Łódeczka test wodny przeszła pomyślnie, choć nie trwał on długo. Burza w miseczce na płatki rozpętana przez Młodszą Siostrę zniszczyła żagiel i nasza jedyna żaglówka dołączyła z powrotem do łupinek oczekujących na plastelinę i wykałaczkowy maszt. Jeśli uda nam się zakończyć orzechową akcję, dam znać. Bardzo bym chciała, bo oczami wyobraźni już widzę bitwę morską z udziałem kilkanastu małych orzechowych żaglowców ;)
Od grudzień |
Od grudzień |
Od grudzień |
Od grudzień |
Od grudzień |
Od grudzień |
Młodsza Siostra ostatnio stała się bardzo twórcza wokalnie i recytatorsko. Opowiada nam też bajki na dobranoc i "czyta" książki, które pożycza od Starszej Siostry. Te po polsku i te po angielsku z sobie tylko znanym, ale chwytającym za serce akcentem. Momentami bardzo brytyjskim ;) Wszelkie uwagi zwrócone Dziewczynce trafiają w powietrze. Zdecydowanie dotarliśmy do etapu "wiem najlepiej i już".
Dziewczynka: "Kto to jest?"
Ja: "Księżniczka"
Dziewczynka: "I księć"
Ja: "Książę"
Dziewczynka: "Mówi się księć"
Ja: "Nie kochanie, mówi się książę"
Dziewczynka: "Ale książę to jest po chińsku!"
Dziewczynka: "I co za to dostanę?"
Ja: "Wszystko!"
Dziewczynka: "Wszystko?!"
Ja: "Tak"
Dziewczynka: "I jeszcze co?"
Czas świąteczny, więc śpiewamy kolędy. Polskie, tradycyjne. Staram się wybierać te prostsze, abyśmy mogli śpiewać wspólnie. Jednak Młodsza Siostra ponad wszystko ceni sobie improwizację. Ostatnio zanuciła nam w rytm jednej z kolęd taką własną pastorałkę:
"Pierwsza kolęda, od niej ją znam
Żwir i cement nie straszne nam" :)
Bob budowniczy wkradł się niepostrzeżenie w nasze święta. Cudnie.
Dobrej nocy!
Padłam:)Wszystkie kabarety siadają:) Jest przeurocza, zwłaszcza, że z pewnością dochodza do tego minki :)
OdpowiedzUsuńOrzechowe łódeczki bardzo fotogeniczne.
Pozdrawiam późnowieczornie!
Od jakiegoś czasu planuję z synkiem zrobić podobne łódeczki, ale nie mamy w domu właśnie plasteliny :-) Czas zrobić poważne zakupy w sklepie papierniczym ;-)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie bardzo mi się podoba, jest jakieś takie romantyczne :-))
Kolęda - super :-)
Ewo, Ty nawet z łupinki orzecha potrafisz zrobić dzieło sztuki, zdjęcia boskie. A te z rozświetlonym "morzem" to już ach!
OdpowiedzUsuńFajne te Wasze rozmowy:-)
Dobranoc!
Jeszcze trochę i będziemy prosić o fonię...:) Łódeczki urody przecudnej - też chce takie...
OdpowiedzUsuńŚpiewanie kolęd z dziećmi to też taka małą praca w kierunku ich późniejszych żywych wspomnień. Naprawdę fajna z Ciebie Mama:)
Najpiękniejszych snów, Ewo, a każdego kolejnego dnia cudnych kolęd wyśpiewanych!
pastorałka robi wrażenie :)))))
OdpowiedzUsuńa łódeczki jak z Pana Maluśkiewicza :) cudne.
już wcześniej chciałam to powiedzieć, bardzo mi się podoba Twój stół. Taki bardzo fotogeniczny :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia magiczne ...
dialogi z córką - bezcenne :)
Roześmiałam się w głos:) Dialogi i pastorałka Dziewczynki mnie powaliły:) Wszystko to podejrzanie mało:)))
OdpowiedzUsuńŻaglówki przeurocze:) Uświadomiłaś mi, że też nie mamy w domu plasteliny:)
no usmiałam się setnie :)) takie dialogi rozczulają i az się chce je zapisać zeby nie zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńA ta pastorałaka - no bardzo nowoczesna :)
you always inspire me!
OdpowiedzUsuńthis series is one of my fav ever (ok I know, I say this thing for all of your post!), very very funny and sweet!
i love the heart photo, love love!!!
Ach, to się teraz wyjaśniło!
OdpowiedzUsuńBo wyczytałam w poprzednim poście, ze łódeczki będą z laskowych łupinek!!!
Ale te z włoskich orzeszków też piękne! Cudne! I cudnie sfotografowane! Z tymi światełkami... Ze szklanym odbiciem... Każde zdjęcie - majstersztyk!
A orzechowe serduszko - boskie!
Ewo, uściski serdeczne!
PS Sprawdziłam :-) Napisałaś w tamtym poście, że z laskowych ;-)))
OdpowiedzUsuńUff, już myślałam, że mam omamy jakieś...
Bo tak oto rodzą się prawdziwi artyści :-)… po co śpiewać stare skoro można nowe. Urocze!
OdpowiedzUsuńMiko, minki i gesty. Zawsze.
OdpowiedzUsuńDag, właśnie kupiłam kolejne opakowanie, jednak patrząc na przedświąteczny zapał Dziewczyn do prac manualnych, nie starczy na długo.
Patrycjo, ostatnie zdjęcie kojarzy mi się z marynarzami, którzy wracają do domu na święta. A wiem coś o takich powrotach i oczekiwaniu, bo w mojej rodzinie było (i nadal jest) kilku marynarzy ;)
Ewelajno, już dawno o tym myślałam, ale nie mam pojęcia, jak zmieścić takie nagranie na blogu. Chyba powinnam uśmiechnąć się do Delie ;)
eWo, zapomniałam o tym Panu, ale masz rację!
Magdaleno, lubię ten stół. Szczególnie, kiedy robię zdjęcia ;) W innych okoliczność bywa mało praktyczny.
Delie, my już mamy, ale chyba nie na długo - jak mawia Miś Olo. Kupiłam też nowe kredki dla Chłopca, bo Starsza Siostra niechętnie dzieli się tymi, które ostatnio dostała ;)
Anik, właśnie dlatego zapisuję.
LM photografic, thank you :)
Maggie, a ja byłam przekonana, że pisałam o orzechach włoskich!
Betelgeze, muszę kiedyś zapisać bajki opowiadane przez Dziewczynkę. Wtedy dopiero puszcza wodze swojej wyobraźni!
Pozdrawiam serdecznie!
ewa
Te ludeczki swietne i przypomnialas mi, ze ostatnio robilam chyba podobne jak bylam dzieckiem... z pastoralki i dialogow usmialam sie bardzo, uwielbiam te dzieciece rozmowy a zdjecia piekne, wszystkie... M
OdpowiedzUsuńGenialne!Także sobie z Helą takie zrobimy,macie świetne pomysły!
OdpowiedzUsuńEwo
OdpowiedzUsuńzobaczywszy tę łódeczkę przypomniała mi się bajka o Myszce Kundzi, która w takiej podróżowała, szkoda że tytułu nie pamiętam;/
dialogi przezabawane:)
pozdrawiam serdecznie!
Żaglówka przecudna. Już widzę w niej jakąś Calineczkę, która płynie w nij na oceany....:-)
OdpowiedzUsuńDialogi kapitalne. Ja się zgadzam, wszystko to za mało (tak samo jak "świat to za mało). ;-)
Fantastyczny pomysł z łódeczkami;) a do tego jak się pięknie prezentują na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńNaprawde Cie podziwiam, potrafisz wyczarowac niesamowite rzeczy z prostych codziennych elementow i dodatkowo tak pieknie to wyeksponowac- slicznie z przyjemnoscia czekam na kolejne zdjecia i inspiracje. Pozdrawiam cieplutko zza wielkiej wody:)
OdpowiedzUsuńMamsan, ja nie pamiętam bym takie robiła, ale teraz nadrabiam zaległości ;)
OdpowiedzUsuńUchwycić chwilę, :)
Mimi, nie znam tej bajki. Dasz znać, jak przypomnisz sobie tytuł?
Dragonfly, o tak - doskonała dla Calineczki!
Pysiula, dziękuję ;)
Kamanko, staramy się, aby nasze zwyczajne dni były choć trochę niezwykłe. Czasami się udaje ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Ewa
Zdjęcia jak zwykle zaczarowane. Odmawiasz jakieś zaklęcia do aparatu przez wciśnięciem migawki? Dialogi z młodszą siostrą słodkie :)
OdpowiedzUsuńMałgorzato, zaklęcia przed wciśnięciem mogawki? Wiesz, to całkiem dobry pomysł ;) Spróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewa
Piękna ta żeglująca łódeczka.... A cała flota - to dopiero byłby widok!!
OdpowiedzUsuńZ orzechowej skorupki można też zrobić Jezuskowy żłóbek. Wystarczy ulepić z plasteliny, masy solnej etc. kukiełkę, taką najprostszą, zawinąć ją w skrawej higienicznej chusteczki i ułożyć wygodnie w skorupce. A potem żłóbek nakleić na kartonową gwiazdkę (można też przykleić Jezuska). I już! Wczoraj moja Kruszyna z miłości do Jezuska rozmontowała całość na drobne części... Ściskam ciepło, C.