Zawsze myślałam, że to jedno i to samo. Do czasu, kiedy wprowadziłam się do naszego nowego domu. Oczywiście jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłam, był spacer po domu - od okna do okna. Od widoku do widoku. Bez widoku ;( Z jednaj strony głośna obwodnica, z trzech kolejnych stron domy sąsiadów. Potem rozpakowywałam kolejne kartony, goniłam uciekający czas i nie wracałam do tematu, bo przecież postanowiłam polubić to miejsce. A ja lubię duże okna. Okna na świat, po horyzont, na zachody i wschody słońca... Jednak kilka dni temu wybrałam się na spacer z Dziewczynami. Krótki, kilka kroków od naszego domu, wąziutką ścieżką wzdłuż płotów po sąsiedzku i na pobliską łąkę, a raczej pobliskie trawy po pas ;) I odkryłam swój widok po horyzont. I najsłodsze maliny, jakie jadłam w tym roku. Moje miejsce, w którym będę chwytała promienie zachodzącego słońca. I ciszę. Też po horyzont ;) Okruchy tego nieba łapiemy w małym oknie dziecięcej łazienki. To mój wizjer na świat, przez który zamierzam podglądać wieczorne chmury. Jak będą zachwycały, pobiegnę z aparatem na łąki łapać chwilę. I zajmie mi to najwyżej kilka minut ;) Już lubię te wieczorne ucieczki z domu. Na moment, który będę wykradała wyłącznie dla siebie.
Na dobranoc dwa kadry złapane dzisiaj wieczorem. Nie jest idealnie (słup wysokiego napięcia ;), ale jest znacznie lepiej niż się spodziewałam. Jest dobrze ;)
Piękne Masz widoczki :) ja mam bloki po dwóch stronach.
OdpowiedzUsuńJest dobrze, Ewo. I będzie dobrze!!!
OdpowiedzUsuńCisza po horyzont... Tego akurat zazdroszczę! Bardzo!
Dobrej nocy!
Są piękne, zwłaszcza to drugie.
OdpowiedzUsuńMiło jest pójść wąską ścieżką, żeby coś takiego zobaczyć:)
Dobranoc Ewo!
wow ale skłebione i puchate! nawet ten slup gra w takiej zlotej oprawie :) oswajasz miejsce...to dobrze, trzeba cos miec ulubionego, swojego... spokojnej nocy!
OdpowiedzUsuńnawet ten slup fajny..
OdpowiedzUsuńHemera, ja też za oknem mam sąsiadów. Po horyzonty muszę wyjść z domu ;) Ale są. Na wyciągnięcie ręki.
OdpowiedzUsuńMaggie, w stolicy też miałam ciszę po horyzont. I pola kapusty za płotem ;) Ale po takie widoki musiałam samochodem jeździć.
Delie, bardzo miło. Po to, żeby coś zobaczyć i po te maliny, które uciekają od sąsiadów przez płoty ;)
m.a.m.a., te skłębione, puchate skojarzyły mi się z wielką falą tsunami. Były ogromne. Zgarnęły dla siebie połowę dzisiejszego nieba ;)
Dobrej nocy,
Ewa
Qoopka, na tym zdjęciu rzeczywiście wydaje się trafiony kompozycyjnie ;) Ale wolałabym w tym miejscu piękne drzewo.
OdpowiedzUsuńcoś pięknego
OdpowiedzUsuńmnie strasznie wzruszają takie widoki, nie wiem dlaczego i je uwielbiam
spokojnej nocy :)
Cisza po horyzont - pięknie to nazwałaś. Ja też taką mam.
OdpowiedzUsuńCzekałam na pierwsze Twoje zdjęcia z okolicy. Piękne są. Uwielbiam góry, nie mogłabym zbyt długo bez nich wytrzymać.
A może na kolejnym spacerze odkryjesz nową ścieżkę z nowymi widokami, z drzewami...
Agatek, dzisiaj niebo zaskakiwało cały dzień. Było niezwykłe - z jednej strony błękit z delikatnymi białymi obłokami, a kawałek dalej ogromne, ciężkie burzowe chmury. A najpiękniej było dzisiaj właśnie wtedy, kiedy kąpałam Dzieci ;)
OdpowiedzUsuńMargaretka, ja chyba też polubię góry. Może dlatego los rzucił mnie w to miejsce? Żebym doceniła ich niezwykłość. Na pewno znajdę jeszcze niejdną swoją ścieżkę tutaj. Niejeden horyzont i niejedno miejsce, w którym będę chwytała chwile, które warto ocalić od zapomnienia ;)
Ewa
Ja powiem jeszcze raz szczęściara, szczęściara, szczęściara...! Po horyzont szczęściara...!
OdpowiedzUsuńDroga Ewo, zadziwia mnie spójność naszych myśli gdyż wczoraj, o zachodzie słońca ja biegałam od okna do okna mojego mieszkania z chęcią uchwycenia zachodzącego słońca - i udało się co za chwile zobaczysz... Kiedy szukałam mieszkania na zamianę, ponieważ czułam że to pierwsze z czasem nie będzie wystarczającym, założyłam sobie że to musi być drugie, no maksymalnie trzecie piętro. Obok pojawiło się jeszcze kilka obostrzeń ale kiedy weszłam do mojego aktualnego mieszkania jako ewentualny nabywca, wszystkie założenia legły w gruzach...Pisząc w jednym z moich ostatnich postów o mieszkaniu "na poddaszu" miałam na myśli czwarte piętro, nie ma już strychu, jesteśmy tylko my i przecudne widoki z okien - na wschód i na zachód. Na wschód nieograniczone niczym, z ruinami zamku na horyzoncie, na zachód pojawiają się już oczy sąsiadów ale zachód jest i tak piękny. Twój widok jest przecudny a ten słup - daje pewien klimat, pozdrawiam Cię, Ewa
OdpowiedzUsuńEwelajno, po horyzont szczęściara ;) Muszę to zapamiętać.
OdpowiedzUsuńEwamaison, mieszkanie na poddaszu z widokiem na wschody i zachody słońca. Marzenie. I po raz kolejny te pokrewne myśli ;)
Miłego dnia!
Ewa
cudne..
OdpowiedzUsuńBoskie!
OdpowiedzUsuń(mam ten sam problem ze zdjęciami nieba z mojego okna, są druty!całe mnóstwo! ggrrrr....)
buziam na dzień dobry
Euforka, ;)
OdpowiedzUsuńMagdalena, a jak wyjdziesz z domu, nie znajdziesz jakieść zakęconej wąskiej dróżki?
Miłego!
Ewa
dróżka się znajdzie, mam taką za domem, ale nigdy na nią nie wychodzę ... w ta pogodę potrzebuje kaloszy! hihihi ....
OdpowiedzUsuń... ja mam do wszystkich daleko, kurcze pieczone, noooo ...
Magdaleno, to doskonały pretekst, żeby kupić sobie jakieś fajne kalosze ;) Ty masz daleko? To, co ja mam powiedzieć?! Na kresach ;)
OdpowiedzUsuńEwa, wysłałam Ci @:)
OdpowiedzUsuńDelie, dziękujemy! Odpisałam ;)
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdjęcia! I te chmury niesamowite!
OdpowiedzUsuńPiękne niebo, nr 2 wręcz niebywałe . Fantastyczny widok z okna :)
OdpowiedzUsuńlibra, chmury tego dnia były obłędne!
OdpowiedzUsuńeWa, widok rzeczywiście zachwycający ;) Ale niestety nie z okna. Choć skrawki tego widoku owszem.
Dobrej nocy!
Ewa