Weekend we Wrocławiu. Pierwszy od dawna. Wspomnienia, które obudziły się nagle i niespodziewanie. Kilka znajomych ulic, mostów, obrazków z przeszłości. Spacer w słońcu i zmarznięte dłonie. Mimo słońca ;) Poszukiwanie krasnali, których kiedyś nie było. Pizza prawie tak dobra jak w Toskanii.
Z rucolą i świeżymi pomidorami. Kino 5D, z którego Chłopiec postanowił nie wychodzić :) Zdjęcia zrobione w biegu. Za szybko i za mało.
Długie godziny spędzone w domu Przyjaciół. Ciepło kominka, rozmowy, którym nie było końca, wino migdałowe, Dixit Oddysey i sernik na czekoladowym spodzie. Mogłabym stamtąd nie wyjeżdżać. Gdybym tylko mogła.
Plac Solny i tulipany. O każdej porze :)
I jeszcze kot. Sennie. W mojej suszarce (!) Na dobranoc ;) Nie obudził go nawet spust migawki.
Powoli przyzwyczajam się do kocich zwyczajów.
O, czekałam na te zdjęcia:) Obudziły i moje wspomnienia:) Licealne:) To były czasy:)
OdpowiedzUsuńFajowe to odbicie w szybie:)
A wino migdałowe mnie zaciekawiło bardzo!:)
wrocław - wrocek - piekne miasto dawno oj dawno mnie tam nie było trzeba wiosną sie wybrac to tylk o200 km :)
OdpowiedzUsuńa kot ?! hym lepiej on niż mały dwulatek heheh
miłego tygodnia
a co to za migdałowe wino?
Marzy mi się kiedyś zwiedzić Wrocław...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,że się spelni :)
Moje ukochane miasto. Za nim tęsknię najbardziej :) Nigdy mi się nie znudziło, przez tyle lat :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam. :/ Dlatego tym bardziej dziękuję za zdjęcia! Migdałowe wino?
OdpowiedzUsuńKOt w suszarce the best :) Ślicznie, Ewo!
OdpowiedzUsuńBeautifully photographed, I like this place !
OdpowiedzUsuńWstyd mi, że nigdy nie byłam we Wrocławiu.
OdpowiedzUsuńHm! Gutek wchodził do i wychodził z bębna pralki, ale żeby aż tak? spać w niej? co za zmyślne stworzenie, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI moje wspomnienia Ewo obudziłaś tymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńI mnie Wrocław nigdy się nie znudzi i zawsze pozostanie moim ukochanym miastem.
Też mnie ciekawi wino migdałowe:-)
fantastycznie jest widzieć swoje ukochane miasto cudzymi oczami ...jest coś magicznego we Wrocławiu :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze tam nie byłam, chociaż od dawna mam wrażenie, że powinnam :) Że to jest miasto, które mogłoby mnie oczarowac.
OdpowiedzUsuń... ale zdjęcia kota w suszarce czadowe!
OdpowiedzUsuńa tulipany uwielbiam! o każdej porze roku! :)
Delie, kolejne spotkanie z lampką tegoż właśnie wina :) Co Ty na to?
OdpowiedzUsuńMika-monika, gdybym tylko mieszkała 200km od Wrocławia... O winie jeszcze napiszę ;)
Marta mama Nikusia, to wycieczka obowiązkowa!
Lila, to miasto nie może się znudzić :)
Dragonfly, wrzuć na swoją listę Too See. Warto!
Aniu, znajduję go ostatnio w przedziwnych miejscach ;) Swego czasu utknął w kominie.
黄清华 Wong Ching Wah, it's one of the most beautiful cities in Poland :)
Sake, wszystko przed Tobą. Pierwsze spotkanie z Wrocławiem - zazdroszczę.
Maria z Pogórza Przemyskiego, nawet nie raczył zwrócić na mnie uwagi ;) I jaki był obrażony, kiedy go stamtąd wyciągałam!
Aga, za tym miastem nie można nie tęsknić. Ja tak tęsknię jeszcze za Warszawą.
Lasche, masz rację. Coś magicznego, co przyciąga jak magnes ;)
Raincloud, powinnaś :) Jestem pewna, że Cię oczaruje.
Magdalena, ja też uwielbiam tulipany. A zimą szczególnie :)
koniecznie!:)
OdpowiedzUsuńNie byłam we Wrocławiu, ale słyszałam, że warto. Trochę daleko niestety. Tulipany o tej porze? Moje ulubione kwiaty.
OdpowiedzUsuńhihi kot w suszarce! dobrze, że nie w pralce;))
OdpowiedzUsuńuwielbiam Wrocław i ten placyk pełen kwiatów:) muszę tam w końcu pojechać..!
uściski
J
Pięknie!
OdpowiedzUsuńDelie, nie mogę się doczekać weekendu ;)
OdpowiedzUsuńMamis, z całą pewnością warto.
Dotblogg, w pralce też bywa.
Magdalena, prawda? Lubię to miasto ;)
moje kochane miasto:) choć mam je na co dzień Twoje zdjęcia sprawiły, iż już jutro ruszam do Ratusza, który w środę można zwiedzać za darmo:))pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńKocham Wrocław - studiowałam tam i zawsze wracam z sentymentem :)
OdpowiedzUsuńwieki temu, prawie przelotem, jakieś nocny klub a potem praca, praca, praca - ot tyle co zostało po Wrocławiu w moich wspomnieniach :)
OdpowiedzUsuńciekawe gdzie się ulokuje następnym razem (oczywiście kot)? :))
piękne miasto, dobrze mi się kojarzy :)
OdpowiedzUsuńraz tylko widziałam Wrocław smutny do granic przejazdem zaraz po powodzi w '97... do dziś pamiętam jednego starszego Pana przy stertach mebli, które zajmowały cały pas zieleni jednej z ulic...
kot niesamowity ;D
a ja bym chciała wiedzieć, jaka to knajpka, z toskańską pizzą? przyda się przed sesją, na smutki!
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam we Wrocławiu, to jedno z tych miejsc, do których co roku bezskutecznie się wybieram. Drugie to Bieszczady :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tym razem nie było żadnych problemów ze znalezieniem krasnali?!
Podoba mi się autoportret. I kalosze :)
Piekne miasto i niedaleko mojego rodzinnego Opola:)
OdpowiedzUsuńu mnie w pralce niedawno wyladowal krolik;)
Piękne zdjęcia, piękne miasto.
OdpowiedzUsuńA kot jest niesamowity ;)
Ale pięknie, Wrocław to jedno z magicznych miast w Polsce:) a kot w suszarce... :D
OdpowiedzUsuńJaki spryciarz z tego kota, wiadomo, że wysuszone=ciepłe;-) A Wrocław piękny.
OdpowiedzUsuńI czekoladziarnia na Więziennej!
OdpowiedzUsuńA pizza z rukolą też na Więziennej? Jadłam taką właśnie tam :)
Kot cudnie śpi w tej suszarce. Ewo, sprawdzasz sprzęty zanim je uruchomisz? Żeby kot się nie wyprał albo nie wysuszył?
Piękne fotografie!
OdpowiedzUsuńBaaardzo wakacyjne. Mimo kałuży, czapek mrozu.
Wakacyjne.
Piękne
I fajowe buty ;)))))
Dobranoc!
OdpowiedzUsuńTyle osób pisało mi, że powinnam, po prostu powinnam być we Wrocławiu! Teraz czuję to bardziej niż kiedyś..
Florysztuka, a ja nigdy go nie zwiedziłam. Do nadrobienia ;)
OdpowiedzUsuńJagoda, studia w tym mieście - marzenie!
Enchocolatte, czas wrócić po kolejne wspomnienia.
Gosia Myślicka, mam nadzieję, że taki smutek już nigdy nie zagości w tym mieście.
Bubu, zapytam jutro Przyjaciółki, która nas tam zabrała. I dam znać :)
Małgosia, Bieszczady nadrobicie wiosną ;)
p.s. Naprawdę widzisz moje kalosze???
Schokolade, królik w pralce ;) Zrobiłaś zdjęcie?
Kama, chyba nigdy nie przestanę się dziwić kocim pomysłom ;)
Piegowata, a ja muszę kiedyś odwiedzić Bydgoszcz. I to miasto zakochanych ;)
Patrycja, ciepłe i czyste :) Nigdy nie znalazłam go w koszu na brudną bieliznę! A tam też ciepło i miękko. Spryciarz jeden.
Yba, chyba właśnie tam! Bo na przeciwko tej pizzerii siedzi krasnal z kulą u nogi ;) Czekoladziarnia do nadrobienia. Następnym razem ;)
Odkąd znalazłam kota w pralce, sprawdzam. Zawsze!
Tonia, bo było wakacyjnie. I bardzo słonecznie ;)
Atria, ja się już dawno temu zakochałam w tym mieście ;) Musisz pojechać i przekonać się sama, że warto.
Dobranoc!
Ewa
aparat wlasnie mial awarie techniczna i nie:(
OdpowiedzUsuńale podejrzewam,ze on jeszcze tam wyladuje-bo moj 16 miesieczny berbec lubi wsadzac rozne rzeczy w dziwne miejsca:)
Ewo, w Bydgoszczy jest jedno fajne miejsce na kawę;) także jak będziesz w okolicy to daj koniecznie znać! No i to rzut beretem do tego od zakochanych;)
OdpowiedzUsuńOstatnio rowniez bylam u przyjaciol i moglabym tam zostac duzo dluzej gdybym tylko mogla... :-) zdjecia fajne a kot the best ... M
OdpowiedzUsuńZ Wrocławiem mam tylko mile wspomnienia. Ale dawno tam nie byłam. Zdjęcia przepiękne. Kot w suszarce urzekający!!! Znalazł sobie ciepłe i miękkie miejsce! hi hi!
OdpowiedzUsuń