25 sierpnia 2011

I co ja mam teraz zrobić?

Biję się z myślami.
Mała wystraszona kulka, łypiąca na mnie podejrzliwie zza koła samochodu.
Nie wiem, nie wiem, nie wiem...
Poradzi sobie z jamnikiem?
Zazdrosnym i zaborczym.
Biegnę urządzać pokój Starszej Siostry i układam myśli.
Dam znać ;)

48 komentarzy:

  1. Ja to bym przygarnęła wszystkie małe koty ;-), mamy jednego, długo się zastanawiałam i jest już z nami 6 lat :-). Ten ze zdjęcia jest taki rozczulający.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zastanawiaj się nawet... Już jest WASZ!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczności! Na pewno bardzo boi się jamnika. Ja bum obstawiała pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie na takie oczy " wziął " pies :) i jest ze mna 6 lat :) najlepsza moja przyjaciółka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo.. śliczny...!!! śliiiiicznyyyyyy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza myśl - koniecznie przygarnąć! Ale w końcu jamniki to psy myśliwskie, które nie lubią kotów, jeśli nie są od małego przyzwyczajone do kociego towarzystwa. Mój jamnik miał na koncie trzy kury i bardzo wiele utarczek z kotami, w których często to koty były górą. Po jednym z tego rodzaju starć wylałam wiele łez i skończyło się nawet małą operacją.
    Trudna decyzja przed Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O niech mnie!!!! Piekny. Ja nie wzielabym, ale ze wzgledu na alergie. Jesli mozesz....... Toooo.....

    OdpowiedzUsuń
  8. Och.
    Ja bym przygarnęła wszystkie koty świata, ale u mnie mąż z potężną, potężną alergią, więc dylematy odpadają, ale ten kot zza koła jest taki...koci... :) Tylko cholera, jamnik :/ Ale kot powinien sobie poradzić...

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny!
    zawsze marzył mi się kot, ale mama niestety- ma alergie;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, miałam ostatnio identyczny dylemat, tyle, że mój pies nie jest jamnikiem.
    Ostatecznie mruczek i mój pies nie są przyjaciółmi, ale ich relacja jest na tyle bezpieczna, że wiem, że nic im nie grozi podczas mojej nieobecności.
    Musisz wiedzieć, że go pokochasz. Bardzo szybko.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. brać, brać! Koty wyzwalają tyle czułości:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Delie, sama wiesz... Ale rozumiem, że na moim miejscu wybrałabyś kota ;)))

    Majaizgraja, nigdy nie miałam kota. Nigdy nawet nie pomyślałam, że mogłabym mieć i nagle ten mały kocurek. Jest jeszcze siostrzyczka, ale podobno kocury są bardziej leniwe, spokojniejsze, więc gdyby jednak, to wolimy kota ;)

    Maggie, a Ty byś wzięła? Do spółki z M i psem? Uśmiecham się do Ciebie szeroko :) Przynajmniej nie ma wtedy czasu na myślenie i smutki, prawda?

    Kameleon, jeszcze nie było konfrontacji z naszą jamniczką.

    Joasiu, doskonale Ciebie rozumiem ;)

    Giulia, difficult decidion... But he's too cute!

    ZUzanna, :)

    Małgorzato, nasza jamniczka w ogóle źle znosi towarzystwo innych zwierzaków i wszelką konkurencję. Ale ten maluch ma już pazurki i jest szybki jak wiatr... Sama nie wiem.

    Kejtko, gdyby nie alergia, to bym go Tobie sprezentowała ;)

    Ula, no właśnie jamnik. Nie spokojny labrador bez genu agresji...

    Mimi, naprawdę marzysz o kocie? Starsza Siostra t marzenie pielęgnuje od ponad czterech lat. Dlatego tak bardzo się łamię.

    Holga, tego się właśnie obawiam najbardziej. Że go pokocham, a on potem pójdzie w siną dal, albo zniknie z domu na kilka dni, a ja oczy za nim wypłaczę. Bardzo się przywiązuję do swoich zwierzaków. Za bardzo.

    Magdaleno, dam znać! Lada dzień.

    Olliveta, :)))

    Mika-monika, tak myślisz?

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  13. ewus jestem pewna - w domu mym rodzinnym miałyśmy z siostrą dwa jamniki indywidualiści do granic mozliwości :) sąsaidów koty ganiały ile wlazło a naszego no moze niepolubiły ale dawały radę :)
    sąsaidka miała dwa jamole szorstkowłose i 5 kotów ... nie miały jamole wyboru musiały zaakceptować towarzystwo :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mika-monika, chyba to właśnie chciałam usłyszeć :) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też miałam kota i jamnika:) W jeden wieczór kot ustawił psa, do tego stopnia, że kotek spał w psa legowisko, a ten obok na podłodze:)potem spały nawet razem:)
    pozdrawiam!
    p.s. wybór prosty:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne ma oczy. I najwyraźniej już sam wybrał swój nowy dom :)
    A co do relacji z jamnikiem... koty radzą sobie świetnie w takich sytuacjach i potrafią wręcz psa sprowadzić do parteru :)
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Olu, chciałabym zobaczyć moją jamniczkę w takiej akcji!

    Raincloud, on raczej przede mną uciekał ;)

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudny! Brać ;) Dziewczynki będą zachwycone ;))

    OdpowiedzUsuń
  19. marzenie siostry wreszcie się spełni ?! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. No i co z tym cudeńkiem zrobiłaś ??? Małe jest piękne choć ja za kotami nie przepadam :-((
    pozdrawiam Cię, ewa

    OdpowiedzUsuń
  21. przy wprowadzaniu nowego zwierzaka do domu, w którym mieszka już jakiś jest trudne ale da się przez to przebrnąć. niestety będzie Cię to kosztować wiele pracy i czasu, okazywania zainteresowania obu zwierzakom itd ale jeśli Wam zależy to na pewno sobie poradzicie. powodzenia! i daj znać co zdecydowaliście?

    OdpowiedzUsuń
  22. Słodki! W decyzji nie pomogę bo nie mam pojęcia co będzie dobre a co nie...

    OdpowiedzUsuń
  23. Daily, o tak! Dzieciaki na pewno ogłoszą mnie super mamą :)

    Enchocolatte, nie wiem, nie wiem, nie wiem... Naprawdę. Moje racjonalne ja mówi "nie", ale oczy kociaka i słowa Dziewczynki mówią coś zupełnie innego ;)

    Ewo, nigdy nie marzyłam o kocie. A teraz muszę podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla Starszej Siostry, kocurka i mnie. Trudną niezwykle.

    Mru, domyślam się, co mnie czeka, jeśli powiem "tak". Dlatego tak biję się z myślami.

    Yba, słodki :) Pod tym mogę się podpisać!

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaryzykować? Chyba bym spróbowała.
    Od dwóch tygodni mamy prześliczną kotkę, ale nie mieliśmy dylematu, czy sobie z psem poradzi, bo psa jeszcze nie mamy. Choć to pewnie kwestia czasu...
    Właśnie mi kicia na klawiaturę wskakuje i pisać pomaga, 9bo mi palce łapie:-)
    A te minki dzieci szczęśliwych, że kotka mają... Moi chłopcy nabawić się z nią nie mogą.

    OdpowiedzUsuń
  25. Brać! I nieważne że pewnie będzie potwornym indywidualistą, że będzie chodził najpewniej własnymi drogami, często wywracając przy tym wazon z kwiatami, bo właśnie zapragnął napić się wody. Brać, bez względu na to, że czasem wróci z podrapanym uchem, albo zniknie na kilka dni, bo się zakocha. Brać, bo kiedy wróci i się przytuli jak będziesz zasypiać, to będzie Wam dobrze i stwierdzisz, że to była właściwa decyzja. :))))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ewo, relacje pies-kot potrafią czasem zaskakiwać i nie koniecznie trzeba przewidywać czarny scenariusz... poza tym kot umie znależć sobie bezpieczny azyl w domu i umie też zadbać o swoje bezpieczeństwo:) Co do tego, że sobie gdzieś pójdzie to gwarantuję Ci, że wykastrowany kocur trzyma się posesji i właściciele tym samym nie stresują się, że ich pupil zginie pod kołami samochodu uganiając się za kotką.
    Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  27. oj ja bym wziela,juz go kocham:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Margaretka3, wyobrażam sobie ten ogrom dziecięcej radości ;)

    The Backstage, będzie pił wodę z wazonu? A ja się łudziłam, że jednak nie będzie chadzał po stole ;(

    Lambi, ostatnie zdanie podniosło mnie na duchu. Zbyt często mijam koty na ulicy.

    Edita, :)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  29. Ale słodki maluch...no nie wiem, nie wiem co by tu powiedzieć...kocham zwierzaki i z miłości bym wszystkie przygarnęła, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze są niestety na to warunki :( choć przypominam sobie siebie ileś lat temu, kiedy płakałam po każdym znalezionym, ale nieprzygarniętym zwierzaku :( jeśli macie miejsce na to, żeby kotek się powoli oswajał z domem, na razie bez obecności psa, to kicia poczuje się trochę "jak u siebie" i będzie potrafiła zawalczyć o terytorium i może "ustawi" sobie jamnika ;)
    Powiem szczerze jak najbardziej rozumiem to "rozdarcie" wewnętrzne i dylemat...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Trudna decyzja, oj trudna :)

    Co do kota, to może i wystraszony, ale tak mu z oczu patrzy, że chyba bym się nie bała jego konfrontacji z psem ;) Ma siłę w oczach :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ewa, stojąc przed TYM wyborem, wybieram kota;-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Brandywine, jamnik jest z nami cały czas, więc konfrontacja nieunikniona ;)

    Cozerka, dokladnie to samo wyczytałam z tych kocich oczu!

    Delie, nie miałam co do tego żadnych wątpliwości :)))

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  33. Ewo, ja ze 'zwierzyńca' jestem! Był i pies, i koty, i świnka morska, królik, patyczak, kanarek, papuga, rybka - w jakimś momencie wszystko naraz :-)

    Pies z kotem dogaduje się dobrze!!! Nasz nawet bardzo dobrze!!! A to myśliwiec przecież...

    Więc wzięłabym :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Maggie, ja też miałam w domu zwierzyniec. Jako dziewczynka ;) Nie jestem jednak pewna, czy podołam takiemu zwierzyńcowi jako mama. I kombinacji kota z psem nie miałam nigdy. Ani kota samego. Były za to rybki, wróble, gołąb ze złamanym skrzydłem, chomiki, psy i szczurzyca ;) Przypomniałaś mi bardzo szczęśliwe dni.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ewo, kicie chadzają po stole. a jeśli tego nie robią to za pewne dlatego, że właściciel jest w tym samym pomieszczeniu. zauważyłam, że moje kiciaki może i mnie słuchają i nie robią tego, na co mają zakaz ale... wchodząc szybko do pokoju wiele razy natknęłam się na kota na stole, kota na parapecie okna mimo, iż miały zakaz. takie już są koty i albo to zaakceptujemy albo nic z tego nie wyjdzie.
    ktoś już wcześniej pisał, że każdy psikus kota będzie wynagradzany przytuleniem, mruczeniem i miękkim futerkiem. ja do tego dodam obserwowanie zabaw, skoków, polowań na muchy i całą gamę śmiesznych póz w jakich zasypiają koty. z kotem nigdy nie jest nudno. to może Ci zagwarantować każdy właściciel kota.

    a tutaj taki zabawny tekst o kotach, który ostatnio znalazłam: w kocie, który chce śniadanie nie ma wyłącznika (((:

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja radzę nie brać. Stanowczo nie brać. Kot to nie pies. Oprócz tego, że będą kłótnie z jamnikiem to jeszcze mnóstwo problemów z przynoszonymi myszami, z chorobami od tych mysz - kot - przenosi dużo świństw - niestety. Mniemam, ze narażę się achom i echom wcześniejszym, ale odradzam w Twojej sytuacji - z głębi serca odradzam.

    OdpowiedzUsuń
  37. Mru, kot na stole...Ciężko będzie z tą akceptacją, ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, więc powiedzmy, że mogłabym przymknąć oko, gdyby nie działo się to bardzo oficjalnie ;)
    p.s. O której taki kot domaga się śniadania?

    Estrello, wcale się nie narazisz ;) Po to jest dyskusja, żeby każdy mógł napisać, co myśli. Sama zresztą mam mnóstwo obaw. Gdyby było inaczej, kociak już dawno spałby na naszym parapecie. Dzisiaj myję okna i myślę. Wieczorami rozmawiamy o tym z M. I naprawdę jeszcze nie wiem. Mam czas do wtorku.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  38. Ewo, to zależy od tego jak ułożysz godziny posiłków. na początku będzie się to odbywać na zasadzie prób i błędów (gdy moje koty były maleńkie potrafiły nas budzić już o 5-6rano) ale po 2tygodniach nauczyły się, że śniadanie dostają wtedy gdy któreś z nas pierwsze wstanie z łóżka (a nie gdy ktoś ledwo otworzy zaspane oczy). aktualnie koty mają już ponad rok. latem śniadanie dostają około 8-9rano +/- 1h, gdybyśmy chcieli pospać i kolację wieczorem. gdy chodzimy do pracy/na uczelnię, śniadanie mają około 6-7rano. koty szybko się uczą takiego rozkładu dnia i nie ma z nimi problemu (:

    nie zgadzam się z tym co napisała Estrella. wszystko zależy od tego czy kot będzie kotem wychodzącym czy też nie! to jest podstawowe pytanie na które należy sobie odpowiedzieć ZANIM weźmiemy kota pod swój dach. kot wychodzący może (ale nie musi) przynosić myszy, będzie wracać brudny itp. z kotem niewychodzącym, siedzącym w domu, zaszczepionym i wykastrowanym nie ma takich problemów. koty w czasie odwiedzin i pomieszkiwania od czasu do czasu u moich rodziców, gdy mnie nie ma, przebywają z królikiem i nie ma żadnych problemów. oczywiście nie zostawiamy ich samych np. na noc ale nigdy nie zdarzyło się aby któreś kogoś zaczepiało. przechodzą obok siebie niewzruszone i w zasadzie nie zwracają na siebie w ogóle uwagi.

    jeśli masz jeszcze jakieś pytania to napisz na mojego maila mruczankii[at]gmail.com chętnie pomogę (:

    OdpowiedzUsuń
  39. Moja Szwagierka miała psa, seterkę irlandzką, przygarnęła jednego kota, potem drugiego i tak doszła do pięciu. Psa nie ruszało, za to namiętnie wyjadał im karmę. Psa nie ma od prawie roku... koty zostały.
    My czekamy na naszego kota...

    OdpowiedzUsuń
  40. Mru, będę miała pytania ;) Pozwolę sobie napisać na @.

    Beciu, pięc kotów! Szacun ;) Na jakiego kociaka czekasz?

    OdpowiedzUsuń
  41. Becia właśnie mi przypomniała, że mój królik też wyjada kotom karmę (;

    OdpowiedzUsuń
  42. Znajomi mają parkę i jak im się powiększa stadko to rozdają w dobre ręce. Obiecaliśmy, że weźmiemy jednego jak się pojawią maluszki :-)
    Chyba, że jakieś małe z takim spojrzeniem jak to na zdjęciu stanie mi pod drzwiami. Idzie jesień myszy się będą do domu pakować. Choćby dlatego Ewo kot to dobry pomysł :-)
    Ja też chylę czoła przed moją Szwagierką zwłaszcza, jak rozdziela walczące...

    OdpowiedzUsuń
  43. u nas jest aktualnie 9 kotow...w tym 6 kociat jedenastotygodniowych :)
    nasze koty odrobaczam,zakraplam przeciwko pchlom i kleszczom.....dziecku wbijam w glowe,ze trzeba myc rece po glaskaniu kotow (zwlaszcza tych na zewnatrz)
    ale bez histerii. trzeba pamietac,ze koty myja sie jezykiem...ale tak samo jak psy,a psa juz macie-wiec dzieci chyba nie daja sie lizac po twarzy?????? :)))))))))))
    Joanna

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)