23 sierpnia 2011

Morze i Miasto.

Nasze nadmorskie migawki. Trochę zgaszonego granatu i trochę błękitu po horyzont. Moje ulubione, szerokie, piaszczyste plaże i nasze długie spacery brzegiem morza. Z Rodzicami i z Przyjaciółką. Długie dni i znacznie krótsze wieczory, kiedy zasypialiśmy wsłuchani w szum wiatru i stukanie deszczu o parapet.















To było moje pierwsze spotkanie z Kołobrzegiem. Pierwsze wakacje nad morzem, a jednak w mieście. I pewnie ostatnie. Bo jeśli morze, to spokój i cisza przerywana krzykiem mew. To lasy, wydmy i choć trochę wolnego miejsca na plaży. Takie wakacje są wspomnieniem mojego dzieciństwa i chciałabym, aby taki Bałtyk zapamiętały moje Dzieci.

Była też latarnia morska. Najniższa, jaką spotkałam, a jednak wystarczająco wysoka, aby spojrzeć na miasto z góry. I na port. I na plażę. I na morze, które tego dnia było niemal turkusowe.


Od Kołobrzeg





Wracając do domu znam morza, przechodziliśmy przez park. Ulubiony park Dzieci, w którym była fontanna w kształcie dmuchawca ;) W słoneczne dni chowała się w niej tęcza, której szukaliśmy biegając wokół i chwytając tysiące mikroskopijnych kropelek unoszących się wokół wielkiej kuli.
Wieczorami w fontannie zapalały się światełka, które co kilka sekund zmieniały kolory i na które Dzieci patrzyły jak na najlepsze przedstawienie. Lubiłam to miejsce ;)





Lubiłam też nadmorską promenadę - ukrytą wśród starych, wysokich drzew. Krył się w niej niesamowity spokój. Zupełnie tak, jakby właśnie w tym miejscu kończyło się miasto. Tą promenadą pojechaliśmy pewnego dnia z Chłopcem i Starszą Siostrą na spacer, wypożyczonym, trzyosobowym rowerem. Wróciłam z niego lżejsza o kilka kilogramów :)
Wzdłuż promenady rozrzucone były kioski z pamiątkami. Chińskimi maskotkami, silikonowymi piłeczkami, plastikowymi sopelkami, które - poruszane przez wiatr - mieniły się tysiącem kolorów . Dla Dzieci to były małe przystanie szczęścia, dla mnie tor przeszkód w drodze na plażę, który należało jak najszybciej ominąć ;) Znad morza przywieźliśmy muszelki, bursztyny i maleńkie bursztynowe kolczyki dla Starszej Siostry. Oraz morze piasku, który wczoraj wysypałam ze swojej walizki ;) I który jeszcze długo będę znajdowała między kartkami książek.



A Wy, lubicie polskie morze?

Udanego dnia!

24 komentarze:

  1. Lubimy! Ale ja najbardziej we wrześniu, albo tak, jak tera pod koniec sierpnia. Dziś byłam - pogoda przepiękna, wręcz wymarzona. Intensywne, ale sierpniowe słońce, lekka fala, niebieska woda i mnóstwo porannych biegaczy tudzież nordicwakingowców. Spodobałoby Ci się, Ewo. Cudnie!
    Gorąco pozdrawiam Z Kołobrzegu:)
    p.s park też lubię;)

    OdpowiedzUsuń
  2. swego czasu miałam w przedpokoju zegar z pierwszego zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię, bardzo lubię. Poza sezonem.
    Piękne zdjęcia. Najbardziej podobają mi się te z piórkami i łapkami w piasku. A co to jest to kolorowe coś w wodzie? Meduzy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Joasiu :)

    Ewelajno, nie wiedziałam, że mieszkasz w Kołobrzegu. Poza sezonem wolałabym jednak nadmorskie miasto, bo wtedy plaże już puste, a miejsca, w których można się napić pysznej latte, nadal otwarte :) Marzy mi się polskie morze jesienią. Albo wiosną. Morze kiedyś.

    Zielone-buty, na tle błękitnego nieba wyglądał zjawiskowo.

    Yba, to odbicia transparentu z reklamą ;) Kolorowe buzie w kształcie piłeczek w nadmorskiej kałuży.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam, oczywiście poza sezonem.Od paru lat jeździmy do Rogowa tuż obok Kołobrzegu :) wpadamy do miasta bardzo rzadko bo nawet poza sezonem jest tam mnóstwo ludzi, moje ulubione miejsce to promenada oczywiście ze wspaniałymi drzewami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znoszę! I strasznie ubolewam, że Polska nie leży tak z 1500 km na południe. Na dodatek morze mamy nie tam, gdzie trzeba;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzielny Chłopiec, sam się wspina na latarnię!

    Ja chyba każde morze uwielbiam, bez względu na temperaturę wody, ale najbardziej takie otoczone wysokimi górami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. eWo, poza sezonem nigdy nie byłam, ale z naszego nowego miejsca droga nad polskie morze to droga w nieskończoność. Równie szybko dojeżdżamy do Chorwacji. Powoli zaczynam się poddawać, choć naprawdę lubię nasz Bałtyk.

    Anonimowy, a jednak dla mnie morze północne ma swój urok. I zapach, jakiego nie spotkałam nigdzie indziej. Choć może to siła wspomnień?

    Małgorzato, Chłopiec był bardzo dzielny ;) Sam wszedł na latarnię i sam zszedł na dół. Ja też jestem miłośniczką mórz wszelakich. I plaż, nawet tych kamienistych.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja uwielbiam, choc tez wole plaze gdy sa puste:) jednak kolor i zapach Bałtyku jest dla mniej najwspanialszy!, po szwedzkiej stronie tez mamy ulubione miejsce , pusta kamienista plaza, ktora za kazdym razem zachwyca mnie inna barwa, ale ten zapach i szum to jednak tylko po polskiej stronie.....moze to troche tak z sentymentu.... takie zdjecia jak Twoje raduja oczy, od 2 lat ogladalm tylko szwedzki brzeg

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham polskie morze, a szczególnie zimą kiedy wszystko dookoła zamarza i mamy takie małe królestwo lodu. Jeszcze dodać do tego piękny zachód słońca, ach już się rozmarzyłam;), czego chcieć więcej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Cacaovo, szwedzka strona Bałtyku też mi się marzy.

    Czarnachmura, nigdy nie pomyślałam o morzu, które zamienia się w lód. Musi wyglądać zjawiskowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię. Po ostatnim wyjeździe jeszcze bardziej.
    A szwedzka strona jest piękna, choć zupełnie inna. Kamienista. Trudno czasem uwierzyć, że to to samo morze. Tylko woda tak samo zimna, a może i bardziej:) Pokonaliśmy kiedyś Bałyk promem - zachód słońca na środku Bałtyku wart jest takiej wyprawy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham nasz Bałtyk, przede wszystkim za przestrzeń, za połacie drobnego piasku, za wiatr, bałwany, szum i ten zapach powietrza.
    Ostatnio odkryłam bieganie i w tym sezonie najlepszy dzień mojego urlopu to było właśnie poranne bieganie po pustej plaży. Bez przystanku, bez zmęczenia, po horyzont, gdyby nie śniadanie, na które musiałam wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Delie, zachód słońca na środku morza :) Szczęściara!

    Lu, gdybym tylko mogła wykraść tylko dla siebie taki poranny spacer nad morzem, wstawałabym o wschodzie słońca, Wiem, że warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Polskie morze...to które lubię, pamiętam z szalonej weekendowej wyprawy w czasie studiów...wtedy było zimno i pusto :) W sezonie zbyt tłoczno, więc lubię średnio....a nie byłam tak dawno że z radością oglądam twoje zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Anik, w czasie studenckich wypraw nigdy nie jest zbyt zimno i zbyt mokro :) To muszą być fajne wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubie i tesknie i wciaz mam nadzieje, ze jeszcze w tym roku je osobiscie przywitam...! a dziewczynka Ewo naprawde bardzo urosla... M

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo fajne nadmorskie migawki. my wróciliśmy znad morza kilka dni temu. jedno co jest okropne w takim wyjeździe to tłum... :( dlatego staraliśmy się omijać te zatłoczone miejsca i spacerować gdzieś gdzie było spokojnie (:
    nad morzem byłam też zimą, mimo zimna było naprawdę fajnie. polecam też wyjazd we wrześniu, na samym początku. wtedy jest już koniec sezonu, większość sklepów i budek jest zamknięta, mało ludzi, ceny zazwyczaj niższe. ja byłam cały wrzesień i mieliśmy cudną pogodę, dlatego polecam taki wyjazd!

    OdpowiedzUsuń
  19. Mamsan, Jeszcze w tym roku? Czyli poza sezonem ;) Wspaniale. Trzymam kciuki, aby się spełniło.

    Mru, nadbałtycki wrzesień. Moje marzenie. Do spełnienia kiedyś, jak Dzieci podrosną.

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniała relacja wakacyjne . Przepiękne zdjęcia. A polskie morze jest niepowtarzalne. Nie umywa się do niego Morze Północne, chociaż plażami do polskiego zbliżone. Brakuje mi tam naszych polskich sosen i tego miękkiego aksamitnego piasku np. Juraty, Jastarni, Władysławowa i oczywiście bursztynu. Mieliście piękne wakacje. Pozdrawiam ,Essi

    OdpowiedzUsuń
  21. gdy byłam z synem w ciązy pojchałam do kołobrzegu, moja starsza córka rozchorowałą sie na żołądkową grypę :( mąż doejchał na weekend po wileu godzinach :(
    ale spacer po plaży zachody słońca wynagradzały wszytko
    odkryłam dwie przeirocze knajpi do których chętnie bym kiedys wrócila
    jedyne co mi przeszkadza to trafić z [pgodą i ceny z południa :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Essi, o tak! Nadbałtyckie sosny i ich zapach. Uwielbiam!

    Mika-monika, ceny czasami wyższe niż na południu, a pogoda zależy wyłącznie od szczęścia. Dlatego serwujemy sobie Bałtyk na wakacyjny deser, a nie na danie główne ;)

    Magdaleno, weekend z Jagną na plaży?

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)