Zanim przyszedł Święty Mikołaj, a przyszedł dzisiaj w nocy robiąc mnóstwo zamieszania, zmierzyliśmy się z wykonaniem ziemniaczanych pieczątek. Miały ozdobić nasze świąteczne kartki hand made. Miało być zabawnie. Miało być prosto i przyjemnie. Nie do końca jednak tak było. Było trochę krzywo, bo ziemniaki należy przeciąć równiutko, a mój galopujący astygmatyzm sprawił, że nawet mały kartofelek jest ścięty po skosie. Było zbyt mokro, bo ziemniaki długo puszczały sok, a do takich ziemniaków farba niechętnie przylega. Było też zbyt sucho, bo farba która kilka miesięcy temu miała konsystencję doskonałą, zmieniła się w trwadawą lepiącą masę. Kolejnych farb było natomiast zbyt mało, aby starczyło dla wszystkich. Mimo przeciwności losu, udało nam się jednak usiąść przy stole i pierwsze świąteczne kartki zostały opieczętowane. Na dwie zaledwie starczyło farby, sił i cierpliwości, ale na pewno do tematu wrócimy. Lepiej przygotwani i z Tatą, który będzie kroił ziemniaki ;)
A dzisiaj była bardzo wyjątkowa noc. I bardzo radosny poranek. Z małymi upominkami w tle, które sprawiły mnóstwo radości. Święty Mikołaj nie zapomniał o nas, choć wyprowadziliśmy się na koniec Polski i nie zawsze byliśmy grzeczni ;)
Udanego poniedziałku!
i tak cudnie wyszło!
OdpowiedzUsuńŚwięty Mikołaj nie zapomniał o nas, choć wyprowadziliśmy się na koniec Polski i nie zawsze byliśmy grzeczn...
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podoba ten fragment :D
Wyszły fajnie...
eee pieczątki wyglądają bardzo profesjonalnie! liczy się inwencja i zapał twórczy! co też pewnie docenił Mikołaj, który Was odwiedził tej nocy, choć jesteście na końcu świata!
OdpowiedzUsuńpowtórzę się za moją poprzedniczką... w/w fragment jest niezwykły!
:)
E.
Magdaleno, one jeszcze nie do końca wyszły, ale cieszę się, że mimo tych wszystkich przecowności chciało nam się spróbować ;)
OdpowiedzUsuńCozerko, mam nadzieję, że one jeszcze wyjdą. To jest nasz plan na koniec tygodnia. A Mikołaj naprawdę nas w tym roku odwiedził ;)
Pozdrowienia!
Ewa
Enchocolatte, skoto Twoje artystyczne oko spojrzało na nie przychylnie, nie mogą być takie złe ;)
OdpowiedzUsuńUściski,
Ewa
Mnie nigdy nie udało się zrobić takich pieczątek:)
OdpowiedzUsuńA to ostatnie zdanie rozbrajające:)))
No a Twoje historie, Ewo, na deser :-)
OdpowiedzUsuńMam zaległości... Zaraz biegnę wstecz!
A takie kartoflane stempelki to lubię bardzo, oj bardzo... Szczególnie zamoczone w złotej farbce :-)
Mikołajkowe uściski!
Delie, jak widać nam też nie do końca. Jednak wierzę, że następnym razem się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewa
Maggie, ja też biegnę teraz nadrabiać dzisiejsze wpisy, bo Mikołaj odciął mnie skutecznie od świata (wirtualnego ;) na pół dnia. Stempelki zamoczone w złotej farbie muszą wyglądać obłędnie i już wiem, komu by się w naszym domu spodobały ;) Fajnie, że już jesteś!
OdpowiedzUsuńMikołajkowe uściski!
Ewa
Wasze wyglądają tak jak trzeba, moje nie wyglądały w ogóle:)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach wyglądają na doskonałe i złudnie łatwe do wykonania. Jak instrukcja składania łóżka z Ikei.
OdpowiedzUsuńSerduszka są absolutnie boskie.
Delie, może trochę przesadziłam z tym, że zupełnie nie wyszły, ale spodziewałam się, że ich przygotowanie to będzie przysłowiowa bułka z masłem. A nie była :)
OdpowiedzUsuńMałgorzato, zanim zaczęliśmy nimi pieczętować wydawały mi się doskonałe ;) I banalnie proste. Jak instrukcja składania łóżka z IKEI właśnie. Właśnie zastanawiam się, czy ziemniaki można jeszcze czymś zastąpić ;)
Pozdrowienia!
Ewa
Ach, zapomniałam napisać, że mamy ten sam kalendarz :-) No, może nie TEN sam, ale TAKI sam ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już ostatnia karta.
Przyszłorocznych jeszcze nie widziałam :-(
Maggie, szukam wszędzie, ale chyba na polskim rynku w tym roku TAKICH nie ma ;( Planuję zamówić w M&S w UK. Jak będziesz chciała, mogę dorzucić jeden dla Ciebie, taniej wyjdzie przesyłka. Ja jestem już od niego uzależniona, z planem dla całej rodziny, super wygodny. Będę zamawiała pod koniec tygodnia.
OdpowiedzUsuńSlodkie te pieczatki :) Pamietam te moje z dziecinnych lat, efekt koncowy nigdy niestety nie byl taki jak sobie wyobrazalam... I tak mi juz niestety zostalo : slomiany zapal, niecierpliwosc i zero zdolnosci manualnych ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziewczyny, ja widzialam te kalendarze w M&S. Wczoraj. Tak mi się przyjamniej wydaje:)
OdpowiedzUsuńPieczątki nie wyszły aż tak źle ;-)
OdpowiedzUsuńO, to dobrze wiedzieć! Dzięki, Delie! Jak byłam tydzień temu, kalendarzy nie widziałam... A w którym M&S są?
OdpowiedzUsuńEwo, dzięki za ofertę :-) Jeśli się nie uda tutaj, to kto wie, czy nie skorzystam :-)
Mówisz, że trochę trudne?:) A czy sześciolatka poradzi sobie z nimi? Pewnie by się jej podobało. Zreszta mniejszej też :)
OdpowiedzUsuńBea, zdecydowanie najmniej udany był efekt końcowy ;) Same pieczątki wyglądały znacznie lepiej.
OdpowiedzUsuńDelie, szukałam na ich stronie, ale nie mogłam znaleźć. Gdybyś jednak była w M&S, dasz mi znać jeśli będą? Będę ogromnie wdzięczna :)))
Dag, aż tak źle nie wyszły ;)
Maggie, daj znać.
Dobrej nocy!
Ewa
Magdo, samo pieczętowanie jest proste, problem w zrobieniu pieczątek tak, aby były równe i nie lał się z nich sok, a tej sztuki jeszcze nie opanowałam. Ta część zadania przypada mamie ;) Sześciolatka raczej sobie sama nie poradzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewa
Dziewczyny, widziałam (chyba) w tym dużym przy Marszałkowskiej. Będę tam w tym tygodniu - może w środę - to się odezwę:)
OdpowiedzUsuńTakich pieczatek nie robilam wiele lat... Wasze wygladaja fajnie, moze w przyszlym roku ja tez sprobuje... :-) M
OdpowiedzUsuńDelie, w takim razie zaczekam. Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńMamsan, dla mnie to był debiut. Jeśli kolejne podejście zakończy się podobnie, chyba wybierzemy bardziej tradycyjne i sprawdzone już spodoby na ozdobienie świątecznych kartek. Ale jeszcze jedna próba przed nami :) Dam znać.
Pozdrawiam!
Ewa
Uważam, że to najfajniejsze pieczątki jakie widziałam. Od czasów mojego dzieciństwa, kiedy sama robiłam takie z Mamą :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, nie pamiętam już tego ile trudności sprawiło Mamie ich wycinanie, ale to, jak świetnie się przy nich bawiłam!
b.
powiem Ci Moja droga, że ostatnio myślałam o takich stempelkach...hihihi, pozdrawiam Cię, ewa
OdpowiedzUsuńThe Backstage, dziękuję!
OdpowiedzUsuńEwo, Ty masz zdecydowanie artystyczną rękę, więc powinnaś wyczarować prawdziwe cudeńka. Czekam na zdjęcia ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa