Dzisiaj kupiłam świeże warzywa na wiosenną zupę. To zupa mojego dzieciństwa, którą będę chyba niosła ze sobą przez całe życie. Która nigdy mi się nie znudzi i zawsze będzie przywodziła na myśl piękne wspomnienia. Jedno z nich to smak takiej zupy w ogrodzie moich Dziadków. I wielki orzech, pod którym Dziadek stawiał stolik. I wszystko to, co Babcia do tej zupy wczesnym latem wrzucała ;) A było to dosłownie wszystko, co rosło w ogrodzie i w takiej zupie znaleźć się mogło. Wokół orzecha bzyczały pszczoły, muchy i komary. I nikomu to nie przeszkadzało. Ba, miało to swój urok. A potem biegłam na swój ulubiony podwieczorek. W krzaki agrestu, porzeczek, malin i truskawek. I już nigdy potem nic nie smakowało tak samo, jak te owoce zrywane w ogrodach Dziadków. Podobnie jak same ogrody już nigdy potem nie wydawały mi się tak ogromne i tak tajemnicze. Dzisiaj patrzę na swoje Dzieci, schowane pod wielkim kocem zawieszonym na dwóch krzesłach i cieszę się, że zamiast plastikowego domku, gotowego i tak bardzo oczywistego, wybierają zdecydowanie mniej wygodny pseudo wigwam. Że znikają na zmianę w lnianym hamaku, nie grymasząc, że w naszym ogrodzie brakuje huśtawki. Że podlewają ze mną kwiaty swoimi małymi konewkami i cieszą się, kiedy mamy wspólnie zasadzić poziomki.
Jutrzejasza zupa w stanie before ;)
I dzisiejsze truskawki. Wyjątkowo słodkie. I bardzo bardzo truskawkowe!
Rabarbar, który zagościł niedawno w naszej kuchni, budząc wielki zachwyt Chłopca.
Rury! Mama przyniosła rury!
I szczypiorek, którego nie mogłam dzisiaj pominąć. Mój ulubiony. Do wszystkiego. Na wiosenne kanapki, do wiosennego twarogu z rzodkiewkami, na chleb z masłem... Mogłabym go zjadać łyżkami ;)
Dzisiaj Chłopiec wyjątkowo wybrał swoją starą, małą, żółtą konewkę, kiedy pomagał mi w ogrodzie. Aby podlać irysy, które już prawie prawie... Bo tej nowej, dużej, zielonej nie potrafi podnieść tak wysoko ;) A ja uwielbiam na Niego patrzeć, kiedy tak bardzo stara się nie pomoczyć przy tym kolejnych butów i skarpetek i kiedy po raz kolejny to robi ;)
Za chwilę kolejne moje ulubione smaki. Maliny, szparagi, brukselka, wiśnie i czereśnie... Mogłabym długo wymieniać. Jak dobrze, że już wiosna! Już lato prawie. I prawie prawie wakacje. Jeszcze tylko miesiąc! Zaczynam wielkie odliczanie ;)
też chodzą za mną te smaki dzieciństwa - rabarbar strasznie kwaśny a jakże idealny do ciasta, zupa jarzynowa a wiesz co jest niesamowite?, że moi dzidkowie też mieli ogromnego orzecha tyle tylko, że rósł na niewielkim podwórku i dominował je w każdym calu - ale orzechya miła jak małe rajskie jabłuszka - ogromne i wyśmienite - a ile razy oberwałam tym orzechem w głowę to już nie wspomnę ... oj bolałoooo ;-)) pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńNie ma jak hamak i wigwam z koca :) Ostatnio też sprzeciwiłam się nabyciu plastikowego domku do ogródka, pojawił się za to namiot, który szybko stał się ulubionym miejscem spotkań tyle że nie dzieci, a mrówek.
OdpowiedzUsuńZdjęcie szczypiorku jest obłędne! I zdjęcia mięty z poprzednich wpisów :)
Chciałoby się powiedzieć "dobre bo polskie" ;)
OdpowiedzUsuńTęsknie za tymi smakami...a szczypiorek też uwielbiam miłością dozgonną..zawsze i na wszystkim (no prawie):) Miłego dnia!
Ewo moje ulubione smaki prezentujesz dzisiaj!
OdpowiedzUsuńSzczególnie te dwa na pierwszym zdjęciu :)
A za jedną chwilę spędzoną w ogrodzie oddałabym wiele. Dużo bardzo.
Słonecznego dnia Ewo!
To się znowu zgrałyśmy:) Bo i u mnie na blogu warzywa, truskawki, a poziomki będą sadzone w ten weekend:)
OdpowiedzUsuńA warzywa z Babcinego ogródka mam na języku do dziś.
Ewo, ciasto drożdżowe z rabarbarem! Przypomniałaś mi letnie soboty w rodzinnym domu. I zapach, jaki wypełniał najpierw kuchnię, a potem kolejne pokoje :) Pysznie było.
OdpowiedzUsuńMałgorzata, podobno mrówki nie lubią soli ;) Spróbujcie. My też stoczyliśmy ostatnio wojnę z tymi małymi żołnierzami. Namiot, taki prawie prawdziwy, to kolejna rzecz, jaką obiecałam Dzieciom, kiedy nadejdzie lato. Obawiam się jednak, że będą musiały stanąć trzy w naszym niewielkim ogródku ;)
Agnieszka, szczypiorek wiosną nabiera dla mnie nowego znaczenia. Odkrywam go na nowo i cieszy mnie jak najlepszy prezent ;)
Polka, tak myślałam, że w wiosennych smakach i wspomnieniach nie będę tutaj sama. Zapraszam na kubek mięty w naszym ogrodzie!
Delie, ostatnio przestałam nadążać za blogowym światem. Jedyne na co jeszcze znajduję czas, jeśli bardzo się postaram, to kolejny wpis. To plusy i minusy zarazem tej pięknej pogody. Nie ma nas w domu ;) Całymi dniami!
Pozdrawiam!
Ewa
Wiosna pełną gębą ;) A warzywa na tym ciemnym tle tak się pięknie prezentują, że aż by się chciało je namalować.
OdpowiedzUsuńEwcia, i bardzo dobrze:) Ja żałuję, że w taką pogodą moja praca nie trwa krócej o pół dnia:)
OdpowiedzUsuńPS A z namiotem to śmieszna historia - chciałam kupić Chłopcu ja i Jego Ciocia też. A tu się okazało, że On potajemnie umówił się z Babcią i namiot właśnie jest do odbioru na poczcie dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńprawie w ogóle nie mam wspomnień związanych z Dziadkami. Jaksoś tak wyszło, ale pamiętam jedno, Dziadek na taka zupę ze wszystkiego mówił zupa ratatuj! heh ... :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie to, czego mi tutaj brakuje - prawdziwie wiosenne smaki i zapachy....jakoś tutaj na wyspie to mi umyka...na szczęście wspomnienia podobne, wakacyjne buszowanie w krzakach porzeczek u Babci w ogrodzie :) Jak fajnie że swoimi wpisami poruszasz takie zapomniane struny :)
OdpowiedzUsuńEwo robisz piękne zdjęcia! Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuń:-)mniam, a u nas króluje i nie chce przekazać berła dalej, młoda kapusta, na wszystkie sposoby, w surówce, duszona na masełku z koperkiem, z bułką tartą; tak, tak kochamy wiosenno - letnie przysmaki warzywno-owocowe :-)Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńwiosenne smaki to smaki z Babcinego ogródka. Babci już z nami nie ma od dawna, ale smaki zostały. Smak mizerii z rzodkiewek i szczypioru ze smietaną ! a i jeszcze do tego zrywalismy takie malunie listki sałaty. Pychota. Młoda kapusta duszona z masłem , młoda marchewką , cebulka i szczypiorkiem. Ja tez ja robę, moja Mama jak zyła tez ja robiła, ale do tej Babcinej nigdy nie mogłysmy dorównać :)
OdpowiedzUsuńTak piękne, że aż nie realne :D a jednak - prawdziwa ta wiosna :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie tez obudzilas wspomnienia te ktore pamietam z dziecinstwa, smaki ktore trudno teraz juz odnalezc, piekne chwile.... Smacznego:)))
OdpowiedzUsuńszczypiorek uwielbiam nad życie! wiosna to dla mnie kolorowe kanapki z zielonym szczypiorkiem na samym szczycie! mmm.. pędzę do kuchni. (:
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam takie wiosenne,smaki wprost z ogródka,pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńAch, jak apetycznie i pieknie tu dzisiaj i ciekawa jestem tej Twojej wiosennej zupy, moze jakis przepis tez bedzie przy innej okazji a na rury nasze ogrodowe rowniez czekamy... :-) Serdecznosci. M
OdpowiedzUsuńdziecinstwo spedzane "na" ogrodkach dzialkowych...
OdpowiedzUsuńi u nas rosl orzech,i u dziadkow "za miedza".stoliki,niestety,nie staly pod drzewami,ale ja naszego wielbilam jak bostwo i od niego ladowalam akumulatory :)
dziadek gotowal kawe zbozowa i kiedy teraz,w doroslym zyciu potrzebuje powrotu do beztroskich dni-parze sobie kubeczek i ratuje sie aromatem :)
wlasciwie ,oprocz ziemniakow,wszystkie owoce i warzywa mielismy swoje...
pozdrawiam
Joanna
Ewunia, my tez się szparagujemy i szczypiorkujemy. Dorzucam młode ziemniaki i wiosna może trwać wiecznie...
OdpowiedzUsuńMięta szwęda mi się po głowie od jakiegoś czasu, więc na pewno skorzystam z zaproszenia! :)
OdpowiedzUsuńwlasnie dla tych smakow-wygospodarowalam kawalek balkonu i posadzialam to co lubie najbardziej-swieze ziola,szczaw...pycha
OdpowiedzUsuńUwielbiam zupy bez nazwy, gdzie jest multum dobroci z własnego ogrodu. Takie wiosenne zupy, które pachną wiosną i latem.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia warzyw!
też mam takie smakowe wspomnienia z dzieciństwa, a nie ma nic lepszego niż jeszcze ciepły placek z rabarbarem i kruszonką !
OdpowiedzUsuń