13 grudnia 2010

Orzechowa żaglówka

Tylko jedna, bo na więcej zabrakło plasteliny. W sobotę Dziewczyny z takim zapałem tworzyły szklane kule czyli brokatowe słoiki, że na niedzielne orzechowe łódeczki Chłopca plasteliny już nie wystarczyło. Jednak wszystko przed nami, bo choć orzechy zostały zjedzone (głównie przeze mnie), to jednak łupinki czekają na swoje żagle i mam nadzieję, że niebawem wypłyną w swój pierwszy rejs :) Młodsza Siostra po skosztowaniu pierwszego orzecha, oznajmiła, że są surowe i powinnam je upiec. Może czas na ciasto orzechowe?
Łódeczka test wodny przeszła pomyślnie, choć nie trwał on długo. Burza w miseczce na płatki rozpętana przez Młodszą Siostrę zniszczyła żagiel i nasza jedyna żaglówka dołączyła z powrotem do łupinek oczekujących na plastelinę i wykałaczkowy maszt. Jeśli uda nam się zakończyć orzechową akcję, dam znać. Bardzo bym chciała, bo oczami wyobraźni już widzę bitwę morską z udziałem kilkanastu małych orzechowych żaglowców ;)

Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień

Młodsza Siostra ostatnio stała się bardzo twórcza wokalnie i recytatorsko. Opowiada nam też bajki na dobranoc i "czyta" książki, które pożycza od Starszej Siostry. Te po polsku i te po angielsku z sobie tylko znanym, ale chwytającym za serce akcentem. Momentami bardzo brytyjskim ;) Wszelkie uwagi zwrócone Dziewczynce trafiają w powietrze. Zdecydowanie dotarliśmy do etapu "wiem najlepiej i już".

Dziewczynka: "Kto to jest?"
Ja: "Księżniczka"
Dziewczynka: "I księć"
Ja: "Książę"
Dziewczynka: "Mówi się księć"
Ja: "Nie kochanie, mówi się książę"
Dziewczynka: "Ale książę to jest po chińsku!"

Dziewczynka: "I co za to dostanę?"
Ja: "Wszystko!"
Dziewczynka: "Wszystko?!"
Ja: "Tak"
Dziewczynka: "I jeszcze co?"

Czas świąteczny, więc śpiewamy kolędy. Polskie, tradycyjne. Staram się wybierać te prostsze, abyśmy mogli śpiewać wspólnie. Jednak Młodsza Siostra ponad wszystko ceni sobie improwizację. Ostatnio zanuciła nam w rytm jednej z kolęd taką własną pastorałkę:

"Pierwsza kolęda, od niej ją znam
Żwir i cement nie straszne nam" :)


Bob budowniczy wkradł się niepostrzeżenie w nasze święta. Cudnie.
Dobrej nocy!

23 komentarze:

  1. Padłam:)Wszystkie kabarety siadają:) Jest przeurocza, zwłaszcza, że z pewnością dochodza do tego minki :)
    Orzechowe łódeczki bardzo fotogeniczne.
    Pozdrawiam późnowieczornie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu planuję z synkiem zrobić podobne łódeczki, ale nie mamy w domu właśnie plasteliny :-) Czas zrobić poważne zakupy w sklepie papierniczym ;-)
    Ostatnie zdjęcie bardzo mi się podoba, jest jakieś takie romantyczne :-))
    Kolęda - super :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo, Ty nawet z łupinki orzecha potrafisz zrobić dzieło sztuki, zdjęcia boskie. A te z rozświetlonym "morzem" to już ach!
    Fajne te Wasze rozmowy:-)

    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze trochę i będziemy prosić o fonię...:) Łódeczki urody przecudnej - też chce takie...
    Śpiewanie kolęd z dziećmi to też taka małą praca w kierunku ich późniejszych żywych wspomnień. Naprawdę fajna z Ciebie Mama:)
    Najpiękniejszych snów, Ewo, a każdego kolejnego dnia cudnych kolęd wyśpiewanych!

    OdpowiedzUsuń
  5. pastorałka robi wrażenie :)))))
    a łódeczki jak z Pana Maluśkiewicza :) cudne.

    OdpowiedzUsuń
  6. już wcześniej chciałam to powiedzieć, bardzo mi się podoba Twój stół. Taki bardzo fotogeniczny :)

    zdjęcia magiczne ...
    dialogi z córką - bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Roześmiałam się w głos:) Dialogi i pastorałka Dziewczynki mnie powaliły:) Wszystko to podejrzanie mało:)))
    Żaglówki przeurocze:) Uświadomiłaś mi, że też nie mamy w domu plasteliny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. no usmiałam się setnie :)) takie dialogi rozczulają i az się chce je zapisać zeby nie zapomnieć :)
    A ta pastorałaka - no bardzo nowoczesna :)

    OdpowiedzUsuń
  9. you always inspire me!
    this series is one of my fav ever (ok I know, I say this thing for all of your post!), very very funny and sweet!

    i love the heart photo, love love!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, to się teraz wyjaśniło!
    Bo wyczytałam w poprzednim poście, ze łódeczki będą z laskowych łupinek!!!
    Ale te z włoskich orzeszków też piękne! Cudne! I cudnie sfotografowane! Z tymi światełkami... Ze szklanym odbiciem... Każde zdjęcie - majstersztyk!
    A orzechowe serduszko - boskie!
    Ewo, uściski serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  11. PS Sprawdziłam :-) Napisałaś w tamtym poście, że z laskowych ;-)))
    Uff, już myślałam, że mam omamy jakieś...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo tak oto rodzą się prawdziwi artyści :-)… po co śpiewać stare skoro można nowe. Urocze!

    OdpowiedzUsuń
  13. Miko, minki i gesty. Zawsze.

    Dag, właśnie kupiłam kolejne opakowanie, jednak patrząc na przedświąteczny zapał Dziewczyn do prac manualnych, nie starczy na długo.

    Patrycjo, ostatnie zdjęcie kojarzy mi się z marynarzami, którzy wracają do domu na święta. A wiem coś o takich powrotach i oczekiwaniu, bo w mojej rodzinie było (i nadal jest) kilku marynarzy ;)

    Ewelajno, już dawno o tym myślałam, ale nie mam pojęcia, jak zmieścić takie nagranie na blogu. Chyba powinnam uśmiechnąć się do Delie ;)

    eWo, zapomniałam o tym Panu, ale masz rację!

    Magdaleno, lubię ten stół. Szczególnie, kiedy robię zdjęcia ;) W innych okoliczność bywa mało praktyczny.

    Delie, my już mamy, ale chyba nie na długo - jak mawia Miś Olo. Kupiłam też nowe kredki dla Chłopca, bo Starsza Siostra niechętnie dzieli się tymi, które ostatnio dostała ;)

    Anik, właśnie dlatego zapisuję.

    LM photografic, thank you :)

    Maggie, a ja byłam przekonana, że pisałam o orzechach włoskich!

    Betelgeze, muszę kiedyś zapisać bajki opowiadane przez Dziewczynkę. Wtedy dopiero puszcza wodze swojej wyobraźni!

    Pozdrawiam serdecznie!
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  14. Te ludeczki swietne i przypomnialas mi, ze ostatnio robilam chyba podobne jak bylam dzieckiem... z pastoralki i dialogow usmialam sie bardzo, uwielbiam te dzieciece rozmowy a zdjecia piekne, wszystkie... M

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne!Także sobie z Helą takie zrobimy,macie świetne pomysły!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ewo
    zobaczywszy tę łódeczkę przypomniała mi się bajka o Myszce Kundzi, która w takiej podróżowała, szkoda że tytułu nie pamiętam;/
    dialogi przezabawane:)

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Żaglówka przecudna. Już widzę w niej jakąś Calineczkę, która płynie w nij na oceany....:-)

    Dialogi kapitalne. Ja się zgadzam, wszystko to za mało (tak samo jak "świat to za mało). ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fantastyczny pomysł z łódeczkami;) a do tego jak się pięknie prezentują na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawde Cie podziwiam, potrafisz wyczarowac niesamowite rzeczy z prostych codziennych elementow i dodatkowo tak pieknie to wyeksponowac- slicznie z przyjemnoscia czekam na kolejne zdjecia i inspiracje. Pozdrawiam cieplutko zza wielkiej wody:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mamsan, ja nie pamiętam bym takie robiła, ale teraz nadrabiam zaległości ;)

    Uchwycić chwilę, :)

    Mimi, nie znam tej bajki. Dasz znać, jak przypomnisz sobie tytuł?

    Dragonfly, o tak - doskonała dla Calineczki!

    Pysiula, dziękuję ;)

    Kamanko, staramy się, aby nasze zwyczajne dni były choć trochę niezwykłe. Czasami się udaje ;)

    Pozdrawiam serdecznie!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdjęcia jak zwykle zaczarowane. Odmawiasz jakieś zaklęcia do aparatu przez wciśnięciem migawki? Dialogi z młodszą siostrą słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Małgorzato, zaklęcia przed wciśnięciem mogawki? Wiesz, to całkiem dobry pomysł ;) Spróbuję.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna ta żeglująca łódeczka.... A cała flota - to dopiero byłby widok!!
    Z orzechowej skorupki można też zrobić Jezuskowy żłóbek. Wystarczy ulepić z plasteliny, masy solnej etc. kukiełkę, taką najprostszą, zawinąć ją w skrawej higienicznej chusteczki i ułożyć wygodnie w skorupce. A potem żłóbek nakleić na kartonową gwiazdkę (można też przykleić Jezuska). I już! Wczoraj moja Kruszyna z miłości do Jezuska rozmontowała całość na drobne części... Ściskam ciepło, C.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)