6 grudnia 2010

Zanim przyszedł Święty Mikołaj

Zanim przyszedł Święty Mikołaj, a przyszedł dzisiaj w nocy robiąc mnóstwo zamieszania, zmierzyliśmy się z wykonaniem ziemniaczanych pieczątek. Miały ozdobić nasze świąteczne kartki hand made. Miało być zabawnie. Miało być prosto i przyjemnie. Nie do końca jednak tak było. Było trochę krzywo, bo ziemniaki należy przeciąć równiutko, a mój galopujący astygmatyzm sprawił, że nawet mały kartofelek jest ścięty po skosie. Było zbyt mokro, bo ziemniaki długo puszczały sok, a do takich ziemniaków farba niechętnie przylega. Było też zbyt sucho, bo farba która kilka miesięcy temu miała konsystencję doskonałą, zmieniła się w trwadawą lepiącą masę. Kolejnych farb było natomiast zbyt mało, aby starczyło dla wszystkich. Mimo przeciwności losu, udało nam się jednak usiąść przy stole i pierwsze świąteczne kartki zostały opieczętowane. Na dwie zaledwie starczyło farby, sił i cierpliwości, ale na pewno do tematu wrócimy. Lepiej przygotwani i z Tatą, który będzie kroił ziemniaki ;)
A dzisiaj była bardzo wyjątkowa noc. I bardzo radosny poranek. Z małymi upominkami w tle, które sprawiły mnóstwo radości. Święty Mikołaj nie zapomniał o nas, choć wyprowadziliśmy się na koniec Polski i nie zawsze byliśmy grzeczni ;)
Udanego poniedziałku!

Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień
Od grudzień

27 komentarzy:

  1. Święty Mikołaj nie zapomniał o nas, choć wyprowadziliśmy się na koniec Polski i nie zawsze byliśmy grzeczn...

    strasznie mi się podoba ten fragment :D

    Wyszły fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. eee pieczątki wyglądają bardzo profesjonalnie! liczy się inwencja i zapał twórczy! co też pewnie docenił Mikołaj, który Was odwiedził tej nocy, choć jesteście na końcu świata!

    powtórzę się za moją poprzedniczką... w/w fragment jest niezwykły!

    :)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdaleno, one jeszcze nie do końca wyszły, ale cieszę się, że mimo tych wszystkich przecowności chciało nam się spróbować ;)

    Cozerko, mam nadzieję, że one jeszcze wyjdą. To jest nasz plan na koniec tygodnia. A Mikołaj naprawdę nas w tym roku odwiedził ;)

    Pozdrowienia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Enchocolatte, skoto Twoje artystyczne oko spojrzało na nie przychylnie, nie mogą być takie złe ;)
    Uściski,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie nigdy nie udało się zrobić takich pieczątek:)

    A to ostatnie zdanie rozbrajające:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. No a Twoje historie, Ewo, na deser :-)
    Mam zaległości... Zaraz biegnę wstecz!
    A takie kartoflane stempelki to lubię bardzo, oj bardzo... Szczególnie zamoczone w złotej farbce :-)
    Mikołajkowe uściski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Delie, jak widać nam też nie do końca. Jednak wierzę, że następnym razem się uda.
    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Maggie, ja też biegnę teraz nadrabiać dzisiejsze wpisy, bo Mikołaj odciął mnie skutecznie od świata (wirtualnego ;) na pół dnia. Stempelki zamoczone w złotej farbie muszą wyglądać obłędnie i już wiem, komu by się w naszym domu spodobały ;) Fajnie, że już jesteś!
    Mikołajkowe uściski!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Wasze wyglądają tak jak trzeba, moje nie wyglądały w ogóle:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na zdjęciach wyglądają na doskonałe i złudnie łatwe do wykonania. Jak instrukcja składania łóżka z Ikei.
    Serduszka są absolutnie boskie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Delie, może trochę przesadziłam z tym, że zupełnie nie wyszły, ale spodziewałam się, że ich przygotowanie to będzie przysłowiowa bułka z masłem. A nie była :)

    Małgorzato, zanim zaczęliśmy nimi pieczętować wydawały mi się doskonałe ;) I banalnie proste. Jak instrukcja składania łóżka z IKEI właśnie. Właśnie zastanawiam się, czy ziemniaki można jeszcze czymś zastąpić ;)

    Pozdrowienia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, zapomniałam napisać, że mamy ten sam kalendarz :-) No, może nie TEN sam, ale TAKI sam ;-)
    Szkoda, że już ostatnia karta.
    Przyszłorocznych jeszcze nie widziałam :-(

    OdpowiedzUsuń
  13. Maggie, szukam wszędzie, ale chyba na polskim rynku w tym roku TAKICH nie ma ;( Planuję zamówić w M&S w UK. Jak będziesz chciała, mogę dorzucić jeden dla Ciebie, taniej wyjdzie przesyłka. Ja jestem już od niego uzależniona, z planem dla całej rodziny, super wygodny. Będę zamawiała pod koniec tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Slodkie te pieczatki :) Pamietam te moje z dziecinnych lat, efekt koncowy nigdy niestety nie byl taki jak sobie wyobrazalam... I tak mi juz niestety zostalo : slomiany zapal, niecierpliwosc i zero zdolnosci manualnych ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyny, ja widzialam te kalendarze w M&S. Wczoraj. Tak mi się przyjamniej wydaje:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pieczątki nie wyszły aż tak źle ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. O, to dobrze wiedzieć! Dzięki, Delie! Jak byłam tydzień temu, kalendarzy nie widziałam... A w którym M&S są?
    Ewo, dzięki za ofertę :-) Jeśli się nie uda tutaj, to kto wie, czy nie skorzystam :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mówisz, że trochę trudne?:) A czy sześciolatka poradzi sobie z nimi? Pewnie by się jej podobało. Zreszta mniejszej też :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bea, zdecydowanie najmniej udany był efekt końcowy ;) Same pieczątki wyglądały znacznie lepiej.

    Delie, szukałam na ich stronie, ale nie mogłam znaleźć. Gdybyś jednak była w M&S, dasz mi znać jeśli będą? Będę ogromnie wdzięczna :)))

    Dag, aż tak źle nie wyszły ;)

    Maggie, daj znać.

    Dobrej nocy!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  20. Magdo, samo pieczętowanie jest proste, problem w zrobieniu pieczątek tak, aby były równe i nie lał się z nich sok, a tej sztuki jeszcze nie opanowałam. Ta część zadania przypada mamie ;) Sześciolatka raczej sobie sama nie poradzi.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziewczyny, widziałam (chyba) w tym dużym przy Marszałkowskiej. Będę tam w tym tygodniu - może w środę - to się odezwę:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Takich pieczatek nie robilam wiele lat... Wasze wygladaja fajnie, moze w przyszlym roku ja tez sprobuje... :-) M

    OdpowiedzUsuń
  23. Delie, w takim razie zaczekam. Dziękuję ;)

    Mamsan, dla mnie to był debiut. Jeśli kolejne podejście zakończy się podobnie, chyba wybierzemy bardziej tradycyjne i sprawdzone już spodoby na ozdobienie świątecznych kartek. Ale jeszcze jedna próba przed nami :) Dam znać.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  24. Uważam, że to najfajniejsze pieczątki jakie widziałam. Od czasów mojego dzieciństwa, kiedy sama robiłam takie z Mamą :)
    Poza tym, nie pamiętam już tego ile trudności sprawiło Mamie ich wycinanie, ale to, jak świetnie się przy nich bawiłam!
    b.

    OdpowiedzUsuń
  25. powiem Ci Moja droga, że ostatnio myślałam o takich stempelkach...hihihi, pozdrawiam Cię, ewa

    OdpowiedzUsuń
  26. The Backstage, dziękuję!

    Ewo, Ty masz zdecydowanie artystyczną rękę, więc powinnaś wyczarować prawdziwe cudeńka. Czekam na zdjęcia ;)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)