Klasowe Andrzejki w szkole Starszej Siostry. Czwartkowe przedpołudnie i pierwszy śnieg w prezencie. Wosk lany przez wielki klucz. Różowa świeczka z maleńkim kwiatkiem, od którego nie mogłam oderwać wzroku, kiedy zostałam Strażniczką Gorącego Garnka. A wokół roześmiany tłum szczęśliwych pierwszoklasistów. Szczęśliwych, bo zamiast lekcji były wróżby i słodycze. Bo za oknem roztańczone białe płatki śniegu. Bo za chwilę piątek, który niesie ze sobą wymarzony weekend. Bo Pani tego dnia nie była Panią, tylko Wszechwiedzącą Wiedźmą ;) Jakże piękną Wiedźmą!
Kim będę, kiedy dorosnę? Jakie zwierzę pojawi się w moim domu? My już wiemy ;) Nie było tak źle, biorąc pod uwagę, że klasowe koleżanki wylosowały aligatora i hipopotama, a koledze wywróżono karierę kosmetyczki.
Lanie wosku, podglądanie przyszłości, odkrywanie tajemnic, które przed nami. I ten kwiatek ;)
Kto w najbliższym roku poleci do Australii? Chętnych było wielu ;) Niestety but Starszej Siostry nie przekroczył pierwszy klasowego progu. Musimy zaczekać. Może za rok się uda?
A na koniec coś, co sprawiło, że na twarzy Dziewczynki zagościł szeroki uśmiech. Czy jest coś słodszego niż pączek? W dodatku pączek posypany cukrem pudrem ;)
Tak było w czwartek. W szkole. A wieczorem, kiedy już Młodsza Siostra i Chłopiec zasnęli, czytaliśmy z Dziewczynką woskowe cienie. Pierwszy - bardzo elegancki but na obcasie. Kolejne to twarze. Wiele różnych twarzy. Męskich twarzy z pięknymi czuprynami i dużymi nosami. Po każdym kątem inna. Jak film o ludziach, których jeszcze nie znamy, a których spotkamy na swojej drodze.
Dzisiaj swoje pierwsze Andrzejki świętowała Młodsza Siostra. W przedszkolu. Ciekawa jestem, jakie koleje losu dla siebie wybrała wśród kolorowych wstążeczke i karteczek w balonie ukrytych. Dam znać. A tymczasem udanego popołudnia Wam życzę. Ze słońcem za oknem i bez korków na ulicach ;)
pantofelek Kopciuszka!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńcudnie opowiedziana zdjęciami historia
Ten pantofelek przeuroczy!:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam Andrzejkowe imprezy szkolne:) Miły, polski zywczaj:)
Jakie wspaniale Andrzejki...! i kapelusz dziewczynki... tutaj niestety takie swieto nie jest znane i nic takiego sie nie robi... M
OdpowiedzUsuńAle zabawa przednia!
OdpowiedzUsuńSwietne :) I ten pantofelek ! :) ....ech zatęskniłam za czasami szkolnymi ;)
OdpowiedzUsuńMartu, powiem Starszej Siostrze, jak tylko wróci ze szkoły ;) Będzie zachwycona. Choć tak sobie teraz myślę, co miałby ten pantofelek Kopciuszka oznaczać... I ci mężczyźni wokół pantofelka.
OdpowiedzUsuńDelie, ja nie pamiętam swoich szkolnych imprez Andrzejkowych. Może gdybym miała jakieś zdjęcia? Może gdybym wracała do nich czasami pamięcią? Dzisiaj nie potrafię odkurzyć tamtych wspomnień. Niestety.
Mamsan, do niedawna sama lałam wosk w wieczór Andrzejkowy.
Dragonfly, zabawa była wspaniała.
Anik, sama chętnie wróciłabym do szkoły. Lubiłam szkolną ławkę i wieczory nad książkami.
Pozdrawiam!
Ewa
Ależ piękne zdjęcia :] Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam takie wyjątkowe dni w szkole. Do dzisiaj pamiętam wrażenia i emocje, jakie im towarzyszyły.
OdpowiedzUsuńpantofelek Kopciuszka oznacza po prostu bajkowe życie:)
OdpowiedzUsuńPantofelek wyszedł uroczy. I mężczyźni z wypisanym na twarzy silnym charakterem u stóp Twojej córki! Chociaż ten z lewej to chyba krasnoludek :)
OdpowiedzUsuńpantofelek wow! kwintesencja "pantoflowatości":):)
OdpowiedzUsuńja mam też miłe wspomnienia zabaw andrzejkowych-konkretnie jednej- były wróżby, lanie wosku...
kiedyś babcia robiła takie zabawy bo dziadek miał na imie Andrzej a teraz-kiedy umarł jakoś ten dzień u nas "grobowo"przebiega...
cóż...
pozdrawiam najcieplej, napisałam@
świetna zabawa:) dzięki Tobie Ewo wrócę dziś wspomnieniami do moich szkolnych wieczorów andrzejkowych, pamiętam, że je uwielbiałam i że oprócz lania wosku, układania butów, było też obieranie jabłka, w którym chodziło chyba o to kto będzie miał dłuższą skórkę(?) i jeszcze były 2 serca, które na jednej stronie miały wypisane imiona, na jednym żeńskie na drugim męskie, kłuło się to serce szpilką i sprawdzało w jakie imię trafiło, takie imię miał mieć przyszły mąż/żona:) oj działo się:)
OdpowiedzUsuńW tym roku nie bylo wosku,jakos tak nie podrodze, nie ta chwila.
OdpowiedzUsuńDziś choć napatrze się na Wasze cuda. Oj magia magia.
Bardzo lubię przenosić się w te dziecięce beztroskie dni razem z Twoimi opisami i zdjęciami Ewo. Człowiek od razu przypomina sobie te najfajniejsze lata kiedy wystarczyło mieć niewiele a człowiek był najszczęśliwszą istotą pod słońcem!
OdpowiedzUsuńZa te emaliowe naczynia dałabym się pociąć :)
Ależ bym się wprosiła na filiżankę dobrej herbaty do Ciebie!
Jak tu ładnie biało :) Pamiętam te czasy z podstawówki... Jesteś zdjęciową czarodziejką!
OdpowiedzUsuńEwo! Sztuka prostoty jest dostępna na www.dobreksiazki.pl.
OdpowiedzUsuńPorcelanowy Blog, wyjątkowe dni w szkole zawsze są najfajniejsze. Szkoda, że tych andrzejkowych nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńMartu, bajkowe życie ;) Podoba mi się bardzo. Zapamiętam.
Małgorzato, mężczyźni u stóp mojej Córki! Dzisiaj niech zostanie ten Krasnoludek :) A pozostałych Panów zapraszam później.
Mimi, mój teść ma na imię Andrzej, jednak Andrzejki sprowadzają się do uroczystej imienowej kolacji. Też miłe ;) Dziękuję za @. Pomysł podoba mi się bardzo.
Miko, serca z imionami pamiętam, ale o skórce jabłka czytam po raz pierwszy. Ciekawe, co oznaczała długość skórki ;) Długość życia? Nauki? Pamiętasz?
Hannah, magia była prawdziwa. Każdą zabawę przerywało czary mary, hokus pokus, abrakadabra, a mi się się cisnęło na usta jeszcze halabalu, którym najczęściej czarowaliśmy w stolicy ;)
Polko, emaliowe naczynia rzeczywiście stanowią teraz rzadkość. Dzięki Tobie zwróciłam uwagę na ten garnuszek ;) A na filiżankę pysznej gorącej herbaty zapraszam. Jest doskonała na dzisiejsze mrozy.
Praline, biało za oknem, więc pomyślałam, że będzie się dobrze komponowało ;) Zdjęciowa czarodziejka - piękny komplement. Dziękuję!
Anonimowy, dziękuję!
Pozdrawiam!
Ewa
Ale super :)
OdpowiedzUsuńI wiesz Ewo, fantastyczne pomysły widzę, że Pani Wiedźma miała.
Suuuper :).
I powiem szczerze, że zazdroszczę Ci możliwości uczestniczenia w życiu klasy starszej Siostry.
:)
PS
u mnie było tradycyjnie... zamążpójście, ale taka wróżba z Australia znacznie lepsza dla takich pierwszaków :).
Pamietam czerwone uszy kolegi, który wg wróżby miał pierwszy się ożenić... :( wstydu i zmieszania było więcej niż zabawy :).
Wspaniała impreza, musiało być bombowo! Pozdrawiam, a na Australię warto czekać!:)
OdpowiedzUsuńZosiu, mi też bardzo spodobał się pomysł z Australią ;) A uczestniczenie w życiu klasy jest kwestią czasu - wiem dobrze, że nadejdzie taki dzień, w którym Starsza Siostra poprosi mnie, abym została w domu.
OdpowiedzUsuńPaulino, było bombowo. A na Australię czekamy cierliwie. Na pewno warto!
Moc pozdrowień!
Ewa