W naszym domu. Wczoraj. Przez jakiś czas. Na szczęście :) A szczęście było nie do opisania. W oczach Starszej Siostry, na policzkach Chłopca, w głosie Młodszej Dziewczynki. Zapach szczęścia wypełnił cały dom. A potem został już tylko zapach szczeniaków, który Starsza Siostra uznała za mało pachnący ;) Trafiły do nas przypadkiem, prosto z ulicy, choć na niej też przypadkiem się znalazły. Pięć małych wyżłów na miękkich łapach. Nieporadne kroki, małe mokre nosy kreślące ślady na kuchnnej podłodze, uszy wpadające do miski i te psie spojrzenia. Małe jest piękne.
Właściciele odebrali je późnym popołudniem i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, żadne z Dzieci nie prostestowało przy rozstaniu z czworonożnymi przyjaciółmi. Nie było fochów, smutków ani łzawych pożegnań, co wydawało mi się niuniknione. Wszyscy wrócili do swoich zajęć tak, jakby nic szczególnego w międzyczasie się nie wydarzyło. Nie spodziewałam się takiego happy endu ;)
To ostatnie zdjęcie lubię najbardziej. Dialog bez słów, niewidzialna nić porozumienia. Tylko Starsza Siostra to potrafi. Z każdym napotkamym zwierzakiem.
Dzisiaj dużo ziarna i BW. Było ciemno, a ja nie miałam lampy. Zresztą nie lubię lampy, a ziarno owszem ;) Najważniejsze, że udało się chwycić tych kilka chwil.
Za oknem zaczął pruszyć śnieg, w tle cicho rozbrzmiewa
Arvo Pärt odkryty u
Maggie, a na biurku pachnie pomarańczowa herbata. Chłopiec śpi w swoim pokoju. Kiedy się obudzi, pojedziemy na zajęcia do przedszkola. A wieczorem, kiedy zaśnie już cały dom, zaparzę sobie pysznej kawy i będziemy z Delie tworzyły kolaże na jutrzejszą
Noc Mandarynkowych Lampionów ;)
AAAAAAAAAAAAAAAAA!
OdpowiedzUsuńCoś obłędnego...
Dzieci i psy. Nic piękniejszego!
Piękne to ziarno. Piękne B&W.
I wyżły...
Bo ja mam jednego. Nie jest to wyżeł niemiecki - my mamy Węgra :-) wobec czego nie jest nakrapiany. Te 'Wasze' to najprawdziwsze cudaki! Mam do tej rasy wielką słabość. Zresztą słabość mam do wszystkich psów!
PS A jak zareagowała na nowych przybyszy Wasza psinka?
Maggie, nasz metr szczęścia to straszna zadrośnica. Na widok takiej piątki dostałaby ataku serca, więc wyżłowe oblężenie przeczekała na górze w naszej sypialni ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe. Z ziarnem szczególnie :) Też lubię takie oglądać.
OdpowiedzUsuńNo a pieski... urocze. Uwielbiam te stworzenia. Intensywnie ostatnio myślę o zwierzaku, innym niż świnka czy rybki :)
Też lubię takie chwile spokoju, gdy dzieci śpią. Czas na oddech :)
Czy zdjęcia lampionów można jeszcze przysłąć? Na pocztę?
Magdo, zwierzak inny niż świnka czy rybki? Czyli pewnie kot lub pies :) Wyżły są cudne! Wszystkie na sprzedaż. Na lampiony czekamy dzisiaj do północy, więc zapraszam!
OdpowiedzUsuńMaggie, kiedy słucham tego utworu, niemogę oprzeć się wrażeniu, że powstał właśnie zimą. Kiedy za oknem sypał śnieg. Jest piękny i ma w sobie niesamowity spokój. A ja teraz takiego właśnie spokoju bardzo potrzebuję. Jak dobrze, że wpadłaś na pomysł swojego muzycznego kalendarza andwentowaego!
Pozdrawiam!
Ewa
Cieszę się bardzo, że było ciemno. Że nie lubisz lampy. I że lubisz ziarno. Zdjęcia mnie zaczarowały - wyszły przepięknie...
OdpowiedzUsuńOczu nie mogłam oderwać, ale to pewnie też z tęsknoty za jakimś własnym czworonogiem do przytulania :)
Ech, jakie piękne!!! Moje Dziecko byłoby wniebowzięte. To ostatnie zdjęcie cudne (ale wszystkie urocze właśnie z ziarnem). Również dlatego, że przypomina mi relację Chłopca i Lafiego:)
OdpowiedzUsuńrewelacja!! no nic wiecej nie moge powiedziec :)) i to ziarno i b&w i momenty urocze... :)
OdpowiedzUsuńczekam na wasz kolaz z lampionami, mi niestety nie udalo sie zrobic swoich...ale obejrzez z przyjemnoscia :)
Amarantko, święta to chyba jeden z najlepszych momentów na przygarnięcie czworożnego przyjaciela ;)
OdpowiedzUsuńDelie, za rok zamówię takie same dla Chłopca ;)
Anik, kolaż już jutro. Wieczorem.
Pozdrawiam serdecznie!
Ewa
Wiesz, Ewo, to wysoce prawdopodobne, że Part komponował zimą. Wszak tworzy głównie w Estonii. A tam i śnieżnie, i mroźnie bywa :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę cieszę się, że sprawiłam Ci tą muzyką tyle przyjemności!
Serdeczności!
Cudeńkaaaa!!! Rzuciłabym się do głaskania i przemawiania jak dzieci, nie zostając w tyle :)))
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie zachwycony;)))
OdpowiedzUsuńJa mniej:-DDD
Fantastyczne maleństwa, takie pokraczne i nieskoordynowane - uwielbiam.
OdpowiedzUsuńA radość dzieci ze zwierzaków - bezcenna :) I to spojrzenie, prawdziwe połączenie dusz... :]
Zdjęcia - super, bardzo a to bardzo mi się podobają. Jest w nich coś reportażowego i ponadczasowego :)
Awww! They are so cute! Your photos really tell a beautiful and sweet story of these two puppies. I LOVE your blog!
OdpowiedzUsuńHave a beautiful day!
Anna
{NY}
Ziarno, ziarnem, ale jakie urocze.... Nie wiem czy potrafiłabym tak, jak Twoje dzieci... Mordka w dłoniach...:)i oko w oko:)
OdpowiedzUsuńUtwór piękny, zimowy - posłuchałam:)
Piekne chwile i cudne zdjecia a ziarno uwielbiam... ostatnie zdjecie tez moje ulubione...
OdpowiedzUsuńMi tez Arvo Pärt bardzo sie spodobal... M
tyle tu rzeczy odkryłam :-) mandarynkowe lampioniki ,Arvo Part-genialne i w moim stylu!dziękuje!
OdpowiedzUsuńZdjęcia mandarynkowych lampioników juz sięwysyłają.pozdrawiam
Maggie, nie tylko tą!
OdpowiedzUsuńRaincloud, tak właśnie zrobiłam :)
Delie, myślę, że się zdziwisz. Będziesz tak samo zachwycona jak Chłopiec :)
Cozerko, zachwyt nad czymś pokracznym i nieskoordynowanym - cudne!
Anna, welcome ;) There were five little puppies!
Ewelajno, mordka w dłoniach, oko w oko - nasza codzienność. Plus pies pod kołdrą grzejący nasze zmarznięte stopy zimą ;)
Mamsan, Arvo zachwycający. Będę szukała jego płyty. Ostatnie zdjęcie to prawdziwy portret Starszej Siostry. Moja mała zaklinaczna zwierząt ;)
Udanego popołudnia!
Have a nice day!
Ewa
Ewa, na pewno:) Ale na razie jeszcze nie zamawiaj, ok?;))))
OdpowiedzUsuńSą przeurocze. Zwłaszcza ten na pierwszym zdjęciu. :) A zdjęcia z ziarnem uwielbiam.
OdpowiedzUsuńMoi Rodzice mają wyżła i jak byłam mała też wychowywałam się z wyżłem. To fantastyczne psy. Nawet mój kot jest z nim zaprzyjaźniony. Przynajmniej tak mu się wydaje, kiedy przyjeżdżam z nim na wieś. ; )
p.s napisałam maila. :)
Słodziaki! Wyobrażam sobie jaką dzieci miały frajdę. Pewnie rozstawały się z nimi bez płaczu tylko dlatego, że mają w domu własnego psiaka. Pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńsłodkie te psiaki .. na prawdę! prze-sło-dkie!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolażu mandarynkowego!
Delie, dla mnie ok, ale nie wiem, co na to Chłopiec ;)
OdpowiedzUsuńThe Backstage, kot z psem - wiem, że takie przyjaźnie są możliwe ;) Ale jakoś nie widzę w tej roli swojej jamniczki. Zazdrośnica mała.
Magdaleno, powoli zabierami się z Delie do pracy, choć ciągle jeszcze temat jest otwarty i czekamy na zdjęcia.
Dobrej nocy!
Ewa
przygarnąć taką uroczą gromadkę to dopiero szczęście. słodkie mordki. rozczulające zdjęcia... właśnie że BW. szkoda, że jesteś tak daleko Ewo!
OdpowiedzUsuńurocze mordki:) a może masz po prostu dojrzalsze dzieci niż myślałaś? takie, które cieszą się że mogą mieć coś choćby na chwilę i jednocześnie wiedzą, co oznacza "nie zostaną na zawsze". myślę że to Twój ogromny sukces wychowawczy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i wysłałam @
Z racji tego, że zwierzętami miałam bardzo dużo do czynienia ogłaszam ten wpis za najwspanialszy na tym blogu. Zakochałam się w każdej plamce i każdym nosku :))))))))
OdpowiedzUsuńLubię ziarno na tych zdjęciach (zresztą w ogóle wolę ziarno niż lampę:), zdążyłam polubić psiaki i zdecydowanie strasznie polubiłam każde z tych zdjęć:)
OdpowiedzUsuńMój synek też skrycie marzy o zwierzątku i chyba nie byłby taki dzielny jak Twoje pociechy. Dobrze, że chociaż u babci może wytarmosić 3 pieski (z czego są zadowolone) i 4 koty (które już nie są za szczęśliwe z tego powodu:)
Pozdrawiam serdecznie!
Wspaniałe zdjęcia to B&W i ziarno tworzą niezwykły klimat, a ostatnia fotka niesamowita - tyle emocji.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci tak łatwo by psiaków nie oddały:)
Enchocolatte, szkoda. Ale wrócimy do stolicy ;)
OdpowiedzUsuńMimi, nie mam pojęcia, dlaczego tak dzielnie i bez łez pożegnały psiaki. Może dlatego, że czekało jeszcze nas zadanie z kalendarza adwentowego, w dodatku jedno z ulubionych :) Zazwyczaj takie przygody kończą się z wielkim żalem i mokrymi oczami.
eWo, dziękuję! Gdybym mogła, zatrzymałabym całą piątkę. Cudne są, prawda?
Karolino, największym marzeniem Starszej Siostry jest prawdziwy, mruczący, mięciutki i skory do zabawy kot. Niezmiennie od kilku lat. Gdyby trafiły do naszego domu małe kotki zamiast małych piesków, finał byłby z całą pewnością zupełnie inny ;)
Pysiulo, u nas też się takie zgodne rozstania nie zdarzają. Przypadek. Szczęśliwy dla mnie ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Ewa
so lovely!!
OdpowiedzUsuńLM photografic, oh yes! They were sooo lovely!
OdpowiedzUsuń