Wstyd się przyznać, ale przedwczoraj zrobiłam coś, co przydarzyło mi się pierwszy raz w życiu i mam nadzieję, że ostatni. Wyjeździłam benzynę do końca! Do ostatniej kropli. Powiedziałabym nawet, że do ostatnich oparów i tylko szczęściem wielkim odkrył to mój M, kiedy samochód stał pod domem. I poszukał w nocy w garażu kanistra. I pojechał na stację. I nie marudził, nie prawił kazań i w ogóle. Super Facet. Dziękuję na łamach bloga ;)
Zdjęcia z tej okazji nie będzie, ale będzie kilka kadrów z pewnego deszczewego sierpniowego przedpołudnia, w których podoba mi się zupełnie przypadkowe nagromadzenie ulubionych odcieni niebieskości, czyli turkusów i indigo. W towarzystwie szarości i brązów.
Udanego piątkowego popołudnia!
Nadchodzi weekend i mamy całkiem fajne plany. Oby tylko pogoda dopisała!
Ktoś bardzo mi bliski wyjeździł benzynę do końca ze mną i Chłopcem w środku:) Na środku jednej z głównych ulic w Wwie:)
OdpowiedzUsuńDelie, a ja myślałam, że to tylko kobietom się zdarza! Chyba, że była to jakaś bardzo bliska Tobie kobieta ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, samochód wyjeżdżony "do oparów" został pozostawiony pod domem. Ciekawe co by było gdyby stanął na jednej z głównych dróg;) Zazdroszczę takiego mężczyzny u boku.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :*
Pozdrawiam
kolory są super - z pewnością wiesz że są moimi ulubionymi..czyżby to był fryzjer? a ta torba - zestawienie fioletu i żółci - miiióddd. Gratuluję mężczyzny, dziwne ale kolejny raz przytrafia się nam podobna sytuacja...dzisiaj z drżącym sercem patrzyłam na wskaźnik paliwa wracając z pracy - ile jeszcze tam zostało, myślałam, czy dojadę...dojechałam i boję się ruszyć bo znowu nie wiem czy dojadę - tyle tylko że teraz na stację benzynową. Pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńVensa, całe szczęście, że pod domem :)
OdpowiedzUsuńEwo, rzeczywiście często zdarzają nam się podobne sytuacje, kolory, przemyślenia, posty ;) Pokrewieństwo dusz? Fajnie. A zdjęcia u fryzjera, wizażystki i w drodze pomiędzy :) Mam nadzieję, że dojedziesz na stację. Trzymam kciuki!
Ewa
fajne kolory na zdjęciach...że nie wspomnę o wyrozumiałym..mężczyźnie :))) Pozdrawiam.A.
OdpowiedzUsuń:) Nie tylko kobiety:) Ale sytuacja podobno była pod kontrolą:)
OdpowiedzUsuńŁadna historia ;-)
OdpowiedzUsuńAle cóż za instynkt kazał sprawdzić stan benzyny w zaparkowanym samochodzie! Wow!
Niebieskości super! Miło zerknąć!
Pchełko, jedne z moich ulubionych, choć na pierwszym miejscu zawsze biel!
OdpowiedzUsuńDelie, sytuacja pod kontrolą - cudne!
Maggie, ja wiedziałam, że kiepsko z zapasem paliwa. Dlatego M miał pojechać na stację. I pojechał, tylko już nie moich samochodem ;)
zdjęcia świetne, jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńja nienawidzę jeździć na rezerwie, więc mi się chyba nigdy to ne przytrafi. Mężowi często się zdarza, ale on ma takie szczęście, że jeszcze nigdy mu samochód "nie stanął"! Jak on to robi? nie mam zielonego pojęcia. Szczęściarz, czy co?
pozdrawiam już weekendowo :)
Wspaniale zdjecia i maz kochany, takich szukac dzisiaj ze swieczka w reku... :-) Milego weekendu Wam zycze. M
OdpowiedzUsuńmój tato kiedyś jechał na rezerwie. stwierdził, że nie będzie tankować, bo zrobi to później. miał nadzieję, że zdąży dojechać do domu i obejrzy mecz. niestety nie zdążył ;DDD
OdpowiedzUsuńco do zdjęć to lubię zdjęcia kolorowych pazurków (:
Z racji tego, że odjęło mi mowę i prędko nie wróci, powiem tylko - niesamowity blog, niesamowity...
OdpowiedzUsuńMamsan, :) Udanego weekendu!
OdpowiedzUsuńMruczanki, więc jednak mężczyznom też się zdarza ;) Po komentarzach wnioskuję, że nawet częściej niż kobietom. Powinnam zmienić tytuł tego posta ;)
Lambi, witam i dziękuję! Zajrzałam do Ciebie. Zakochałam się w Strasznym Dworze. Uwielbiam takie miejsca i ludzi z pasją, a Ty zdecydowanie do takich należysz. Ciekawa jestem, co jeszcze w tym miejscy wyczarujesz ;)
Pozdrawiam weekendowo!
Ewa
Beautiful colors and motive in this series....
OdpowiedzUsuńand a happy weekend to you !
;) ja tak przedurlopowo :) jak nałóg to nałóg :P bardzo podoba mi się to zdjęcie z pokrywką! Super :) kolorystyka innych wspaniała :)
OdpowiedzUsuńA co do benzyny... hm... podobno diesle mają coś takiego, że jeżdżenie do ostatniej kropli może wywołać awarię poważną... ja miałam to kazanie niestety...jeśli masz benzyniaczka, to Ci się upiekło :P
Udanego weekendu i udanej pogody :)
Wong, happy weekend!
OdpowiedzUsuńMała Mi, zazdroszczę tego słonecznego urlopu ;) Za oknem deszczowo i choć lubię jesień, to za słońcem tęsknię bardzo. Ta pokrywka to lustro u fryzjera ;) A samochód - beznyzniak. Na szczęcie.
Jeszcze raz fantastycznego urlopu życzę!
Ewa
Ach te Twoje niebieskości...
OdpowiedzUsuńWspaniałego weekendu Wam życzę, C.
Cardoso, dziękuję ;) A my wspólnie ze Starszą Siostrą próbowałyśmy wczoraj choć domyślić się, co pokazałaś na zdjęciu. I nadal nie mamy pomysłu. Jesteśmy bardzo ciekawe ;) I nie poddajemy się. Będziemy próbowały zgadnąć. Mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńPogoda nie dopisuje, niestety. A z benzyną- trudno. Zdarza się!
OdpowiedzUsuń