Mr. Santa.
I mój ulubiony fragment.
Dziecięca, szczera troska o Świętego ;)
Cudna!
Mister Santa
Dear Old Saint Nick
Be Awful Careful
And Please Don't Get Sick
Put On Your Coat
When Breezes Are Blowin'
And When You Cross the Street
Look Where You're Goin'
Od kilku dni śpiewamy tę piosenkę.
Rozbrzmiewa radośnie i budzi wspomnienia.
Te pierwsze, trochę przykurzone, ale chyba najpiękniejsze.
Choinka w salonie, Mama krzątająca się w kuchni pełnej zapachów,
Tata elegancki i pachnący włączający pierwszą kolędę.
I my z Bratem. W oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę.
Na dzielenie się opłatkiem, który zawsze dziwnie głośno pękał w tej niewiarygodnej ciszy
i zawsze sprawiał, że miałam mokre oczy i ściśnięte gardło.
Na kolację i na kroki, których nigdy nie usłyszeliśmy.
Bezszelestnie poruszał się Mikołaj naszego dzieciństwa :)
Ale zawsze był na czas.
I nigdy o nas nie zapomniał.
Przynosił banany i pomarańcza.
Świąteczne rarytasy z innego świata.
I czekoladę, którą wtedy uwielbiałam.
I słodycze, których poza świętami nie było prawie wcale.
Były też zabawki, ale kiedy dzisiaj myślę o tamtych świętach,
mam w głowie przede wszystkim smak mandarynek i zapach kompotu z suszu ;)
Takie święta chciałabym podarować swoim Dzieciom.
Pełne smaków, zapachów, wzruszeń i radosnego oczekiwania.
Pełne wiary w świat, który istnieje tylko w naszej wyobraźni.
Ale jednak istnieje.
Oby jak najdłużej.
Dzisiaj czyścimy buty i szykujemy skarpety, w których być może jutro znajdziemy małe niespodzianki.
A nie mogą być rajstopy? pyta Młodsza Siostra.
No tak, w rajstopach zmieści się znacznie większy prezent niż w skarpetce ;)
Dzieci potrafią być zaskakująco praktyczne (!)
Ja mam tylko jedno życzenie na dzisiejszą noc.
Żeby przestało wiać.
Bo drzewa w sadzie za biją ukłony wszech czasów.
Udanego dnia!
I mój ulubiony fragment.
Dziecięca, szczera troska o Świętego ;)
Cudna!
Mister Santa
Dear Old Saint Nick
Be Awful Careful
And Please Don't Get Sick
Put On Your Coat
When Breezes Are Blowin'
And When You Cross the Street
Look Where You're Goin'
Od kilku dni śpiewamy tę piosenkę.
Rozbrzmiewa radośnie i budzi wspomnienia.
Te pierwsze, trochę przykurzone, ale chyba najpiękniejsze.
Choinka w salonie, Mama krzątająca się w kuchni pełnej zapachów,
Tata elegancki i pachnący włączający pierwszą kolędę.
I my z Bratem. W oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę.
Na dzielenie się opłatkiem, który zawsze dziwnie głośno pękał w tej niewiarygodnej ciszy
i zawsze sprawiał, że miałam mokre oczy i ściśnięte gardło.
Na kolację i na kroki, których nigdy nie usłyszeliśmy.
Bezszelestnie poruszał się Mikołaj naszego dzieciństwa :)
Ale zawsze był na czas.
I nigdy o nas nie zapomniał.
Przynosił banany i pomarańcza.
Świąteczne rarytasy z innego świata.
I czekoladę, którą wtedy uwielbiałam.
I słodycze, których poza świętami nie było prawie wcale.
Były też zabawki, ale kiedy dzisiaj myślę o tamtych świętach,
mam w głowie przede wszystkim smak mandarynek i zapach kompotu z suszu ;)
Takie święta chciałabym podarować swoim Dzieciom.
Pełne smaków, zapachów, wzruszeń i radosnego oczekiwania.
Pełne wiary w świat, który istnieje tylko w naszej wyobraźni.
Ale jednak istnieje.
Oby jak najdłużej.
Dzisiaj czyścimy buty i szykujemy skarpety, w których być może jutro znajdziemy małe niespodzianki.
A nie mogą być rajstopy? pyta Młodsza Siostra.
No tak, w rajstopach zmieści się znacznie większy prezent niż w skarpetce ;)
Dzieci potrafią być zaskakująco praktyczne (!)
Ja mam tylko jedno życzenie na dzisiejszą noc.
Żeby przestało wiać.
Bo drzewa w sadzie za biją ukłony wszech czasów.
Udanego dnia!
U mnie także kompot z suszu (znienawidzony) zajmuje ważne miejsce we wspomnieniach świątecznych z dzieciństwa;))
OdpowiedzUsuńmmm... kompot z suszu, o dziwo moje dzieci go lubią - ja nie lubiłam kiedy byłam mała teraz lubię bardzo... znów będę suszyła gruszki na kaloryferze, bo suszone kupię jedynie jabłka i śliwki ;)
OdpowiedzUsuńEwo, oczyma wyobraźni zobaczyłam wiszące przy kominku dziecięce rajstopki, myślę, że Mikołaj by się mocno uśmiechnął :-). Moje dziewczyny też czekają i zaraz po przedszkolu szykują ostre szorowanie butów, nawet sandały kazały wyjąć ;-). Tylko zmartwione, że śniegu nie ma i jak ten Mikołaj na saniach dojedzie :-). Jak ja bym chciała, żeby jak najdłużej wierzyły w tego Mikołaja.
OdpowiedzUsuńchyba nie da się odtworzyć atmosfery tamtych świąt:( ale zawsze warto próbować!:) ciekawe jak nasze dzieci zapamiątają święta z ich dzieciństwa?
OdpowiedzUsuńDelie - myślę, że dzięki Wam i Waszym działaniom, Wasze dzieci mają wspaniałe dzieciństwo. Zarówno Ty jak i Ewa potraficie wzbudzić klimat świątecznego oczekiwania. Aż sama chciałabym dostać taki kalendarz adwentowy z zadaniami...
OdpowiedzUsuńMoże Nam dorosłym też by się taki przydał? :)
piekne swiateczne wspomnienia:)ja takie tez pamietam i staram sie,by moje dzieci tez takie mialy.
OdpowiedzUsuńw tym roku beda one wyjatkowe,bo w Polsce,bo z ukochanymi dziadkami,bratem i 2 siostrami,mama- ktora po smierci taty dzielnie sie trzyma dzieki mojemu rodzenstwu,z tesciami ktorzy sa najwspanialsi na swiecie...
a teraz pieczemy drozdzowe buleczki z nutella dla Mikolaja:)
Pięknie napisałaś.
OdpowiedzUsuńW sumie to nic dodać nic ująć.
Dobrze, że mandarynki pachną jeszcze świętami.
I, że jeszcze trzymamy tradycje.
My ciągle pijemy na święta kompot z suszu.
I zgadzam się z Jagodą.
Twoje dzieci na pewno zapamiętają święta jako coś strasznie wyjątkowego, pięknego, pachnącego, miłego, WAŻNEGO, ciepłego, kochającego....
Miłego wieczoru!
Rajstopy? Dobre.
OdpowiedzUsuńU nas okno przystrojone, marchewki obrane, ciastka na talerzu. jeszcze tylko mleko i buty. I Mikołaj przyjdzie.
Ja tam też swoje szykuję.
Buty nie rajstopy :-)))
Bardzo tesknie za takimi świetami jakie opisałaś.
OdpowiedzUsuńTeraz, bardziej niz kiedykolwiec tęsknie za domem...
Ściskam!
rajstop pończoch kolanówek i skarpetek kozaków wypełnionych po same brzegi miłościa dobrem i tym co dajesz nie tylko swoim bliskim ale nam w blogowym świecie - zaganianych ludków :)
OdpowiedzUsuńdla mnie najpiekniszy mikołaj to twój post przy którym łzy lecą po policzkach, mój mały chłopiec śpi a ja muszę odpalać wrotki na zmagania dzisiejszego dnia
dziękuję m
Olliveta, znienawidzony? Naprawdę???
OdpowiedzUsuńGosia Myślicka, nigdy sama nie suszyłam gruszek. Suszysz je w całości? Ja chyba zawsze lubiłam ten smak. I ten zapach!
Majaizgraja, do nas Mikołaj przylatuje na swoich saniach :) I dzwoni dzwoneczkami.
Delie, myślę, że będą miały piękne wspomnienia :) Wszystko zależy od nas. W dzisiejszych czasach chyba najpiękniejszym prezentem jest to, że spędzamy ten czas wspólnie, nie spieszymy się, śmiejemy, śpiewamy kolędy i jesteśmy dla siebie.
Jagoda, ja w tym roku chciałam zrobić taki dorosły kalendarz dla M. Nie zdążyłam, ale w przyszłym roku postaram się zdążyć. Mam nawet już kilka pomysłów na dorosłe adwentowe zadania ;)
Schokolade, piękne święta przed Wami. A bułeczki z Nutellą, hmmm, marzenie każdego Mikołaja jak sądzę.
Toniu, mam taką nadzieję. A świąt bez kompotu z suszu po prostu sobie nie wyobrażam ;)
Polala, tylko buty? Myślałam, że wystawisz walizkę :)
Agnieszko, ja też czasami tęsknie za domem. Od niepamiętnych czasów nie spędzałam świąt z Rodzicami. Ale już mam takie w planie ;)
Mika-monika, dziękuję! Wam również życzę pełnych kozaków spokoju i czasu dla siebie :) Uważaj na tych wrotkach :)))
Ja uwielbiam 2 piosenki mikołajowe:
OdpowiedzUsuń"Here come Santa Claus"
"Santa Claus is coming to town":)
suszę pokrojone wzdłuż w ćwiartki :) szybciej schną ;)
OdpowiedzUsuń