Zbyt szybko minął nasz wspólny tydzień. I choć ferie trwają nadal, Młodsza Siostra wróciła wczoraj do przedszkola, a ja powoli wracam do swojej zabieganej codzienności. I do Was :)
Przeglądam zdjęcia z ostatniego tygodnia i żałuję, że zrobiłam ich tak niewiele. Tyle kadrów mijałam w czasie codziennych spacerów z Chłopcem. Ale był to czas tylko dla Chłopca. Tylko dla nas. Potem przychodził czas Młodszej i Starszej Siostry. I wieczór. Czas we dwoje. Odpoczęłam. Spróbowałam wielu smacznych i kalorycznych rzeczy ;) Przywiozłam ze sobą garść wspomnień i kilka dodatkowych kilogramów. Wspomnienia chciałabym zachować na zawsze, kilogramy niekoniecznie. Dlatego poniekąd cieszę się, że tyle spraw na mnie czeka. Że ten tydzień zapowiada się niezwykle pracowicie, a ja mam siłę wyjść mu na przeciw. Już jutro. A dzisiaj jeszcze kilka wakacyjnych zdjęć. Kilka złapanych w biegu chwil, w hotelu, w śniegu, w drodze...
Pierwszy wieczór w hotelu i zachód słońca bez słońca z okna naszego pokoju.
Pierwsze dni bez śniegu.
I pierwszy śnieg, który sypał białymi gwiazdkami na kurtkę Chłopca ;)
I na mnie.
Pierwszy mróż, który przyszedł w środę i został już do niedzieli.
Czerwień zimą. Lubię bardzo.
I debiut narciarski Młodszej Siostry. Zaskakujący, ponieważ nie spodziewałam się, że w tym roku Dziewczynka rzeczywiście stanie na nartach. Stanęła! I dzielnie chodziła na zajęcia z instruktorem przez trzy dni. Starsza Siostra jeździła prawie codziennie. Z małej i z całkiem sporej góry, na którą wjeżdżała na wyciągu krzesełkowym, a ja drżałam na dole, patrząc jak się oddala, by za chwilę zniknąć na horyzoncie. Byłam z niej dumna i szczęśliwa, że tak dobrze sobie radzi, a jednak niecierpliwie czekałam na moment, kiedy znowu pojawi się znajomy punkt na śniegu i kiedy będzie już na tyle blisko, abym mogła jej skraść kolejnego całusa. Pierwsze wspólne zimowe wakacje. Pierwsze takie emocje. Pierwsze narciarskie kroki. Nie wszystkie chwile zatrzymane w kadrze, ale wszystkie nasze. Pierwsze. Na zawsze.
Na koniec jeden z zimowych wieczorów. Z Chłopcem i z Tatą Chłopca :) Po kolacji wybraliśmy się na spacer. Znaleźliśmy w ciemnościach pierwsze sople. Białą ławkę i modrzewiowe gałęzie na tle nieba. Oświetloną gospodę i stok, na którym do późna grała muzyka. A potem był wieczór we dwoje. I szachy. I uśmiech M, który wgrywa :) Do niezapomnienia.
Dobrej nocy!
witaj:)cudne gwiazdki,reszta jak zwykle doskonała:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle mieliście wspaniały czas razem!
OdpowiedzUsuńTakie urlopy od codzienności są niezapomniane i daję masę energii na powrót do niej. Wiem coś o tym ;)
A zdjęcie przepiękne jak zwykle. Dym otulający drewnianą chatę - bajkowy! I gwiazdki zachwycające.
A Dziewczyny podziwiam za te narty. Ja już chyba nigdy nie przełamię strachu przed tym sportem :) Dobrej nocy!
cieszy fakt że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńpiękne te płatki śniegu
Te gwiazdki na kurtce Chłopca tak niewyobrażalnie perfekcyjne...cudowne :) Dobrze, że jesteś :)MagdalenA
OdpowiedzUsuńNareszcie:))) Rety, jak mi brakowało tych zdjęć!
OdpowiedzUsuńCudne migawki (ten kolaż z ławką mój ulubiony)!
Dziewczyny w tych strojach jak profesjonalne narciarki!:) Brawa dla Nich - dla Młodszej za odwagę i dla Starszej za odwagę.
I ja chyba M. przerwałam jedną partyjkę szachową telefonem;-)
jak zwykle masz przepiękne zdjęcia, ja swoich jeszcze nie opublikowałam ale z Twoimi mierzyć się nie mogą. Ja tym razem zostawiłam aparat mężowi i uznałam, że muszę od niego odpocząć choć przez ten mały i krótki tydzień. pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że wypoczęłaś. Ewa
OdpowiedzUsuńJezus Maria te płatki śniegu! jak namalowane! jesteś mistrzynią świata!!!! Ty to byś fajne zdjęcia ze ślubu zrobiła ... :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDobrze cieszyć się udanym urlopem. Ładuje baterie i daje siłę na dalej, a taki tydzień rodzi apetyt na kolejny taki tydzień. Fajnie, że jeździcie na nartach - ja zaczęłam dopiero w czasie studiów a i tak z zazdrością patrzę na szkraby, które uczą się jeździć, albo już śmigają, bo robią to lepiej ode mnie:). Szymoszkowa?
OdpowiedzUsuńZdjęcia śliczne, jak zawsze:), a gwiazdki przecudne:):):)
piekna relacja, wow i te platki az trudno uwierzyc ze prawdziwe - mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńEwo zaniemówiłam :) Przepiękne te chwile zaczarowane przez ciebie w kadrach... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Martu, rzadko widuję taki śnieg. Zachwycił mnie ;)
OdpowiedzUsuńThe Backstage, urlop od codzienności - bezcenny. A narty? Warto spróbować. Koniecznie z instruktorem.
Kacha ;)))
Magdaleno, dziękuję. Ja też się cieszę, że już jestem ;)
Delie, to była właśnie ta partyjka ;)
Ewo, ja też odpoczęłam od aparatu, bardziej z konieczności niż z potrzeby, ale chyba to była dobra przerwa. Teraz wracam z nowymi siłami ;) Czekam na Twoje zdjęcia!
Magdaleno, zdarzało mi się ;)
Paulo ;)
Ewelajno, biały stok to Beskid Sądecki i Dolina Roztoki. Obudziła wspomnienia mojego dzieciństwa, kiedy Mama czytała mi bajkę o małym Jelonku ;)
Anonimowy, najprawdziwsze!
Anik, dziękuję :)
Pozdrawiam serdecznie!
Ewa
Och, cudny zachód słońca, ale najcudniejsze te gwiazdki!! Niesamowite.Lubię taką zimę, w górach i chyba wiem, gdzie byliście ;) ja miałam tam jechać w tym roku także, ale niestety moja praca mi na to nie pozwoli :( zatem upajam się Twoimi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńKemotko, tam jest pięknie przez cały rok. Tak sądzę. Więc może, jak już uporasz się z pracą? My planujemy wrócić do Doliny Roztoki wiosną i wybrać się na długi spacer śladami małego Jelonka. A w tym roku jeszcze marzy mi się rodzinny kulig. Jeśli tylko zima nas zbyt szybko nie opuści!
OdpowiedzUsuńdear!
OdpowiedzUsuńwhat amazing series, i love these photos!! very winter :D
thanks for comment, always happy to see you like our pics :)
kisses
LM, thank you! Winter is beautiful but too cold. For me ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe kadry, jak zwykle u Ciebie. Małe narty oparte o ścianę domu i gwiazdki na kurtce są urocze! U mnie śnieg nigdy nie pada takimi gwiazdkami, tylko nudnymi igłami.
OdpowiedzUsuńDuże brawa dla narciarek :)
Ewo fantastycznie, że Dziewczynki polubiły narty .
OdpowiedzUsuńTen wyciąg wydaje mi się być znajomy :) ech wróciłabym w góry choćby dziś.
Małgorzato, ja też myślałam, że śnieg wokół mnie zawsze pada nudnymi igłami. Do tego dnia właśnie ;) I wiesz, od tamtej pory częściej widuję te gwiazdki.
OdpowiedzUsuńeWo, pierwszy raz byliśmy w tym miejscu, ale pewnie nie ostatni. Planujemy powrót na wiosnę, a potem może jeszcze latem i jesienią. Znaleźliśmy trochę perełek w okolicy, a tyle weekendów przed nami do zagospodarowania ;)
Może się na jeden przyłączycie?
Pozdrawiam!
Ewa
Dziękuję za relację, Ewo :) Jak ciepło :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie :) jesienny weekend pewnie byśmy jakoś wygospodarowali, bo propozycja jest kusząca :)
OdpowiedzUsuń