2 listopada 2011
Spacer, wspomnienie i leniwy weekend
Wczoraj wieczorem poszłam ze Starszą Siostrą na spacer.
Szłyśmy wąskimi alejkami między migającymi światełkami zniczy.
W powietrzu unosił się zapach świec, który tak dobrze pamiętam z dzieciństwa.
Było ciepło i cicho.
Nad cmentarzem zawisł srebrny księżyc w jesiennej zadumie.
Rozmawiałyśmy o Tych, których już z nami nie ma.
Szukałyśmy zapomnianych dziecięcych grobów i zapalałyśmy na nich światełka dla Najbliższych.
Milczałyśmy i patrzyłyśmy na grę świateł, która sięgała po horyzont.
I na niebo, które tonęło w niebiesko-różowej poświacie.
Tego dnia moje myśli biegną ku przeszłości.
Takie wieczory przypominają mi jak wszystko jest kruche i jak wszystko jest ważne.
Każda chwila, uśmiech, spojrzenie.
Okruchy codzienności, z których budujemy nasze wspomnienia.
Nas samych i naszych Bliskich.
Kiedy odchodzą, właśnie te małe obrazki, gesty i momenty pielęgnuję w swojej pamięci.
Jak talizmany przeszłości, do których lubię wracać, gdy listopad puka do drzwi.
Lubię ten dzień i lubię spokój, jaki jemu towarzyszy.
Jest mi zdecydowanie bliższy niż Halloween, który powoli wkrada się w naszą kulturę.
W tym roku, wcale niezamierzenie, na kuchennych parapetach nie stanęły płonące dynie.
Nie spotkaliśmy się też z Przyjaciółmi przy dyniowym cieście.
Weekend mijał powoli i leniwie.
Przy cieple kominka i nad ryżem z cynamonem.
Kot ziewał, ktoś czytał książkę, ktoś inny spał.
Z pewnością mogło być lepiej, ale nie było źle.
W przerwie miedzy nicnierobieniem Dzieci zaprosiły nas na przedstawienie, które same zaplanowały i przygotowały.
Z duchem w roli głównej :)
I z kotem. A jakże!
Tematem przewodnim spektaklu były... cukierki.
A dzisiaj za oknem słońce i najpiękniejsza złota jesień.
Niech się jeszcze nie kończy!
Pięknego dnia Wam życzę ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I znicz, i kot sportretowani pięknie.
OdpowiedzUsuńMnie zabrakło zapachu zniczy i dymu w tym roku:(
A Wszystkich Świętych bardzo lubię. Za atmosferę. Za zadumę. I za wieczorne wyprawy na cmentarz też.
Cudne te kukiełki:)))
PS Ja planuję robienie świątecznych kukiełek do teatrzyku jako jedno z zadań do adwentowego kalendarza.
To ja tylko tak w przelocie, bo mignęła mi poniżej 'Biała wstążka' M. Haneke. A 'Ukryte' widziałaś? I 'Funny Games' (ale oryginalną wersją austriacką, nie amerykański remake!) = dla mnie dwa bardzo, bardzo wstrząsające filmy! Niektóre obrazy z 'Funny Games' nie dawały mi długo spać - choć mało tam dosłowności... Oglądałam wszystkie filmy MH z kolanami pod brodą i ściśniętym gardłem. I długo nie mogłam wydobyć z siebie głosu po każdym z nich!
OdpowiedzUsuńMistrzowskie są!
jak zrobić zdjęcie w nocy bez lampy? kurcze pieczone, no ja nie umiem :(
OdpowiedzUsuńA dzieciaki to masz zdolne! ja nie mogę!
O, "Ukryte" tak! też polecam!
OdpowiedzUsuńKot-esencja kocia;)) A dzieci tylko pozazdrościć!:)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ten dzień. Chwile i emocje z nim związane są bardzo potrzebne. W tym roku chyba najbardziej mi brakowało tych momentów spędzonych nad grobami bliskich którzy odeszli.
Tobie także wspaniałego dnia.
Delie, musisz przyjechać do nas za rok. Tutaj wszystko pachniało zniczami i dymem. Starsza Siostra nie chciała wracać do domu :)
OdpowiedzUsuńKukiełki powstały za naszymi plecami i bez naszej wiedzy. Zaskoczyły nas bardzo! Pierwsze, ale z pewnością nie ostatnie ;)
Maggie, to był pierwszy film Haneke, jaki widziałam. Pokochałam go właśnie za tę niedosłowność. I za doskonały, jasny przekaz, jaki krył się za surowymi, milczącymi obrazami. Sięgam po kolejne!
p.s. A jak Ci się podobała "Pianistka"? Oglądałaś?
Magdalena, wysokie ISO i niski czas. Ja zawsze robię bez lampy, choć mój aparat akurat marnie sobie radzi w ciemnościach.
OdpowiedzUsuńp.s. Twoja Jagna też zdolna!
Delie, może dzisiaj :) Nadrabiam ostatnio bardzo dzielnie zaległości wszelkie.
Olliveta, my zapalaliśmy znicze na grobach dzieci, których nigdy nie poznaliśmy. Myślami byliśmy z Najbliższymi. Dla mnie miejsce w tym dniu nie ma takiego znaczenia. Ważna jest pamięć, kilka myśli wysłanych w Ich stronę.
U nas znicze też nie pachniasły jak kiedyś, choć udało nam się odwiedzić cmentarz nocą i było pięknie. Właśnie obejrzałam Białą Wstążkę i mam wrażenie, że nie do końca. Czy film trwał tyko godz?
OdpowiedzUsuńAnonimowy, chyba dłużej. A w jakim momencie się skończył?
OdpowiedzUsuńJak przyszła zima i baron nie stawił się na święto kościelne (???????)
OdpowiedzUsuńAnonimowy, to jest mniej więcej połowa. Ściągałaś z zalukaj.pl? Jeśli tak, to tam są do ściągnięcia dwie części.
OdpowiedzUsuńKukiełki wspaniale wykonane. Podziwiam twórczość Twoich dzieci.
OdpowiedzUsuńI zdjęcie kotka. Na widok którego znowu mi smutno. Bo nasza kotka zaginęła cztery dni temu.
Pozdrowienia ślę!
Margaretka3, zaginęła? W takim razie niech jak najszybciej wraca. Podobno koty lubią chadzać własnymi ścieżkami, znikać na kilka dni, a potem wracają mruczące i szczęśliwe. Tego Wam życzę! I kotce. Pierwszy raz zniknęła?
OdpowiedzUsuńLubię takie weekendy, z drzemką, książką i wieczornym spacerem :)
OdpowiedzUsuńCo się zaś tyczy tegorocznej wyprawy na cmentarz (tak!wyprawy!) to dały nam się we znaki straszne korki. Pierwsze podejście zakończyło się fiaskiem i w połowie drogi zawróciliśmy, następnego dnia podjęliśmy drugą próbą i co prawda udało nam się dotrzeć na cmentarz, ale baaardzo szerokim objazdem. Bocznymi leśnymi drogami w pięknej jesiennej scenerii, z mapą w jednej ręce, a kompasem w drugiej :)
"Białej wstążki" nie widziałam, spróbuję ściągnąć niebawem ze strony, o której piszecie. Za to kilka dni temu obejrzałam, pierwszy raz od dawna przy pełnej sali kinowej, "Melancholię", po której zupełnie, ale to zupełnie nie mogłam spać :)
Margaretko, życzę żeby kotek się znalazł!
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia - jak zawsze! :)
OdpowiedzUsuńNie pasuje powiedzieć o 1 listopada, że się go lubi, bo on nie jest do lubienia, ale atmosfera zadumy i rozmowy nad grobami o zmarłych i żyjących jest co roku wyjątkowa.
tak, to wyjątkowy dzień, dzień w którym bardzo się tęskni bardziej niż zazwyczaj kiedy nie można być na grobach bliskich... stąd też mój wczorajszy post ze zdjęciami, które przypominają mi o wyjątkowym zdarzeniu - tamtego dnia kiedy spacerowaliśmy wieczorem po cmentarzu spotkaliśmy kobietę z mężem i dziećmi, która zapalała znicz na każdym grobie bez światełka, kiedy mąż zapytał, kiedy wracają odpowiedziała 'jeszcze chwilka, wiesz, że obiecałam'...
OdpowiedzUsuńdla mnie to było wzruszające...
przypomniało mi o innym zdarzeniu kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką - ksiądz ogłosił, że wszystkie 'porzucone' groby będą 'zlikwidowane' aby zrobić miejsce nowym... dla mnie jako dla dziecka było to straszne ponieważ wiedziałam, że po lewej stronie cmentarza jest kilka małych grobów, dziecięcych grobów, zarośniętych krzakami, zapomnianych... wybrałam sobie dwa i opiekowałam się nimi... w tym momencie po krzakach nie ma śladu, ale te dwa groby nie zostały usunięte... miałam wtedy jakieś siedem lat...
Ale ziew!
OdpowiedzUsuńI dla kocurka to musiał być leniwy weekend ;-)
Ewo i ja wolę Święto Wszystkich Świętych nad Halloween, może dlatego, że mi już nie wypada chodzić po domach w przebraniu ;-)
wspaniałe masz dzieci :)
OdpowiedzUsuńspacer po cmentarzu wieczorową porą - z dawien dawna mój ulubiony
łuna nad cmentarzem, zapach świerkowych wianków, zapach palonych świec - chwila zamyślenia w nie mysleniu i mysleniu o tych których już nie ma a za którymi się najzwyczajniej tęskni
bardzo bym chciała żeby te dzisiejsze ciepłe promyki słonka zostały jak najdłużej :)
miłego dnia Ewo
Bardzo fajna notka :) Fajne zdjęcia . Fajnie spędziłaś dłuugi weekend .
OdpowiedzUsuńZ ogromną przyjemnościa czytam te twoje wpisy listopadowe już...takie pełne klimatu za którym tęsknię :)
OdpowiedzUsuńI ten teatrzyk! Znakomity duch! :)
Oglądałam, jasne.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry film. Świetna rola Ch.Rampling.
I mój ukochany Schubert i sonata, którą grałam kiedyś tam...
Książkę przeczytałam później. Tzn. po filmie.
Ale jeśli chodzi o Jelinek, to bardziej polecam Amatorki.
Wiesz jak to jest z książką i filmem - mnie zawsze podoba się to, co było pierwsze...
takie spokojne weekendy są ważne. i jeszcze przy cieple kominka (:
OdpowiedzUsuńpięknie sfotografowałaś kota. mnie jeszcze nigdy nie udało się zrobić podobnego zdjęcia moim kotom, gdy ziewają... jakoś wolą być fotografowane w czasie snu lub obserwacji siedząc na parapecie okna (;
Zawsze szukamy samotnych grobów. Takich bez zniczy.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się przy dziecięcych grobach.
Mam identyczne wspomnienia z dzieciństwa. teraz robię to samo.
Kot jak tygrys. Groźny, ziewający tygrys :-)
Małgosia, to chyba jedna z największych zalet małych, prowincjonalnych miasteczek ;) Nie stoimy w korkach, a już z całą pewnością nie w takich drogowych gigantach, o których piszesz. Białą wstążkę obejrzyj koniecznie!
OdpowiedzUsuńMelancholia jest na mojej liście ;)
Porcelanowa, a ja lubię ten dzień :) Z wielu powodów. Jest w nim czas na zadumę, na wspomnienia, te dobre i szczęśliwe, na spotkanie z Bliskimi i rozmowy o Bliskich, którzy odeszli. Nie bywam w tym dniu smutna. Raczej zamyślona.
Gosia Myślicka, nie wiem dlaczego, ale dziecięce groby we wszystkich chyba poruszają tę najdelikatniejszą strunę. Zawsze w pierwszej kolejności zapalam światełka na najmniejszych grobach. I najbardziej zapomnianych. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby pewnego dnia ich zabrakło. Choć pewnie tak właśnie kiedyś się stanie.
Aurora, kocur wydawał się przeszczęśliwy, że wirus nas rozłożył i zatrzymał w domu :) Miał wygrzane fotele i ogień w kominku.
Mika-monika, liczę na długi, ciepły, słoneczny listopad!
Dziidka, miałam inne plany, ale jak na weekend z wirusem w tle, były to całkiem udane dni ;)
Maggie, nie czytałam ani Pianistki ani Amatorek, ale teraz mam większą ochotę na film o Pianistce i książkę o Amatorkach ;)
p.s. Mi się prawie zawsze bardziej podoba książka.
Mru, prosiłam go - ziewaj! No ziewaj... I ziewnął. Naprawdę ;)
Polala, ja też płakałam. Nie potrafię przejść obok nich obojętnie. A kot tygrystyczny, prawda?
Brakuje mi wieczornych wypraw na cmentarz nad którym unosi się migocąca łuna . Brakuje mi zapachu palonych świec zmieszanego z wonią świerkowych wieńców i chryzantem . Tutaj nie obchodzi się Święta Zmarłych, ten kraj jest przede wszystkim protestancki.Nie obchodzi się tez Halloween. Ale dynie w tym roku wycinaliśmy. Ziewający kot jest przecudny. Teatr kukiełkowy niesamowity. Miłego słonecznego tygodnia.
OdpowiedzUsuńEwo, kotka zniknęła pierwszy raz. Ale czy czteromiesięczna też już by się chciała po świecie włóczyć? To pieszczoch wielki był.
OdpowiedzUsuńI nadal jej nie ma.
Wczoraj wieczorem dzieci oglądały zdjęcie tego Twojego kotka. Podobał im się.
A potem oglądały bajkę "Koci arystokraci".
Na pocieszenie.
Pozdrowienia.
Essi, zupełnie zapomniałam o świerkowych wieńcach i chryzantemach. Były i pachniały. Też bym za tym dniem tęskniła, gdybym była daleko.
OdpowiedzUsuńMargaretka3, bardzo chciałabym, aby wróciła. Trzymam kciuki! Mocno mocno mocno.