Wczoraj miałam gości. Przemiłe spotkanie przy kawie. Przesłodkie. Ulka, proszę - nigdy więcej nie przynoś TYCH ciasteczek! Są absolutnie uzależniające. Zamiast pracować, myślę o następnym i po raz kolejny pokonuję trasę z pokoju do kuchni. Schowałam je tam z nadzieją, że nie będzie chciało mi się po nie chodzić. Chce mi się ;) Kruche spody. Kajmakowe nadzienie. I całość oblana białą czekoladą. W dodatku cudownie świeże, ciastka typu "rozpływam się w Twoich ustach!".
A w jadalni obok pachnie słodko kwiatami, które dostałam razem z ciasteczkami. Zatem - słodkiego piątku!
Oj, ja też chyba będę miała problemy z odejściem od ekranu - w dodatku mogę tylko popatrzeć:( Jest jakiś przepis dostępny na takie cuda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
uwielbiam zapach lilii.Nie powiem,co zrobiłam z tabliczka gorzkiej czekolady dzisiaj,która miął być do ciasta...nie pamiętam jak ona znalazła sie w moich ustach (minus pasek pożarty przez Młodego).
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, na pewno gdzieś w wirtualnym świecie jest przepis na te ciasteczka ;) Ja nie mam. Za to mam gotowe ;) Na swoją zgubę. Jak zjem te, które jeszcze zostały w kuchni, nie będę mogła wstać od stału.
OdpowiedzUsuńMartu, w moim przypadku to słodkie zauroczenie jest raczej wyjątkowe, bo ja nie lubię słodyczy! I proszę. Takie uzależnienie ;) Nie spodziewałam się, choć lojalnie mnie uprzedzono.
p.s. Będzie miał Chłopiec naczynka?
Pozdrawiam!
Ewa
Ewo walczę ze sobą w sprawie naczynek:)
OdpowiedzUsuńOch, pysznie wyglądają te ciasteczka, chętnie bym skubnęła jedno tak cichaczem :D Uwielbiam kajmakowe przysmaki i już mi cieknie ślinka ^_^ Muszę się poratować resztką ciasta ze śliwkami - już najwyższy czas na przerwę na kawę :D
OdpowiedzUsuńta lilia jest obłędna, jak wszystko na twoich zdjęciach, pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńo żesz Ty! Ja na urodziny dzisiaj idę i obawiam się wyjść stamtąd nieźle osłodzona! :) a jutro na roczek jadę! słodki weekend się zapowiada :0 smakowo ...
OdpowiedzUsuńbuziam
Znam te ciastka!!!
OdpowiedzUsuńTo koszmar dla takiego łasucha jak ja:)
Też bym się uzależniła - tymczasem od zdjęć..., bo piękne:)
OdpowiedzUsuńLi, albo któraś z Was, jeśli znacie przepis - może mogę prosić o podzielenie się...
Martu, namawiam ;)Chłopiec bęfzie zachwycony.
OdpowiedzUsuńYennefer, przesyłam jedno do kawy ;) Wirtulanie. Cichaczem ;) A my w weekend planujemy właśnie placer ze śliwkami. I kruszonką!
Ewo, i pachnie obłędnie!
Magdalena, nie przeżyłabym takiego słodkiego weekendu. Choć nasz też zapowiada się pysznie w kierunku słodko ;)
li, więc nie tylko ja padłam ofiarą tej słodkiej doskonałości ;)
Ewalajna, kulinarnie raczkuję, ale chyba ten przepis jest całkiem prosty. Ta sobie wykombinowałam - ciasto kruche na spody (dla Ciebie to bułka z masłem ;), kleks kajmakowy na ciasto i wszystko oblewamy białą czekoladą ;) Wiem, niezbyt precyzyjnie, ale wydaje się być naprawdę nieskomplikowane.
Smacznego! Pochwalcie się koniecznie, jeśli któraś zrobi samodzielnie te ciasteczka ;)
Ewa
ewuś, ja tez tak kombinowałam, ale co tak usztywnia ten kajmak - oto jest pytanie...? Chyba że aż tak długo gotowany - no..., może sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Ewalajna, ja znam tylko taki kajmak ;) Z mleczka słodzonego w puszce - prawda? Jeśli zrobisz te ciasteczka, pochwalisz się on line? Proszę ;)
OdpowiedzUsuńnamówiłas mnie.Dostanie od nas komplet do kawy z okazji dzisiejszych urodzin:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, przepisu niestety nie znam:( ale na wierzchu w tych które jadłam jest cieniutki lukier. Z białą czekoladą nie jadłam.
OdpowiedzUsuńMartu, jestem bardzo ciekawa, jak mu się spodoba. Mam nadzieję, że bardzo ;) Dzisiaj nasz Chłopiec zrobił dla mnie zielony makaron z ciastoliny i właśnie na tych talerzykacj i w filiżankach nam serwował. Każdego dnia znajdują inne zastosowanie.
OdpowiedzUsuńli, spóbuj koniecznie! Są obłędne ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiestety nie jadlam chyba takich ciasteczek ale pysznie wygladaja na zdjeciach i piekna lilia na stole i te wczorajsze widoki, super...! Ewo mam wrazenie, ze bedzie Wam na nowym miejscu naprawde fajnie...
OdpowiedzUsuńMilego wieczoru zycze. M
Ewo, tak się nie robi ;-) Bo tak pysznie wyglądają... I są tak bardzo poza zasięgiem!!! Tortury!
OdpowiedzUsuńSłuchaj, zdaje się, że jesteś specjalistką od poznańskich łakoci - ja właśnie tam jadłam kiedyś takie małe nadziewane cudeńka o potocznej nazwie "pijaki" (?) Czy Tobie są znane?
Mamsan, ja je odkryłam dopiero tutaj, w nowym mieście. Nawet nie wiem, jak się nazywają ;)
OdpowiedzUsuńMaggie, jak mieszkałam w Twojej okolicy, chodziłam do takiej malutkiej cukierni, w której były bossskie gwiazdeczki nadziewane pomarańczową marmoladą. Uwielbiałam je! Każde miasto ma swoje łakocie ;) A o poznańskich "pijakach" nigdy nie słyszałam. Zapytam Mamy i dam znać ;) Sama jestem ciekawa, co to takiego.
Słodycze mnie nie kręcą zupełnie, za to kwiaty tak. Lilia cudna:)
OdpowiedzUsuńMuszę pokazać mój bukiet, w podobnej tonacji. Z hortensjami:)
Delie, z hortensjami ;) Musi być cudowny! A słodycze - zapomniałaś o makaronikach!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że zupełnie nie myślę o makaronikach jako o słodyczach:) Nie wiem czemu:) Makaronik to makaronik:)
OdpowiedzUsuńheheha ja od rana próbuje wkleic moją hortensję z ogrodu i nie umiem:(u mnie sa różowe i białe i limonkowe.Kobiety powiedzcie czemu jak chce wstawić zdjęcie w nagłówku podając link do zdjęcia nii zapisuje mi się?
OdpowiedzUsuńDelie, dla makaroniki to jedne z tych nasłodszych słodyczy ;)
OdpowiedzUsuńMartu, limonkowa hortensja? Poproszę o zdjęcie! Koniecznie. Jak wstawić? Ja wklejam linki z picasy. Masz na myśli nagłówek bloga?
Delie, miałam na myśli "dla mnie" ;) I na Twój bukiet też czekam!
OdpowiedzUsuńMasz rację:)
OdpowiedzUsuńZłapałam się latem na tym, że makaroniki wizualnie kręcą mnie bardziej niż smakowo:) Na wakacjach we Francji nie zjadałam ani jednego:) Za to zdjęć mam trochę:)
Delie, mnie jedzenie generalnie bardziej kręci fotograficznie niż kulinarnie ;)
OdpowiedzUsuńEwo ona nazywa sie limonkowa,ale wygląda jak biała:)Udało sie ,ale teraz musze popracowac nad wielkościa.Głowa mi pęka,więc chyba jutro.papa przepraszam za swoje gadanie nie na temat.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobnie:)
OdpowiedzUsuńEwo, z tego co wiem, to "pijaki" mają coś wspólnego z rogalami marcińskimi. Nadzienie z białego maku i orzechów. Ale do tego dochodzi jeszcze krem chyba... Nie pamietam dokładnie... No i jest w nich sporo alkoholu (stąd nazwa!)... Popytaj, proszę! A te gwiazdki to w której cukierni? Zdaje mi się, że dość dobrze przetarłam cukiernicze szlaki w okolicy, ale o gwiazdkach nie słyszałam... Poproszę o podpowiedź!
OdpowiedzUsuńThanks for sharing your beautiful work...
OdpowiedzUsuńNo i skusiłam się tym słodkim widokiem i do popołudniowej kawy schrupałam moje ulubione kinder bueno.
OdpowiedzUsuńZlitujcie się:)
OdpowiedzUsuńDopóki nie skończycie tego wątku to tu nie wchodzę!
Na pracy skoncentrować się nie mogę! Jeść mi się chce, piec mi się chce, a miałam taki ambitny plan do wyrobienia na dziś i chyba nic z tego:(
Zdjęcia jak zwykle piękne.
OdpowiedzUsuńA słodkości i ja lubię. Piec i jeść (niestety :))
zazdroszczę,że jeśc nie macie ochoty:)ja dopiero o tej porze wstawiłam sernik do piekarnika.60 minut jeszcze się nie położę.W lodówce sernik na zimno,na blacie murzynek i cantuccini z blogu księzniczki w kaloszach.Wszystko na imprezkę z okazji urodzin Młodego ooo juz po 24 czyli wczorajszych;)
OdpowiedzUsuńMartu, widziałam już ;) Piękna ta hortensja. A menu urodzinowe - fantazja! Wszystkiego NAJ dla Jubilata.
OdpowiedzUsuńDelie, tak myślałam ;)
Maggie, robię wywiad środowiskowy. Maszyna szukająca ruszyła ;)
Wong, it's nice to see you again ;)
makra - kinder bueno - moje Dziewczyny za tym przepadają!
li, koniec tematu :) Ja też już nie mogę!
magda, raz się żyje, a słodkie życie lepiej smakuje, prawda?
Pozdrawiam!
Ewa
Pięknie tu..czytam, czytam, przeczytałam wszystko i nie mogę wyjść z podziwu. Stworzyłaś czarujące miejsce, z przyjemnością będę tu zaglądać:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
ozzie, dziękuję! Jak miło ;) I zapraszam. Będzie mi jeszcze milej, jeślo zostaniesz na dłużej.
OdpowiedzUsuń