znajdę w końcu pięć minut na to, co lubię ;) A kwiaty od syna, na przeprosiny - chwyta za serce, prawda? Masz wspaniałego Chłopca.
Miłego wieczoru!
Ewa
też uwielbiam takie mini bukieciki od dzieci, zwłaszcza, że są polne, takie proste a takie drogie sercu...
OdpowiedzUsuńE.
Enchocolatte, i masz ich trzy razy więcej prawdopodobnie ;) Przynajmniej tych od małych mężczyzn.
OdpowiedzUsuń