Biję się z myślami.
Mała wystraszona kulka, łypiąca na mnie podejrzliwie zza koła samochodu.
Nie wiem, nie wiem, nie wiem...
Poradzi sobie z jamnikiem?
Zazdrosnym i zaborczym.
Biegnę urządzać pokój Starszej Siostry i układam myśli.
Dam znać ;)
Ja to bym przygarnęła wszystkie małe koty ;-), mamy jednego, długo się zastanawiałam i jest już z nami 6 lat :-). Ten ze zdjęcia jest taki rozczulający.
Pierwsza myśl - koniecznie przygarnąć! Ale w końcu jamniki to psy myśliwskie, które nie lubią kotów, jeśli nie są od małego przyzwyczajone do kociego towarzystwa. Mój jamnik miał na koncie trzy kury i bardzo wiele utarczek z kotami, w których często to koty były górą. Po jednym z tego rodzaju starć wylałam wiele łez i skończyło się nawet małą operacją. Trudna decyzja przed Tobą :)
Och. Ja bym przygarnęła wszystkie koty świata, ale u mnie mąż z potężną, potężną alergią, więc dylematy odpadają, ale ten kot zza koła jest taki...koci... :) Tylko cholera, jamnik :/ Ale kot powinien sobie poradzić...
Oj, miałam ostatnio identyczny dylemat, tyle, że mój pies nie jest jamnikiem. Ostatecznie mruczek i mój pies nie są przyjaciółmi, ale ich relacja jest na tyle bezpieczna, że wiem, że nic im nie grozi podczas mojej nieobecności. Musisz wiedzieć, że go pokochasz. Bardzo szybko. ;)
Delie, sama wiesz... Ale rozumiem, że na moim miejscu wybrałabyś kota ;)))
Majaizgraja, nigdy nie miałam kota. Nigdy nawet nie pomyślałam, że mogłabym mieć i nagle ten mały kocurek. Jest jeszcze siostrzyczka, ale podobno kocury są bardziej leniwe, spokojniejsze, więc gdyby jednak, to wolimy kota ;)
Maggie, a Ty byś wzięła? Do spółki z M i psem? Uśmiecham się do Ciebie szeroko :) Przynajmniej nie ma wtedy czasu na myślenie i smutki, prawda?
Kameleon, jeszcze nie było konfrontacji z naszą jamniczką.
Joasiu, doskonale Ciebie rozumiem ;)
Giulia, difficult decidion... But he's too cute!
ZUzanna, :)
Małgorzato, nasza jamniczka w ogóle źle znosi towarzystwo innych zwierzaków i wszelką konkurencję. Ale ten maluch ma już pazurki i jest szybki jak wiatr... Sama nie wiem.
Kejtko, gdyby nie alergia, to bym go Tobie sprezentowała ;)
Ula, no właśnie jamnik. Nie spokojny labrador bez genu agresji...
Mimi, naprawdę marzysz o kocie? Starsza Siostra t marzenie pielęgnuje od ponad czterech lat. Dlatego tak bardzo się łamię.
Holga, tego się właśnie obawiam najbardziej. Że go pokocham, a on potem pójdzie w siną dal, albo zniknie z domu na kilka dni, a ja oczy za nim wypłaczę. Bardzo się przywiązuję do swoich zwierzaków. Za bardzo.
ewus jestem pewna - w domu mym rodzinnym miałyśmy z siostrą dwa jamniki indywidualiści do granic mozliwości :) sąsaidów koty ganiały ile wlazło a naszego no moze niepolubiły ale dawały radę :) sąsaidka miała dwa jamole szorstkowłose i 5 kotów ... nie miały jamole wyboru musiały zaakceptować towarzystwo :)
Ja też miałam kota i jamnika:) W jeden wieczór kot ustawił psa, do tego stopnia, że kotek spał w psa legowisko, a ten obok na podłodze:)potem spały nawet razem:) pozdrawiam! p.s. wybór prosty:)
Piękne ma oczy. I najwyraźniej już sam wybrał swój nowy dom :) A co do relacji z jamnikiem... koty radzą sobie świetnie w takich sytuacjach i potrafią wręcz psa sprowadzić do parteru :) Trzymam kciuki!
przy wprowadzaniu nowego zwierzaka do domu, w którym mieszka już jakiś jest trudne ale da się przez to przebrnąć. niestety będzie Cię to kosztować wiele pracy i czasu, okazywania zainteresowania obu zwierzakom itd ale jeśli Wam zależy to na pewno sobie poradzicie. powodzenia! i daj znać co zdecydowaliście?
Daily, o tak! Dzieciaki na pewno ogłoszą mnie super mamą :)
Enchocolatte, nie wiem, nie wiem, nie wiem... Naprawdę. Moje racjonalne ja mówi "nie", ale oczy kociaka i słowa Dziewczynki mówią coś zupełnie innego ;)
Ewo, nigdy nie marzyłam o kocie. A teraz muszę podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla Starszej Siostry, kocurka i mnie. Trudną niezwykle.
Mru, domyślam się, co mnie czeka, jeśli powiem "tak". Dlatego tak biję się z myślami.
Zaryzykować? Chyba bym spróbowała. Od dwóch tygodni mamy prześliczną kotkę, ale nie mieliśmy dylematu, czy sobie z psem poradzi, bo psa jeszcze nie mamy. Choć to pewnie kwestia czasu... Właśnie mi kicia na klawiaturę wskakuje i pisać pomaga, 9bo mi palce łapie:-) A te minki dzieci szczęśliwych, że kotka mają... Moi chłopcy nabawić się z nią nie mogą.
Brać! I nieważne że pewnie będzie potwornym indywidualistą, że będzie chodził najpewniej własnymi drogami, często wywracając przy tym wazon z kwiatami, bo właśnie zapragnął napić się wody. Brać, bez względu na to, że czasem wróci z podrapanym uchem, albo zniknie na kilka dni, bo się zakocha. Brać, bo kiedy wróci i się przytuli jak będziesz zasypiać, to będzie Wam dobrze i stwierdzisz, że to była właściwa decyzja. :))))
Ewo, relacje pies-kot potrafią czasem zaskakiwać i nie koniecznie trzeba przewidywać czarny scenariusz... poza tym kot umie znależć sobie bezpieczny azyl w domu i umie też zadbać o swoje bezpieczeństwo:) Co do tego, że sobie gdzieś pójdzie to gwarantuję Ci, że wykastrowany kocur trzyma się posesji i właściciele tym samym nie stresują się, że ich pupil zginie pod kołami samochodu uganiając się za kotką. Powodzenia:)
Ale słodki maluch...no nie wiem, nie wiem co by tu powiedzieć...kocham zwierzaki i z miłości bym wszystkie przygarnęła, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze są niestety na to warunki :( choć przypominam sobie siebie ileś lat temu, kiedy płakałam po każdym znalezionym, ale nieprzygarniętym zwierzaku :( jeśli macie miejsce na to, żeby kotek się powoli oswajał z domem, na razie bez obecności psa, to kicia poczuje się trochę "jak u siebie" i będzie potrafiła zawalczyć o terytorium i może "ustawi" sobie jamnika ;) Powiem szczerze jak najbardziej rozumiem to "rozdarcie" wewnętrzne i dylemat... Pozdrawiam :)
Maggie, ja też miałam w domu zwierzyniec. Jako dziewczynka ;) Nie jestem jednak pewna, czy podołam takiemu zwierzyńcowi jako mama. I kombinacji kota z psem nie miałam nigdy. Ani kota samego. Były za to rybki, wróble, gołąb ze złamanym skrzydłem, chomiki, psy i szczurzyca ;) Przypomniałaś mi bardzo szczęśliwe dni.
Ewo, kicie chadzają po stole. a jeśli tego nie robią to za pewne dlatego, że właściciel jest w tym samym pomieszczeniu. zauważyłam, że moje kiciaki może i mnie słuchają i nie robią tego, na co mają zakaz ale... wchodząc szybko do pokoju wiele razy natknęłam się na kota na stole, kota na parapecie okna mimo, iż miały zakaz. takie już są koty i albo to zaakceptujemy albo nic z tego nie wyjdzie. ktoś już wcześniej pisał, że każdy psikus kota będzie wynagradzany przytuleniem, mruczeniem i miękkim futerkiem. ja do tego dodam obserwowanie zabaw, skoków, polowań na muchy i całą gamę śmiesznych póz w jakich zasypiają koty. z kotem nigdy nie jest nudno. to może Ci zagwarantować każdy właściciel kota.
a tutaj taki zabawny tekst o kotach, który ostatnio znalazłam: w kocie, który chce śniadanie nie ma wyłącznika (((:
A ja radzę nie brać. Stanowczo nie brać. Kot to nie pies. Oprócz tego, że będą kłótnie z jamnikiem to jeszcze mnóstwo problemów z przynoszonymi myszami, z chorobami od tych mysz - kot - przenosi dużo świństw - niestety. Mniemam, ze narażę się achom i echom wcześniejszym, ale odradzam w Twojej sytuacji - z głębi serca odradzam.
Mru, kot na stole...Ciężko będzie z tą akceptacją, ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, więc powiedzmy, że mogłabym przymknąć oko, gdyby nie działo się to bardzo oficjalnie ;) p.s. O której taki kot domaga się śniadania?
Estrello, wcale się nie narazisz ;) Po to jest dyskusja, żeby każdy mógł napisać, co myśli. Sama zresztą mam mnóstwo obaw. Gdyby było inaczej, kociak już dawno spałby na naszym parapecie. Dzisiaj myję okna i myślę. Wieczorami rozmawiamy o tym z M. I naprawdę jeszcze nie wiem. Mam czas do wtorku.
Ewo, to zależy od tego jak ułożysz godziny posiłków. na początku będzie się to odbywać na zasadzie prób i błędów (gdy moje koty były maleńkie potrafiły nas budzić już o 5-6rano) ale po 2tygodniach nauczyły się, że śniadanie dostają wtedy gdy któreś z nas pierwsze wstanie z łóżka (a nie gdy ktoś ledwo otworzy zaspane oczy). aktualnie koty mają już ponad rok. latem śniadanie dostają około 8-9rano +/- 1h, gdybyśmy chcieli pospać i kolację wieczorem. gdy chodzimy do pracy/na uczelnię, śniadanie mają około 6-7rano. koty szybko się uczą takiego rozkładu dnia i nie ma z nimi problemu (:
nie zgadzam się z tym co napisała Estrella. wszystko zależy od tego czy kot będzie kotem wychodzącym czy też nie! to jest podstawowe pytanie na które należy sobie odpowiedzieć ZANIM weźmiemy kota pod swój dach. kot wychodzący może (ale nie musi) przynosić myszy, będzie wracać brudny itp. z kotem niewychodzącym, siedzącym w domu, zaszczepionym i wykastrowanym nie ma takich problemów. koty w czasie odwiedzin i pomieszkiwania od czasu do czasu u moich rodziców, gdy mnie nie ma, przebywają z królikiem i nie ma żadnych problemów. oczywiście nie zostawiamy ich samych np. na noc ale nigdy nie zdarzyło się aby któreś kogoś zaczepiało. przechodzą obok siebie niewzruszone i w zasadzie nie zwracają na siebie w ogóle uwagi.
jeśli masz jeszcze jakieś pytania to napisz na mojego maila mruczankii[at]gmail.com chętnie pomogę (:
Moja Szwagierka miała psa, seterkę irlandzką, przygarnęła jednego kota, potem drugiego i tak doszła do pięciu. Psa nie ruszało, za to namiętnie wyjadał im karmę. Psa nie ma od prawie roku... koty zostały. My czekamy na naszego kota...
Znajomi mają parkę i jak im się powiększa stadko to rozdają w dobre ręce. Obiecaliśmy, że weźmiemy jednego jak się pojawią maluszki :-) Chyba, że jakieś małe z takim spojrzeniem jak to na zdjęciu stanie mi pod drzwiami. Idzie jesień myszy się będą do domu pakować. Choćby dlatego Ewo kot to dobry pomysł :-) Ja też chylę czoła przed moją Szwagierką zwłaszcza, jak rozdziela walczące...
u nas jest aktualnie 9 kotow...w tym 6 kociat jedenastotygodniowych :) nasze koty odrobaczam,zakraplam przeciwko pchlom i kleszczom.....dziecku wbijam w glowe,ze trzeba myc rece po glaskaniu kotow (zwlaszcza tych na zewnatrz) ale bez histerii. trzeba pamietac,ze koty myja sie jezykiem...ale tak samo jak psy,a psa juz macie-wiec dzieci chyba nie daja sie lizac po twarzy?????? :))))))))))) Joanna
KONIECZNIE!!!
OdpowiedzUsuńBIERZ GO!
Ja to bym przygarnęła wszystkie małe koty ;-), mamy jednego, długo się zastanawiałam i jest już z nami 6 lat :-). Ten ze zdjęcia jest taki rozczulający.
OdpowiedzUsuńNie zastanawiaj się nawet... Już jest WASZ!!!
OdpowiedzUsuńŚliczności! Na pewno bardzo boi się jamnika. Ja bum obstawiała pomoc.
OdpowiedzUsuńmnie na takie oczy " wziął " pies :) i jest ze mna 6 lat :) najlepsza moja przyjaciółka :)
OdpowiedzUsuńWOW!!! So cute!!!
OdpowiedzUsuńxoxo
G
oooo.. śliczny...!!! śliiiiicznyyyyyy! :)
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl - koniecznie przygarnąć! Ale w końcu jamniki to psy myśliwskie, które nie lubią kotów, jeśli nie są od małego przyzwyczajone do kociego towarzystwa. Mój jamnik miał na koncie trzy kury i bardzo wiele utarczek z kotami, w których często to koty były górą. Po jednym z tego rodzaju starć wylałam wiele łez i skończyło się nawet małą operacją.
OdpowiedzUsuńTrudna decyzja przed Tobą :)
O niech mnie!!!! Piekny. Ja nie wzielabym, ale ze wzgledu na alergie. Jesli mozesz....... Toooo.....
OdpowiedzUsuńOch.
OdpowiedzUsuńJa bym przygarnęła wszystkie koty świata, ale u mnie mąż z potężną, potężną alergią, więc dylematy odpadają, ale ten kot zza koła jest taki...koci... :) Tylko cholera, jamnik :/ Ale kot powinien sobie poradzić...
cudowny!
OdpowiedzUsuńzawsze marzył mi się kot, ale mama niestety- ma alergie;(
Oj, miałam ostatnio identyczny dylemat, tyle, że mój pies nie jest jamnikiem.
OdpowiedzUsuńOstatecznie mruczek i mój pies nie są przyjaciółmi, ale ich relacja jest na tyle bezpieczna, że wiem, że nic im nie grozi podczas mojej nieobecności.
Musisz wiedzieć, że go pokochasz. Bardzo szybko.
;)
O!
OdpowiedzUsuńdaj znać co i jak :)
brać, brać! Koty wyzwalają tyle czułości:))
OdpowiedzUsuńporadzi poradzi ....
OdpowiedzUsuńDelie, sama wiesz... Ale rozumiem, że na moim miejscu wybrałabyś kota ;)))
OdpowiedzUsuńMajaizgraja, nigdy nie miałam kota. Nigdy nawet nie pomyślałam, że mogłabym mieć i nagle ten mały kocurek. Jest jeszcze siostrzyczka, ale podobno kocury są bardziej leniwe, spokojniejsze, więc gdyby jednak, to wolimy kota ;)
Maggie, a Ty byś wzięła? Do spółki z M i psem? Uśmiecham się do Ciebie szeroko :) Przynajmniej nie ma wtedy czasu na myślenie i smutki, prawda?
Kameleon, jeszcze nie było konfrontacji z naszą jamniczką.
Joasiu, doskonale Ciebie rozumiem ;)
Giulia, difficult decidion... But he's too cute!
ZUzanna, :)
Małgorzato, nasza jamniczka w ogóle źle znosi towarzystwo innych zwierzaków i wszelką konkurencję. Ale ten maluch ma już pazurki i jest szybki jak wiatr... Sama nie wiem.
Kejtko, gdyby nie alergia, to bym go Tobie sprezentowała ;)
Ula, no właśnie jamnik. Nie spokojny labrador bez genu agresji...
Mimi, naprawdę marzysz o kocie? Starsza Siostra t marzenie pielęgnuje od ponad czterech lat. Dlatego tak bardzo się łamię.
Holga, tego się właśnie obawiam najbardziej. Że go pokocham, a on potem pójdzie w siną dal, albo zniknie z domu na kilka dni, a ja oczy za nim wypłaczę. Bardzo się przywiązuję do swoich zwierzaków. Za bardzo.
Magdaleno, dam znać! Lada dzień.
Olliveta, :)))
Mika-monika, tak myślisz?
Pozdrawiam,
Ewa
ewus jestem pewna - w domu mym rodzinnym miałyśmy z siostrą dwa jamniki indywidualiści do granic mozliwości :) sąsaidów koty ganiały ile wlazło a naszego no moze niepolubiły ale dawały radę :)
OdpowiedzUsuńsąsaidka miała dwa jamole szorstkowłose i 5 kotów ... nie miały jamole wyboru musiały zaakceptować towarzystwo :)
Mika-monika, chyba to właśnie chciałam usłyszeć :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńJa też miałam kota i jamnika:) W jeden wieczór kot ustawił psa, do tego stopnia, że kotek spał w psa legowisko, a ten obok na podłodze:)potem spały nawet razem:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
p.s. wybór prosty:)
Piękne ma oczy. I najwyraźniej już sam wybrał swój nowy dom :)
OdpowiedzUsuńA co do relacji z jamnikiem... koty radzą sobie świetnie w takich sytuacjach i potrafią wręcz psa sprowadzić do parteru :)
Trzymam kciuki!
Olu, chciałabym zobaczyć moją jamniczkę w takiej akcji!
OdpowiedzUsuńRaincloud, on raczej przede mną uciekał ;)
Pozdrawiam!
Ewa
Cudny! Brać ;) Dziewczynki będą zachwycone ;))
OdpowiedzUsuńmarzenie siostry wreszcie się spełni ?! :)
OdpowiedzUsuńNo i co z tym cudeńkiem zrobiłaś ??? Małe jest piękne choć ja za kotami nie przepadam :-((
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię, ewa
przy wprowadzaniu nowego zwierzaka do domu, w którym mieszka już jakiś jest trudne ale da się przez to przebrnąć. niestety będzie Cię to kosztować wiele pracy i czasu, okazywania zainteresowania obu zwierzakom itd ale jeśli Wam zależy to na pewno sobie poradzicie. powodzenia! i daj znać co zdecydowaliście?
OdpowiedzUsuńSłodki! W decyzji nie pomogę bo nie mam pojęcia co będzie dobre a co nie...
OdpowiedzUsuńDaily, o tak! Dzieciaki na pewno ogłoszą mnie super mamą :)
OdpowiedzUsuńEnchocolatte, nie wiem, nie wiem, nie wiem... Naprawdę. Moje racjonalne ja mówi "nie", ale oczy kociaka i słowa Dziewczynki mówią coś zupełnie innego ;)
Ewo, nigdy nie marzyłam o kocie. A teraz muszę podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla Starszej Siostry, kocurka i mnie. Trudną niezwykle.
Mru, domyślam się, co mnie czeka, jeśli powiem "tak". Dlatego tak biję się z myślami.
Yba, słodki :) Pod tym mogę się podpisać!
Pozdrawiam,
Ewa
Zaryzykować? Chyba bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńOd dwóch tygodni mamy prześliczną kotkę, ale nie mieliśmy dylematu, czy sobie z psem poradzi, bo psa jeszcze nie mamy. Choć to pewnie kwestia czasu...
Właśnie mi kicia na klawiaturę wskakuje i pisać pomaga, 9bo mi palce łapie:-)
A te minki dzieci szczęśliwych, że kotka mają... Moi chłopcy nabawić się z nią nie mogą.
Brać! I nieważne że pewnie będzie potwornym indywidualistą, że będzie chodził najpewniej własnymi drogami, często wywracając przy tym wazon z kwiatami, bo właśnie zapragnął napić się wody. Brać, bez względu na to, że czasem wróci z podrapanym uchem, albo zniknie na kilka dni, bo się zakocha. Brać, bo kiedy wróci i się przytuli jak będziesz zasypiać, to będzie Wam dobrze i stwierdzisz, że to była właściwa decyzja. :))))
OdpowiedzUsuńEwo, relacje pies-kot potrafią czasem zaskakiwać i nie koniecznie trzeba przewidywać czarny scenariusz... poza tym kot umie znależć sobie bezpieczny azyl w domu i umie też zadbać o swoje bezpieczeństwo:) Co do tego, że sobie gdzieś pójdzie to gwarantuję Ci, że wykastrowany kocur trzyma się posesji i właściciele tym samym nie stresują się, że ich pupil zginie pod kołami samochodu uganiając się za kotką.
OdpowiedzUsuńPowodzenia:)
oj ja bym wziela,juz go kocham:)
OdpowiedzUsuńMargaretka3, wyobrażam sobie ten ogrom dziecięcej radości ;)
OdpowiedzUsuńThe Backstage, będzie pił wodę z wazonu? A ja się łudziłam, że jednak nie będzie chadzał po stole ;(
Lambi, ostatnie zdanie podniosło mnie na duchu. Zbyt często mijam koty na ulicy.
Edita, :)
Pozdrawiam,
Ewa
Ale słodki maluch...no nie wiem, nie wiem co by tu powiedzieć...kocham zwierzaki i z miłości bym wszystkie przygarnęła, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze są niestety na to warunki :( choć przypominam sobie siebie ileś lat temu, kiedy płakałam po każdym znalezionym, ale nieprzygarniętym zwierzaku :( jeśli macie miejsce na to, żeby kotek się powoli oswajał z domem, na razie bez obecności psa, to kicia poczuje się trochę "jak u siebie" i będzie potrafiła zawalczyć o terytorium i może "ustawi" sobie jamnika ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze jak najbardziej rozumiem to "rozdarcie" wewnętrzne i dylemat...
Pozdrawiam :)
Trudna decyzja, oj trudna :)
OdpowiedzUsuńCo do kota, to może i wystraszony, ale tak mu z oczu patrzy, że chyba bym się nie bała jego konfrontacji z psem ;) Ma siłę w oczach :)
Ewa, stojąc przed TYM wyborem, wybieram kota;-)
OdpowiedzUsuńBrandywine, jamnik jest z nami cały czas, więc konfrontacja nieunikniona ;)
OdpowiedzUsuńCozerka, dokladnie to samo wyczytałam z tych kocich oczu!
Delie, nie miałam co do tego żadnych wątpliwości :)))
Pozdrawiam!
Ewa
Ewo, ja ze 'zwierzyńca' jestem! Był i pies, i koty, i świnka morska, królik, patyczak, kanarek, papuga, rybka - w jakimś momencie wszystko naraz :-)
OdpowiedzUsuńPies z kotem dogaduje się dobrze!!! Nasz nawet bardzo dobrze!!! A to myśliwiec przecież...
Więc wzięłabym :-)
Maggie, ja też miałam w domu zwierzyniec. Jako dziewczynka ;) Nie jestem jednak pewna, czy podołam takiemu zwierzyńcowi jako mama. I kombinacji kota z psem nie miałam nigdy. Ani kota samego. Były za to rybki, wróble, gołąb ze złamanym skrzydłem, chomiki, psy i szczurzyca ;) Przypomniałaś mi bardzo szczęśliwe dni.
OdpowiedzUsuńEwo, kicie chadzają po stole. a jeśli tego nie robią to za pewne dlatego, że właściciel jest w tym samym pomieszczeniu. zauważyłam, że moje kiciaki może i mnie słuchają i nie robią tego, na co mają zakaz ale... wchodząc szybko do pokoju wiele razy natknęłam się na kota na stole, kota na parapecie okna mimo, iż miały zakaz. takie już są koty i albo to zaakceptujemy albo nic z tego nie wyjdzie.
OdpowiedzUsuńktoś już wcześniej pisał, że każdy psikus kota będzie wynagradzany przytuleniem, mruczeniem i miękkim futerkiem. ja do tego dodam obserwowanie zabaw, skoków, polowań na muchy i całą gamę śmiesznych póz w jakich zasypiają koty. z kotem nigdy nie jest nudno. to może Ci zagwarantować każdy właściciel kota.
a tutaj taki zabawny tekst o kotach, który ostatnio znalazłam: w kocie, który chce śniadanie nie ma wyłącznika (((:
A ja radzę nie brać. Stanowczo nie brać. Kot to nie pies. Oprócz tego, że będą kłótnie z jamnikiem to jeszcze mnóstwo problemów z przynoszonymi myszami, z chorobami od tych mysz - kot - przenosi dużo świństw - niestety. Mniemam, ze narażę się achom i echom wcześniejszym, ale odradzam w Twojej sytuacji - z głębi serca odradzam.
OdpowiedzUsuńMru, kot na stole...Ciężko będzie z tą akceptacją, ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, więc powiedzmy, że mogłabym przymknąć oko, gdyby nie działo się to bardzo oficjalnie ;)
OdpowiedzUsuńp.s. O której taki kot domaga się śniadania?
Estrello, wcale się nie narazisz ;) Po to jest dyskusja, żeby każdy mógł napisać, co myśli. Sama zresztą mam mnóstwo obaw. Gdyby było inaczej, kociak już dawno spałby na naszym parapecie. Dzisiaj myję okna i myślę. Wieczorami rozmawiamy o tym z M. I naprawdę jeszcze nie wiem. Mam czas do wtorku.
Pozdrawiam!
Ewa
Ewo, to zależy od tego jak ułożysz godziny posiłków. na początku będzie się to odbywać na zasadzie prób i błędów (gdy moje koty były maleńkie potrafiły nas budzić już o 5-6rano) ale po 2tygodniach nauczyły się, że śniadanie dostają wtedy gdy któreś z nas pierwsze wstanie z łóżka (a nie gdy ktoś ledwo otworzy zaspane oczy). aktualnie koty mają już ponad rok. latem śniadanie dostają około 8-9rano +/- 1h, gdybyśmy chcieli pospać i kolację wieczorem. gdy chodzimy do pracy/na uczelnię, śniadanie mają około 6-7rano. koty szybko się uczą takiego rozkładu dnia i nie ma z nimi problemu (:
OdpowiedzUsuńnie zgadzam się z tym co napisała Estrella. wszystko zależy od tego czy kot będzie kotem wychodzącym czy też nie! to jest podstawowe pytanie na które należy sobie odpowiedzieć ZANIM weźmiemy kota pod swój dach. kot wychodzący może (ale nie musi) przynosić myszy, będzie wracać brudny itp. z kotem niewychodzącym, siedzącym w domu, zaszczepionym i wykastrowanym nie ma takich problemów. koty w czasie odwiedzin i pomieszkiwania od czasu do czasu u moich rodziców, gdy mnie nie ma, przebywają z królikiem i nie ma żadnych problemów. oczywiście nie zostawiamy ich samych np. na noc ale nigdy nie zdarzyło się aby któreś kogoś zaczepiało. przechodzą obok siebie niewzruszone i w zasadzie nie zwracają na siebie w ogóle uwagi.
jeśli masz jeszcze jakieś pytania to napisz na mojego maila mruczankii[at]gmail.com chętnie pomogę (:
Moja Szwagierka miała psa, seterkę irlandzką, przygarnęła jednego kota, potem drugiego i tak doszła do pięciu. Psa nie ruszało, za to namiętnie wyjadał im karmę. Psa nie ma od prawie roku... koty zostały.
OdpowiedzUsuńMy czekamy na naszego kota...
Mru, będę miała pytania ;) Pozwolę sobie napisać na @.
OdpowiedzUsuńBeciu, pięc kotów! Szacun ;) Na jakiego kociaka czekasz?
Becia właśnie mi przypomniała, że mój królik też wyjada kotom karmę (;
OdpowiedzUsuńZnajomi mają parkę i jak im się powiększa stadko to rozdają w dobre ręce. Obiecaliśmy, że weźmiemy jednego jak się pojawią maluszki :-)
OdpowiedzUsuńChyba, że jakieś małe z takim spojrzeniem jak to na zdjęciu stanie mi pod drzwiami. Idzie jesień myszy się będą do domu pakować. Choćby dlatego Ewo kot to dobry pomysł :-)
Ja też chylę czoła przed moją Szwagierką zwłaszcza, jak rozdziela walczące...
u nas jest aktualnie 9 kotow...w tym 6 kociat jedenastotygodniowych :)
OdpowiedzUsuńnasze koty odrobaczam,zakraplam przeciwko pchlom i kleszczom.....dziecku wbijam w glowe,ze trzeba myc rece po glaskaniu kotow (zwlaszcza tych na zewnatrz)
ale bez histerii. trzeba pamietac,ze koty myja sie jezykiem...ale tak samo jak psy,a psa juz macie-wiec dzieci chyba nie daja sie lizac po twarzy?????? :)))))))))))
Joanna
Jaki uroczy kiciak :D
OdpowiedzUsuń