21 października 2010

Spacery z Chłopcem i myśli moje nieposkładane

Uwielbiam spacery z Chłopcem. Jest ich za mało. Zdecydowanie za mało. Wiem, że powinnam zabierać Go do parku, do lasu, nad rzekę. Wiem, że powinnam znaleźć więcej czasu. Pokazywać Mu więcej, opowiadać, trzymać za rękę. Ale ostatnio ciągle się spieszyłam, ciągle za czymś goniłam, a kiedy przystwałam na chwilę, niebo pochmurniało, zrywał się wiatr i zostawaliśmy w domu. Dzisiaj obiecałam sobie, że to się zmieni. Że będzie więcej razem, wspólnie, spacerowo, odkrywczo i ciekawie. Mam nadzieję.
Dzisiaj mimo wiatru i chmurnego nieba wybraliśmy się na spacer. Liście tańczyły nam nad głowami, a Chłopiec śmiał się w głos. Patrzyłam na niego i myślałam, ile takich chwil straciliśmy. Muszę dzielić swój czas. Sprawiedliwie. Między troje. Każdy chce być z mamą. Sam na sam. Chce wyrwać tylko dla siebie bezcenne minuty, a ja czasami nie wiem, jak to wszystko pogodzić. Staram się. Bardzo. Wychodzi różnie. Raz lepiej. Raz gorzej. Chciałabym dać im wszystko. Na wszystko zasługują. Tylko nie starcza tego czasu. I sił czasami.
Patrzyłam dzisiaj, jak Chłopiec coraz odważniej maszeruje. Przechyla się przez barierki, coraz szybkiej biega, staje na górce i sprzedaje mi szelmowskie spojrzenie "mamo zbiegam ;)" . W takich chwilach boję się o Niego, chciałabym podbiec, zatrzymać, powiedzieć "nie", ale wiem, że muszę Mu pozwolić. Że musi zdobyć własne doświadczenie. Pierwsze własne upadki, z których sam powstanie. Pierwsze swoje górki, pierwsze swoje małe maratony pod wiatr, choć zimo i martwię się, czy ten spacer nie skończy się przeziębieniem. Bycie mamą. Rola, do której żadna z nas chyba nie jest przygotowana. Żadna książka, żadne mądre rady, żadne przyjaciółki, znajomi, ciocie, babcie, ani własne mamy nie powiedzą nam, jak to będzie. Bo każde macierzyństwo jest inne. Każdy mały Bohater ma dla swojej mamy inny scenariusz ;) I to właśnie jest najtrudniejsze i najpiękniejsze zarazem.
Rozpisałam się, ale myśli fruwały dzisiaj w mojej głowie jak jesienne liście na dzisiejszym spacerze. Teraz opadły. Idę zaparzyć sobie gorącej kawy i poczytam, co słychać u Was :)
Udanego dnia!

Od październik
Od październik
Od październik

25 komentarzy:

  1. zdjęcia rewelacja a myśli jak moje własne

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak Ewo, nie będziesz wiedziała dopóki sama nie doświadczysz. Mogłabym się podpisać pod dzisiejszym Twoim postem, bo często nachodzą mnie takie same refleksje. Dylematy rodzicielskie, rozterki matczyne, czasem nadopiekuńczość... wszystko okaże się czy dobrze postępowaliśmy gdy dorosną i gdy będą sobie musieli radzić w życiu sami. Jak ich do tego wyzwania dobrze przygotować... oto jest pytanie?
    Może intuicja mi podpowie...
    Miłego dnia!
    E.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ujęłaś w słowa myśli każdej z nas. Co tu więcej pisać.
    Piękne zdjęcia. Zwłaszcza ostatnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne są takie chwile i wiem z własnego doświadczenia- dorastają razem z nami i przechowywane są w serduchu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak, nikt nas, kobiet nie przyucza do tego, jak być mamą, jaką być mamą ...

    zdjęcia zachwycające, jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo lubię Twoje słowa :)
    i dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myśli moje własne, pobeczałam się przy czytaniu tego posta. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anno, chyba każda mama ma czasami taki bałagan w głowie, takie obawy i nadzieje.

    Enchocolatte, nadopiekuńczość była do niedawna moja mocną stroną ;) Na szczęście, dzięki M i Dzieciom, powoli z niej wyrastam.

    Delie, lubię takie chwile i lubię je chwytać. Takie jak liść, który przysiadł na kurtce Chłopca ;)

    Raincloud, mam w nim dużo miejsca na takie wspomnienia. Oby jak najwięcej z nich przetrwało.

    Magdaleno, czasami najlepszymi doradcami stają się nasze własne Dzieci. Jeśli tylko zjajdziemy czas, aby uważnie wysłuchać. I zrozumieć. Lubię takie rozmowy i mam nadzieję, że będzie ich teraz więcej i więcej.

    Pracownia Montmatre, dziękuję ;)

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Dragonfly, czyli wszystkie tak samo na to patrzymy. Wszystkie mamy takie rozterki. I emocje. I wybory. Oby jak najczęściej właściwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. czasem lubię nieposkładane myśli. zawsze lubię jesienne kolory.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pieknie to napisałaś...czuję tak samo przy każdym upadku Glusia, przy każdym jego nowym wyzwaniu - hamuję troche swe zapędy nadopiekuńczości bo wiem, że samodzielność to skarb, którego on nie zdobędzie gdy ja będę trzymała go ciągle za rękę...

    To zdjęcie maleńkiego liścia na ramieniu chłopca - cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podczytuję Twojego bloga regularnie, ale na komentarz czasem brakuje już czasu i chwili na zebranie myśli :-(

    Uważam, że jak na mamę, która ma trójkę dzieci, naprawdę bardzo dobrze sobie radzisz :-) Wiadomo, że nie zapewnimy naszym dzieciom tyle uwagi ile by potrzebowały czy tyle ile byśmy same chciały jej dać. Ale ważne, że się staramy i chcemy i nam zależy. Poza tym Twoje dzieci mają również siebie nawzajem, a to myślę też niesamowicie im pomaga i pomoże w życiu.

    Ja myślę o trzecim dziecku, ale boję się jak podołam, czy podołam... Obecnie najwięcej fizycznej pracy mam przy młodszym synu co często zajmuje mi sporo czasu, a starszy wymaga już czegoś więcej, wspólnej zabawy, wspólnego powygłupiania się, dzisiaj zaprosił mnie abym z nim poleżała na kanapie, tak po prostu... Też mi się wydaje, że czasem poświęcam mu za mało czasu, bo akurat młodszy jest głodny (i potrafi bardzo dobitnie to oznajmić:-)... hmm...trudne to wszystko.... no ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo :P

    Pozdrawiam gorąco
    Dag


    Life is life :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Człowiek z liściem na ... ramieniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ewo na temat bycia Mamą nie wiem nic.
    Mojej Mamie nie udało się niestety tego czasu podzielić. Może dlatego jestem bardziej niezależna i odważna? Ale brakowało mi Jej miłości bardzo, która pewnie była, ale nie w takim natężeniu jakiego potrzebowałam, Mimo wszystko kocham swoją Mamę. Dla mnie Ty jesteś Mamą idealną.
    Zdjęcia są przepiękne. To taka moja terapia na smutki.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  15. pięknie napisałaś o byciu Mamą, Twoje dzieci naprawdę mają szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam takiw same myśli. Przykro jest mi wtedy bardzo, że każda córka coś traci...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ewo, mysle ze kazdy kto ma dzieci tak wlasnie czuje... pieknie to ujelas wiec pisac wiecej nie bede a zdjecia ze spaceru po prostu cudne...!

    Milego wieczoru. M

    OdpowiedzUsuń
  18. ja jeszcze w kwestii zaproszenia do zabawy (o ile nikt mnie nie ubiegł?) - pokaż proszę co Ci w duszy gra - wybierz 3 piosenki, które są dla Ciebie ważne, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Ewo, a nas jest czworo:) Każdy jest inny. Kiedyś były zazdrości i zdziwienia i złości, ale teraz jest dobrze... Kochamy ją, choć nikt tego głośno nie wypowiada...

    OdpowiedzUsuń
  20. Ewo, bardzo dobrze Cię rozumiem. Bardzo! Prawie fizycznie cierpię z powodu, że nie mogę oferować siebie dla czwórki dzieci po równo. Zasypianie - zawsze kogoś nie zdążę utulić zanim zaśnie bo ktoś inny mnie "bardziej" potrzebuje. Spacer. Rozmowa. Przytulenie. Obcięcie paznokci, takie tam. No właśnie, to "bardziej". Komu zabrac, zeby innemu dac. Czas chociażby. Trudno to wiedzieć, i trudo wyważyć. Czesto łapię się ostatnio na myśli, że jedynakom wcale nie jest chyba źle, mają mamę i tatę tylko dla siebie i chyba pod tym względem też łatwiej rodzicowi. Bo wie, że daje z siebie 100% i ktoś to 100% otrzymuje. U nas ja czuję, że daję 100 albo i wiecej, a dzieci i tak pewnie czują ciagle niedosyt, nawet nie mysle na ile procent by ten mój "wkład" ocenily... Kiedy będziesz w Krakowie?

    OdpowiedzUsuń
  21. A wiesz, Ewo, ja-jedynaczka znajduję tu u Ciebie bardzo wiele cennych spostrzeżeń... Słów. I bardzo, bardzo Cię podziwiam. Takie potrójne rodzicielstwo - jak bardzo tego nie potrafię objąć nawet myślami. Moja babcia, która wychowała taką właśnie fantastyczną trójkę tłumaczyła mi, że miłości się nie dzieli, że miłość się mnoży... Że im więcej w domu dzieci - tym więcej miłości... Pewnie tak jest. Szkoda tylko strasznie, że nie można pomnożyć czasu...
    Ewo, wielkie ukłony! Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytam Wasze komentarze i sobie myślę, że wielkim szczęściem dla dziecka jest żyć w rodzinie, w której miłość się mnoży, a nie dzieli. To brzmi pięknie i musi być trudne, zwłaszcza że, jak pisze Maggie, czasu się nie mnoży:( Tym bardziej, że nawet przy jednym dziecku brak możliwości pomnożenia czasu jest bardzo bolesny:(

    Za to szacunek wielki dla takich rodziców jak Ewa!:)

    Niestety, znam rodziny gdzie większa liczba dzieci przekłada się głownie na większą frustrację rodziców, o mnożeniu miłości można tylko pomarzyć. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  23. Asieja, ja też lubię jesienne kolory. Zawsze.

    Dag, gdybym wiedziała, że będzie tak cieżko, nie zdecydowałabym się na trzecie Dziecko. Dzisiaj cieszę się, że nie wiedziałam ;)

    Polko, tego czasu nie da się chyba sprawiedliwie podzielić. I choć zdaję sobie sprawę, że czasami moim Dzieciom brakuje mamy, to jednak pocieszam się, że kiedy mnie zabraknie, będą miały siebie.

    Elfii, dziękuję ;)

    Ewelajno, u nas się mówi o tym głośno i często. I ja to uwielbiam.

    Karino, Ciebie podziwiam ogromnie. Nie wiem, jak sobie radzisz, ale kiedy zaglądam do Was, zawsze widzę uśmiech i dobrą zabawę. Ukłony. Czapka z głowy ;) A do Krakowa wybieram się, jak przysłowiowa sójka za morze. Mam nadzieję, że dotrę w listopadzie. I na pewno dam znać. Przy okazji zapraszam do nas. Dzieci miałyby się z kim bawić ;)))

    Maggie, mnoży się miłość, ale czasami również troski, frustracje i te emocje, których nie chciałoby się mnożyć. A czas trzeba dzielić. Ale warto. Wiem, że warto.

    Delie, jak napisałam przed chwilą, wszyskie emocje się mnoży i trzeba nieustannie pracować nad tym, aby pomnożyć jak najwięcej tych dobrych. Jeśli mam bardzo zły dzień, wolę spędzić z Dziećmi zdecydowanie mniej czasu, ale nie dać im odczuć, że jest źle. Dzieci są jak lustro, w którym oglądam siebie. Swoje nastroje. Swoje niepokoje. Swoje radości. I złości. Widzą wszystko. Wszystko czują. I dlatego wiem, że muszę się starać.

    Bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze. To był dla mnie ważny post. Ważne myśli nieposkładane.

    Udanego piątku!
    Weekend stoi za progiem ;)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  24. Elfii, nikt mnie jeszcze do tej zabawy nie zapraszał ;) Dziękuję. Z przyjemnością się przyłączę, choć będzie to trudne zadanie. Jest tyle muzyki w mojej głowie. Tyle ulubionej! Pomyślę i napiszę.

    Pozdrowienia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  25. Ewo, Twoje rozterki są mi świetnie znane - odkąd zostałam mamą po raz drugi, czyli od 3,5 roku, wciąz mam poczucie winy a to wobec jednego, a to wobec drugiego. Staram się o chwile "pojedynczych" wyjść czy zabaw, ale czasem ręce opadają (szczególnie jak mówią jedno przez drugie, a ja nie wiem, kogo słuchać:). Jak dzielić czas i uwagę na troje, nawet nie chcę sobie wyobrażać;) Z miłością nie ma problemu. Problem jest z czasem, cierpliwością, z poczuciem, że mamie też się coś od życia należy:) Mnie wiele daje udział w warsztatach bazujących na książkach Faber/Mazlish, mam nadzieję, że pomogą choć trochę "poskładać myśli".
    Pozdrawiam!
    P.S. czy Ty pracujesz?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)