Niedziela wieczór.
Dzieci już śpią.
Kot mruczy.
Kominek ogrzewa myśli.
Cisza, spokój i kieliszek czerwonego wina.
Książka. Na dobranoc.
I chwila dla siebie.
Coraz częściej :)
Dom jeszcze pachnie weekendem i ciastem czekoladowym.
Takim z dziecięcych wspomnień, które ostatnio obudziła Maggie.
Doskonałym.
Ale o tym jutro.
I o spacerach, o liściach, o niebie zupełnie nie listopadowym.
Dzisiaj wracam do książki.
Dobrej nocy!
I słodkich snów ;)
Od Listopad 2011 |
Pyszny weekend u ciebie... :) I wspaniałe wieczory z chwilami dla siebie :)
OdpowiedzUsuńA książki wieczorami działają na mnie niestety jak ekspresowa nasenna tabletka - nad czym bardzo ubolewam... :(
Ewo!
OdpowiedzUsuńJestem tu codziennie.
Komentowąłm klika tylko razy. Od teraz chcę częściej
Marzę o książce. O tym blogu wydanym w firmie książki
twoje słowa i fotografie...
Twój punkt widzenia, patrzenia.
Wrażliwość i łapanie tych naj naj chwil...
Ile wzruszeń, aż do łez i zachwytów. I refleksji.
Pozdrawiam
Super,że udaje Ci się wygospodarować wieczór dla siebie. Ja chyba zapadam w zimowy sen, bo spałabym i spała ;)Choć stosik zapasów książkowych na jesienne wieczory rośnie koło mojego łóżka.
OdpowiedzUsuńmamis
Czekam na przepis :)
OdpowiedzUsuńDzieciństwo wspominam dość często :) To miłe wspaomnienia :)
Pięknie tu u Pani,zatraciłam się zupełnie w tym,co Pani pisze i w fotografiach.Będę tu często,obiecuję:)
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko na swoim miejscu...cudownie!
OdpowiedzUsuńAż mi zapachniało tym ciastem :D
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia!
A wiesz, ze i mnie udaje się złapać chwilę dla siebie wieczorem...taka cisza przed burzą, którą czuję ostatnio dość mocno na żebrach;) I znalazłam książkę dla siebie w końcu (!) niestety "idzie" już do mnie dwa tygodnie, może zdąży;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Anik, był taki czas, kiedy zasypiałam po pierwszej stronie. Czas permanentnego niewyspania i przemęczenia. Ostatnio wszystko się zmienia ;) Powoli, małymi krokami, ale jednak. Sama myśl o tym, że tak się dzieje, dodaje mi sił i skrzydeł :)
OdpowiedzUsuńTonia, dziękuję! Wzruszyłam się.
Mamis, a co jest w tym stosiku?
Magda-domowo, będzie dzisiaj :) Najpóźniej jutro!
EM, dziękuję :) I zapraszam!
Agnieszka, jak najbardziej. Choć jeszcze kilka rzeczy czeka na swoje miejsce ;)
Zosia Hajduczek, właśnie zjadłam kolejny kawałek. A przecież nie lubię czekolady!
Piegowata, jaka to książka? Ciekawa jestem bardzo. Chwytaj te chwile!
Uściski!
Ewo, a u nas 'murzynek' był zawsze w keksówce :-)
OdpowiedzUsuńJejku, jak fajnie sięgnąć po plaster murzynka... Jak fajnie! Dość mam już brownie ;-)))
Całusy!
Czytaj, spaceruj i wypoczywaj!!! W tej lub innej kolejności ;-)
Ale pracy po noc późną to Ci wcale nie życzę... No chyba że faktycznie potrzebujesz podobnych doznań ;-)
Maggie, chyba faktycznie potrzebuję ;)
OdpowiedzUsuńMurzynek murzynkiem, ale ta ksiażka stara mi się podoba. Co czytasz?:)
OdpowiedzUsuńEwo, "Żółte oczy prowadzą do domu", Marketa Pilatova. Spokojnego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńDelie, właśnie skończyłam "Kota wśród gołębi", kończę "Kochanicę Francuza" i czytam "Zakamarki marki" ;) I wróciłam ostatnio do "Historii fotografii". Ta książka chyba nigdy mi się nie znudzi, choć mam ochotę na coś nowego fotograficznego. Co polecasz?
OdpowiedzUsuńPiegowata, nie czytałam, ale recenzje ma ciekawe. I Praga mi się przypomniała ;) Kolejne miejsce, które od dawna zamierzam odwiedzić. Może wiosną?
Ewo, ja do Pragi wybieram się już ... chyba 7 lat:/ Dawno temu zrobiła na mnie ogromne wrażenie, jechałam autostopem;)może faktycznie wiosną :)
OdpowiedzUsuńSusan Sontag "O fotografii". lektura obowiązkowa i dająca do myślenia. bardzo!
OdpowiedzUsuńwczoraj też nabrałam ochoty na murzynka, ale zrobię chyba takiego z bakłażanem, jestem nadal pod urokiem połączeń warzyw ze słodyczą:)) Twój murzynek wygląda doskonale!
OdpowiedzUsuńJ.